Andrzej Sawicki: Pierwszych trzech wykonawców rzutów karnych miałem na kartce

Pięciu mężczyzn na boisku
Fragment meczu Lechia Zielona Góra - Radomiak Radom. Od lewej: Rafał Ostrowski, Sebastian Górski, Mykyta Łoboda, Przemysław Mycan i Mateusz Surożyński
Serię rzutów karnych muszą rozpoczynać ci, którzy robią to na co dzień, czyli są najpewniejsi. Pierwszych trzech miałem na kartce i szukałem dalej. Jak to mówi Rafał Ostrowski, oddzielaliśmy mężczyzn od chłopców. Ale nie było tak, że ktoś nie chciał – tłumaczy Andrzej Sawicki, trener Lechii Zielona Góra.

Przypomnijmy, że Lechia Zielona Góra to największa w tym sezonie rewelacja piłkarskiego Pucharu Polski. Zespół grający w III lidze pokonał już dwóch rywali z ekstraklasy i awansował do ćwierćfinału. 10 listopada wygrał po serii rzutów karnych z Radomiakiem Radom 3:1 (relację i galerię zdjęć znajdziesz TUTAJ, a wypowiedzi zawodników TUTAJ).

– Oczywiście, wielka radość – mówił na gorąco Andrzej Sawicki, trener Lechii. – Chwilę po tych emocjach ciężko jeszcze dojść do siebie. Myślę, że na refleksję, na przemyślenia przyjdzie czas, jak trochę ochłoniemy. Na razie jest po prostu stan euforii.

– Myślę, że przedmeczowa analiza była trafna – ocenił trener Sawicki. – Powiedzieliśmy, że Radomiak gra piłkę zbliżoną do I-ligowego stylu. Gra dużo górnych piłek, ma wzrostowy zespół. Nie jest to zespół, który kocha rozgrywać długo piłkę. Całkowicie inny aniżeli Jagiellonia, natomiast widać było, jaka determinacja była w tym zespole. Widać było, oczywiście, po składzie personalnym. Wyszedł pierwszy skład i tym bardziej jesteśmy szczęśliwi, zadowoleni.

Miałem trochę pretensji do zespołu

W pierwszej połowie przewagę, momentami dość wyraźną, mieli goście z Radomia.

– Ale decydowały o tym proste środki – wskazuje trener Sawicki. – Graliśmy pod wiatr, bardzo mocny, i pod słońce. I zawodnicy w przerwie też zgłaszali, że jest megaciężko reagować na górne piłki, bo słońce mocno raziło i był mocny wiatr. Miałem trochę pretensji do zespołu, że za bardzo chcemy grać dłuższą piłką, natomiast ten porywisty wiatr ją cofał. Chciałem, żeby była większa odwaga, żebyśmy większą liczbą budowali w niższej strefie. Kilka razy może to wyszło, kilka razy zadecydowało przyjęcie niekierunkowe – czy Rafała Dzidka, czy Kuby Babija – że nie pchnęliśmy akcji do przodu. Ale to była bardzo trudna połowa, bo Radomiak miał dużo sytuacji, dużą przewagę. Ale powtarzam: z prostych środków. Natomiast w drugiej połowie, jakbyśmy policzyli, to wydaje mi się, że my mieliśmy więcej.

Andrzej Sawicki, trener Lechii Zielona Góra: Myślę, że przedmeczowa analiza była trafna. Powiedzieliśmy, że Radomiak gra piłkę zbliżoną do I-ligowego stylu

Po 90 minutach walki mieliśmy bezbramkowy remis. Rozstrzygnięcia nie przyniosła także dogrywka, w której Jakub Babij z Lechii został ukarany czerwoną kartką (po drugiej żółtej).

– W dogrywce różnie mogło być. Sebastian [Górski – red.] miał supersytuację, gdzie mu bramkarz wybronił – zauważył trener Sawicki. – Dramaturgia, czerwona kartka – wiadomo, już musisz to wybronić. Jak sędzia powiedział, że zostało 20 sekund do końca, to mnie się wydawało, że to jest po prostu jak w koszykówce, że te 20 sekund trwa pięć minut, bo tutaj każda akcja mogła skończyć się golem.

Zapytałem, kto ma pampersy…

– Rzuty karne? Powiedzieliśmy sobie po ostatnim gwizdku, że już wygraliśmy – relacjonował trener Sawicki. – Zapytałem, kto ma pampersy… Trochę rozładowaliśmy atmosferę. Myślę, że mentalnie byliśmy w dużo lepszej pozycji już po dogrywce. Karne – perfekt.

Lechia Zielona Góra po raz drugi w historii klubu awansowała do ćwierćfinału Pucharu Polski. Radość była olbrzymia

Zawodnicy Lechii wykonywali jedenastki w kolejności: Mateusz Surożyński, Kacper Zając, Sebastian Górski. I żaden z nich się nie pomylił! I to wystarczyło, bo rywale zmarnowali aż trzy z czterech karnych. Według jakiego klucza trener Sawicki dobierał strzelców?

– Pierwszych trzech miałem na kartce i szukałem dalej – tłumaczył. – Jak to mówi Rafał Ostrowski, oddzielaliśmy mężczyzn od chłopców. Ale nie było tak, że ktoś nie chciał, także super. Przede wszystkim muszą rozpoczynać ci, którzy robią to na co dzień, czyli są najpewniejsi według nas. Wyznaczyłem pierwszego Zająca bądź “Surka”. I mówię: Decydujcie, który pierwszy. To “Surko” poszedł pierwszy. Kacper ma niesamowicie ułożoną lewą nogę, także o niego byłem raczej spokojny. Plan jest taki, żeby podchodzili ci, co cały czas to ćwiczą, którzy czują się pewnie, żeby oni rozpoczynali serię.

Udostępnij:

Share on facebook
Share on twitter
Share on linkedin

Więcej artykułów

Bartosz Arłukowicz

Jest już lista KO na eurowybory!

Znamy listy Koalicji Obywatelskiej do europarlamentu. Bartosz Arłukowicz wystartuje z jedynką, z drugiego miejsca o mandat powalczy Elżbieta Anna Polak. Rada Krajowa Koalicji Obywatelskiej oficjalnie

Wyślij wiadomość

Wyślij wiadomość

Skip to content