Wprawdzie woda miała temperaturę aż 13 stopni, ale od czegoś trzeba zacząć. Ekskluzywny Klub Morświna Lubuskie Morsy w niedzielę na Dzikiej Ochli otworzył sezon 2022/2023. Pojawiło się około 30 amatorów jesienno-zimowych kąpieli.
“Z miłości do zimna i Ty możesz zostać MorŚwirem” – baner z takim hasłem zawisł na barierkach na pomoście na Dzikiej Ochli. W niedzielę (30 października) w wodzie zanurzyło się tam około 30 foczek, morsów i morświnów. Zabrakło chyba tylko Krystyny Czubówny, by ze znawstwem zrelacjonowała to przyrodnicze zjawisko… Ale żarty na bok.
Dopamina idzie w górę, a kortyzon w dół
Dlaczego warto morsować? – Dla zdrowia – tak mówią wszyscy i to jest prawda – odpowiada Jacek Moszyński, prezes EKM Lubuskie Morsy. – Jest szereg aspektów, na które morsowanie dobrze wpływa. Nie tylko ta słynna odporność organizmu, którą budujemy przez to, że wchodzimy do zimnej wody, że organizm troszeczkę przyspiesza swoją pracę, że układ krwionośny lepiej działa, że zwiększa się produkcja komórek odpornościowych. Ale są też aspekty wizualne, zmienia się nasza skóra i tu kobiety miałyby dużo do powiedzenia, chociaż mężczyźni pewnie też. Ujędrnianie ciała.
– Oczywiście, ma to też wpływ na spalanie tkanki tłuszczowej – dodaje prezes Jacek. – Nie spala jej, ale poprzez ekspozycję na zimno i oddziaływanie zimna na nasz organizm wytwarza się tkanka brunatna, która jest bardzo potrzebna i która dobrze wpływa na utratę tkanki tłuszczowej. Do tego szereg innych zalet. Tutaj kłania się również endokrynologia, czyli wracamy do zdrowia. Nasza gospodarka hormonalna naprawdę mocno przyspiesza. To, co dzieje się w naszych organizmach po morsowaniu, czyli dobry nastrój, duży wystrzał endorfin, dopamina idzie w górę, a kortyzon w dół.
Im dłużej w zimnej wodzie, tym… cieplej
Wśród morsujących na Dzikiej Ochli pojawiła się także Karolina Hampel, znana raczej z tras biegowych, zwyciężczyni tegorocznej Parszywej 12.
– To moje pierwsze morsowanie – przyznała pani Karolina. – Myślę, że pójdzie w parze z bieganiem. Jak stwierdzili organizatorzy, jest za ciepło jak na morsowanie, to raczej przyzwyczajanie się do zimnej wody. Ale fajnie, bardzo fajnie. Szczerze mówiąc, jak wchodziłam do zimnej wody, to miałam wrażenie, że boli mnie wszystko, ale im dłużej w tej wodzie, tym cieplej.
“Pójście w parze” to kluczowe słowa w przypadku pani Karoliny. – Wyczytałam, że po morsowaniu lepiej nie biegać, dlatego zrobiłam sobie niecałą dwunastkę przed. Po prostu tutaj przybiegłam – uśmiechnęła się pani Karolina. Po czym… zrobiła krótką, intensywną przebieżkę i ponownie zanurzyła się w wodzie.
Człowiek to nie torebka z herbatą – więcej nie naciągnie
Jakie rady dla początkujących ma prezes Jacek? – Dobrze jest morsować pierwszy raz pod okiem doświadczonych morsów – podpowiada. – Proszę nie wchodzić samemu do zimnej wody, bo może mieć to złe skutki. Nie wiemy, co się dzieje z naszym organizmem, nie znamy naszego organizmu w takich sytuacjach, więc dobrze jest mieć obok siebie doświadczone morsy.
W niedzielę początkujący spędzili w wodzie pięć minut. Przypomnijmy jednak, że miała ona temperaturę aż 13 stopni, czyli była jak – nie przymierzając – czasami Bałtyk w lecie… A jak długo mogą tak pławić się doświadczone foczki, morsy i morświny?
– Ja mam takie powiedzenie, że człowiek to nie torebka z herbatą – więcej nie naciągnie – tłumaczy prezes Jacek. – Nie ma konieczności, żeby przesiadywać w zimnej wodzie 15-20-30 minut. Owszem, takie rzeczy się zdarzają i też siedzimy długo w tej zimnej wodzie. Natomiast częste morsowanie, a krócej daje nawet większe efekty. Ważne, żeby nie było to morsowanie raz na miesiąc.
Fotogaleria z Dzikiej Ochli – EKM Lubuskie Morsy zaczyna sezon