Jak Gazeta Lubuska pokajała się za manipulacje w sprawie Sławomira Kotylaka

Dr Sławomir Kotylak jest dyrektorem Departamentu Infrastruktury i Komunikacji w Urzędzie Marszałkowskim, a także radnym Zielonej Góry. Uważa, że artykuł Gazety Lubuskiej miał na celu zdyskredytowanie go w oczach opinii publicznej w związku z jego przynależnością polityczną i pełnionymi funkcjami. Fot. LCI
Dla studentów dziennikarstwa będzie to podręcznikowy przykład nierzetelności. Gazeta Lubuska zrobiła dyrektora Sławomira Kotylaka „twarzą” podwyżek płac w urzędzie marszałkowskim, podczas gdy akurat on żadnej podwyżki nie wziął. Kiedy Kotylak napisał do gazety, to ta, zamiast przeprosić, znów zaatakowała.

Pod koniec sierpnia Gazeta Lubuska przez kilka dni nagłaśniała regulację płac w Urzędzie Marszałkowskim, pisząc o „podwyżkach dla kadry kierowniczej”. Były to regulacje wynikające z inflacji i objęły wszystkich pracowników urzędu. Gazeta, piórem red. Daniela Sawickiego, pisała: „Platforma Obywatelska dba o swoich dyrektorów. Dyrektor Sławomir Kotylak mógł liczyć nawet na 1980 zł podwyżki”. W wydaniu drukowanym tekst ilustrowany był wizerunkiem Sławomira Kotylaka, dyrektora w urzędzie i radnego miasta Zielona Góra, natomiast w wydaniu internetowym – wizerunkiem dyrektorów Sławomira Kotylaka i Marka Kamińskiego. Wydźwięk artykułu był jednoznacznie populistyczny: oto Platforma Obywatelska zarządzająca samorządem województwa nagradza „swoich”, a pazerni i chciwi urzędnicy pasą się na krwawicy podatników.

Prawie wszystko byłoby fajnie, a należąca do Orlenu prorządowa Gazeta Lubuska odnotowałaby kolejny atak na lubuski samorząd, punktując w środowisku PiS. Gdyby nie jeden niuans. Otóż Sławomir Kotylak żadnej podwyżki nie dostał, bo jej po prostu nie przyjął. Jego zdaniem, regulacje płac powinny zawierać element motywacyjny, różnicować się w zależności od wydajności pracy, a nie następować w myśl zasady „wszystkim po równo”. Ponieważ podwyżki nie przyjął, to uznał, że gazeta naruszyła jego dobra osobiste, przypinając mu łatę pazernego dyrektora. Postanowił więc na własny koszt zamieścić w gazecie własny artykuł sponsorowany, w którym wyjaśnia co się stało i dlaczego nie przyjął podwyżki.

„Od mediów należy oczekiwać nie tylko pluralizmu i obiektywizmu, ale przede wszystkim rzetelności. To nie przywilej, ale obowiązek wynikający z Prawa prasowego. Ta rzetelność powinna przejawiać się w sprawdzaniu posiadanych informacji u źródeł, weryfikowaniu ich prawdziwości, choćby po to, by nie naruszać dóbr osób niezwiązanych z tematem publikacji. Czy można pogwałcić wszystkie te zasady w jednej publikacji? Wydawałoby się to niemożliwe. A jednak. Gazeta Lubuska dokonała tego piórem Daniela Sawickiego” – napisał Kotylak. – ,,Obserwuję poczynania redakcji Gazety Lubuskiej od dawna i z ubolewaniem odnotowuję jej upolitycznienie, którego przejawem jest dezawuowanie, ośmieszanie i atakowanie przedstawicieli opozycji, zwłaszcza Platformy Obywatelskiej, której jestem członkiem. Zatem mam prawo domniemywać, że celem kłamliwego artykułu, którego padłem ofiarą, była polityka uprawiana przez Gazetę Lubuską. Dlatego właśnie zdecydowałem się na publikację tego tekstu w formie artykułu sponsorowanego. Uważam, że w przypadku tak skrajnej nierzetelności, z jaką miałem tutaj do czynienia, nie można poprzestać na zwykłym sprostowaniu i przeprosinach, egzekwowanych drogą sądową, których wykonanie nastąpiłoby zapewne w odległej przyszłości. Sprawa wymaga wyjaśnienia tu i teraz gdyż uważam, że gdybym tego nie zrobił, dałbym przyzwolenie na kolejne manipulacje i nieprawdy w przestrzeni publicznej, serwowane przez Gazetę Lubuską.”

Gazeta jednak nie opublikowała artykułu Kotylaka. – Zadzwonił do mnie redaktor naczelny Gazety Lubuskiej i zaproponował publikację odrębnego redakcyjnego artykułu, w którym znajdzie się informacja, iż nie przyjąłem podwyżki – mówi Kotylak, który zgodził się na tę propozycję. – Zastrzegłem jednak, że ma się tam znaleźć słowo „przepraszamy” pod moim adresem.

Tymczasem w poniedziałkowym wydaniu gazety znalazł się artykuł pt. „Dyrektor nie chce podwyżki. Skrytykował porozumienie związku i marszałek Polak”. W artykule red. Sawicki wraca do tematu podwyżek, cytuje fragment pisma Kotylaka, w którym ten uzasadnia dlaczego nie przyjął podwyżki, ale nie ma tam ani słowa skruchy, że gazeta popełniła błąd i nie zweryfikowała szczegółowo informacji o podwyżce dla Kotylaka. Znalazła się za to informacja, jakoby „Kotylak negatywnie ocenił działanie marszałek województwa, której podpis widnieje pod wynegocjowanym porozumieniem płacowym”.

– To nadużycie i kolejna manipulacja. Nic takiego ani nie napisałem ani nie powiedziałem, bo po pierwsze moja krytyka odnosiła się do postawy związków zawodowych, a po drugie z zasady nie krytykuję publicznie swoich przełożonych, a jeśli już, to krytyczne uwagi zachowuję dla siebie – mówi Kotylak. – W związku z takim obrotem sprawy, wystąpię o przeprosiny w trybie Prawa prasowego. Jeśli gazeta znów będzie robić uniki, to skieruję sprawę do sądu.

Screen internetowego wydania Gazety Lubuskiej z artykułem o “podwyżkach” dla marszałkowskich urzędników:

Udostępnij:

Share on facebook
Share on twitter
Share on linkedin

Więcej artykułów

Ostatni sejmik tej kadencji (FOTO)

Ważniejszymi punktami ostatniego posiedzenie lubuskiego sejmiku kończącej się kadencji było z pewnością odwołanie i powołanie skarbnika województwa. Alicja Woźniak i Tomasz Wojciechowski, za zgodą rady,

Wyślij wiadomość

Wyślij wiadomość

Skip to content