Zakola i meandry. Skojarzenia, skojarzenia… (FELIETON)

Mężczyzna przy stoliku
Ten, kto nie akceptuje tego, co wyczynia obecna władza, do niedawna według niej nie był prawdziwym Polakiem, a dziś jest już zwolennikiem Putina – pisze Andrzej Flügel
Namieszali już tak bardzo, że w przypadku utraty władzy grozi im nie tylko ostracyzm i brak dostępu do konfitur, ale nawet świat oglądany zza krat i godzina spaceru dziennie – pisze Andrzej Flügel w felietonie „Zakola i meandry”.

Pan Bogdan, oglądając podniosłą uroczystość z otwarcia przekopu na Mierzei Wiślanej, choć próbował odpędzać od siebie te skojarzenia najlepiej jak potrafił, nie dał rady. Znów porównywał tę strasznie dętą uroczystość do tamtych czasów, słusznie minionych.

Znów, tak jak kiedyś, dęte i napuszone przemówienia. Tamci wspominali o imperialistach sypiących piasek w tryby, dziś premier, który już jedzie z hejtem w czasie oficjalnych przemówień – o Tusku. Ci, którzy nie zgadzali się kiedyś z partią rządzącą, nazywani byli ludźmi mającymi za nic najlepszy ustrój na świecie. Teraz ten, kto nie akceptuje tego, co wyczynia obecna władza, do niedawna według niej nie był prawdziwym Polakiem, a dziś jest już zwolennikiem Putina.

A rządowe ławy w czasie ostatniej uroczystości? Te same zadowolone, świecące dobrobytem gęby w pięknych garniturach i sukienkach, usadzone według hierarchii – od najważniejszych w pierwszych rzędach, dalej według rangi urzędniczej i partyjnej. Tak jak tamci na zjazdach i spędach. Publiczność na tarasie widokowym, z którego można było cokolwiek dostrzec, złożona tylko z sympatyków prawicowej gazety popierającej władzę i to, co ona robi. Inni, którzy nie mieli wejściówki, a dla których podobno ten przekop zrobiono? Niech sobie radzą. No i skompromitowany brakiem reakcji na wyczyny pedofili w sutannach arcybiskup siedzący bezczelnie wśród wierchuszki. Oczywiście, purpurat nie złamał zakazu uczestniczenia w oficjalnych uroczystościach nałożonego przez Watykan (rzeczywiście strasznie surowa kara!), bo dotyczy on diecezji gdańskiej, a mierzeja to już elbląska, ale wstyd jest – i to duży.

Pan Bogdan zastanawiał się, czy władza rzeczywiście już tak wszystko ma gdzieś, poza sobą, że nie dostrzega podobnych wywałów? Przecież znalazłby się jeszcze jakiś nieumoczony hierarcha, żeby tam pokropić, skoro bez tego w naszym kraju nic nie może się dziać.

Ale co tam arcybiskup. Cała reszta wygląda fatalnie. Tylko co z tego? Pan Bogdan boi się, że widząc, co się dzieje, ci wypasieni z pierwszych rzędów nie oddadzą władzy. Dlaczego? Namieszali już tak bardzo, że w przypadku jej utraty grozi im nie tylko ostracyzm i brak dostępu do konfitur, ale nawet świat oglądany zza krat i godzina spaceru dziennie.

Udostępnij:

Więcej artykułów

Wyślij wiadomość

Wyślij wiadomość

Przejdź do treści