Jaki rząd – takie strachy (FELIETON)

Grafika: Pixabay
Przed dojściem PiS do władzy, Polacy bali się krachów i tąpnięć na światowych rynkach finansowych, bo Polska była elementem światowej gospodarki. Dziś Polacy boją się braku węgla, cen ziemniaków i braku unijnej kasy, bo Polska jest coraz bardziej izolowana.

Lęki i obawy obywateli najlepiej pokazują czy rządzący pchają kraj do przodu, czy cofają do średniowiecza, czy może wiodą na skraj przepaści. W skrajnych przypadkach (a z takim mamy dziś do czynienia), sam rząd staje się powodem większych lęków, niż nieszczęścia, które on wywołuje.

A przecież było kiedyś całkiem inaczej. Powspominajmy…

🔴 Był czas, kiedy nie baliśmy się wejścia do strefy euro: w 2002 r. aż 64 proc. Polaków nie bało się eurowaluty i było gotowych zastąpić nią złotego (wszystkie dane na podst. komunikatów z badań CBOS). W 2011 r. proporcje się odwróciły: odsetek zwolenników eurowaluty zmalał do 31 proc., a jej przeciwników wzrósł do 60 proc. Po pierwsze dlatego, że światowy kryzys finansowy z lat 2008-2009 zachwiał zaufaniem do gospodarek zachodnich, a po drugie – przeciwnicy wspólnej waluty wmawiali ludziom, że po wprowadzeniu euro wszystko w Polsce podrożeje.

Jak pokazały późniejsze lata, jedne i drugie obawy okazały się płonne. Po pierwsze – gospodarki strefy euro szybko podźwignęły się z kryzysu finansowego, ratując pożyczkami nawet Grecję, która była na skraju bankructwa. Po drugie – mimo pozostania przy rodzimej złotówce, w Polsce i tak wszystko podrożało wskutek inflacji, bo krajem zaczęli rządzić populiści i wrogowie europejskiej waluty. Dziś głównym postrachem Polaków są horrendalne ceny i inflacja, dwukrotnie wyższa niż w strefie euro (9 proc. w strefie euro, 18 proc. w Polsce).

🔴 Był czas, kiedy nie baliśmy się o fundusze europejskie. Jeszcze w 2016 r. ponad 70 proc. Polaków uważało, że pieniądze unijne są w Polsce bardzo dobrze wykorzystywane, a ich wpływ na sytuację gospodarczą i społeczną jest zdecydowanie korzystny. Wśród największych korzyści z funduszy europejskich Polacy wymieniali inwestycje w infrastrukturę transportową i dopłaty bezpośrednie dla rolnictwa. Aż 87 proc. badanych twierdziło, że fundusze europejskie umożliwiły zmiany, których nie bylibyśmy w stanie sfinansować sami.

Dziś pisowski rząd wmawia, że jesteśmy samowystarczalnym mocarstwem, a kilka kluczowych stanowisk dla namiestników PiS w instytucjach sądowniczych jest wartych utraty całej góry pieniędzy europejskich na odbudowę gospodarki, zrujnowanej przez pandemię i inflację. Badania pewnie niebawem pokażą, czy daliśmy to sobie wmówić.

🔴 Był czas, kiedy nie baliśmy się budować dobrych relacji z Niemcami. W 1991 r. u progu transformacji ustrojowej, sympatię do Niemców deklarowało aż 62 proc. Polaków, 19 proc. – antypatię, a 18 proc. – obojętność. Niemcy byli wówczas postrzegani jako nasz „ambasador” w Europie. Jeszcze w roku 2015, czyli w przeddzień przejęcia władzy przez PiS, aż 48 proc. Polaków oceniało stosunki polsko-niemieckie jako dobre, a tylko 4 proc. jako złe.

Ale rządy populistów i odgrzewanie reparacji z tytułu wojny zakończonej 77 lat temu, zrobiły swoje – w badaniach z 2022 r. aż 34 proc. badanych uważało, że Polska zdecydowanie powinna domagać się reparacji wojennych od Niemiec, chociaż jednocześnie aż 49 proc. badanych oceniało, że jest to z góry skazane na porażkę. Takie nieracjonalne podejście – by popierać coś, w czego skuteczność nawet się nie wierzy – jest typową skazą wynikającą z rządów fanatyków, dla których przegrane głosowanie 1:27 było „moralnym zwycięstwem”.

🔴 Był czas, kiedy nie baliśmy się braku węgla. Jeszcze niedawno pisowski rząd zapewniał, że węgla mamy na 200 lat (dlatego robił wszystko, by storpedować inwestycje w odnawialne źródła energii i nie robił nic, by wybudować elektrownie atomowe). Dziś, w badaniach z września 2022 r., na pytanie CBOS o zapasy węgla na nadchodzącą zimę, 40 proc. Polaków odpowiedziało, że nie ma żadnych zapasów, 35 proc., że ma niewielkie zapasy, a tylko 9 proc. miało zapasy wystarczające na cały sezon.

Jaki morał płynie z tych statystyk?

Taki, że strach z czasem się potęguje. To, czego baliśmy się jeszcze wczoraj, zazwyczaj okazuje się niczym, wobec tego, czego boimy się dziś. Może dlatego, że decyzje wyborcze podejmujemy pod wpływem strachu i głosujemy na tych, którzy najpierw nas straszą, a potem obiecują, że nas od tego strachu uwolnią, by zyskać naszą przychylność.

Niestety, strach ma wielkie oczy, ale jest ślepy. A ślepy nie widzi tego, co jest.

Poprzedni felieton:

Udostępnij:

Share on facebook
Share on twitter
Share on linkedin

Więcej artykułów

Konferencja ws dofinansowania klubów sportowych

Sport ma jednoczyć!

Sport ma łączyć, nie – dzielić. O transparentnym dofinansowaniu miejskich klubów sportowych, równym i bezstronnym, mówiono dzisiaj na konferencji prasowej, która odbywała się na stadionie

Wyślij wiadomość

Wyślij wiadomość

Skip to content