O Trójmorzu i Mordorze (FELIETON)

Fot. Pixabay
Incydent z rakietą w Przewodowie pokazał dobitnie, że na Zachodzie mamy sojuszników, a ze Wschodu lecą bomby. Tymczasem rząd PiS wciąż tkwi w swojej schizofrenii: zbroi się przeciwko Wschodowi, ale walczy z Zachodem. Mimo pozorów jakie usiłuje stwarzać.

Balansowanie między Wschodem a Zachodem i udawanie samodzielnego mocarstwa – to najbardziej szkodliwy przejaw polityki PiS, z punktu widzenia bezpieczeństwa Polski. Wystarczy przypomnieć pisowskie mrzonki o Trójmorzu, jeszcze sprzed wojny w Ukrainie. Wtedy nie tylko mówili o tym czołowi politycy PiS (zwłaszcza Andrzej Duda), ale i naukowcy pisali sążniste artykuły.

Zacytujmy jednego z nich: „Rząd Prawa i Sprawiedliwości, wspomagany przez ośrodek prezydencki, usiłuje zdyskontować Trójmorze, jako nowy instrument polityki zagranicznej, przedstawiając go jako projekt koalicji regionalnej pod egidą Polski, powstałej w opozycji do europejskiego mainstreamu. Rzeczywiste zainteresowanie Trójmorzem, poza Polską, wykazuje jedynie Chorwacja, jak również w pewnej mierze Estonia. Jednak dla Warszawy to potencjalne przywództwo w bloku małych państw ma stanowić swoistą rekompensatę za straconą szansę bycia w centrum decyzyjnym Unii Europejskiej” (Maciej Mróz, Dyplomacja i bezpieczeństwo, nr 1 2017/2018, Uniwersytet Wrocławski 2018).

Innymi słowy: ponieważ ludzie PiS nie byli ważnymi biurokratami w Unii Europejskiej a na czele Rady Europejskiej stanął Donald Tusk, dlatego PiS postanowił stworzyć alternatywną unię, składającą się z państw Europy Wschodniej, od Bałtyku, po Adriatyk i Morze Czarne, pod przywództwem Kaczyńskiego, mimo że większość państw regionu nie była tym w ogóle zainteresowana. Ot i cała misterna strategia…

Czy dzisiaj któryś z pisowskich aparatczyków powtarza jeszcze mrzonki o Trójmorzu? Nie. Po incydencie w Przewodowie zarówno Duda jak i Morawiecki – słusznie przestraszeni powagą sytuacji – z nabożną czcią powtarzali formułki o transatlantyckich więziach i trwałym zachodnim sojuszu, w jakim Polska funkcjonuje. O Trójmorzu cicho sza. Wolą tego nie pamiętać, przemilczeć. Bo gadanie o Trójmorzu brzmiałoby tak samo przytomnie, jak opowieść o Mordorze w Śródziemiu.

Nie tylko słowa, ale i przemilczenia mówią wiele o tym co siedzi w głowach tych, którzy nami rządzą. Dlatego przyjrzyjmy się ich przemilczeniom. A są tu przynajmniej trzy.

Przemilczenie pierwsze: Trójmorze to fikcja nastawiona wyłącznie na rozbicie Unii Europejskiej, a pośrednio i transatlantyckich więzi, co było de facto po myśli Putina. A wszystko dlatego, że rząd PiS nie był pupilkiem Unii. PiS nie rozumie, że w Unii żaden kraj ani rząd nie jest pupilkiem. Unia powstała po to, by wszystkie kraje miały takie samo prawo do współdecydowania o sprawach kontynentu, a decyzje zapadały kolegialnie. Czasem nawet za cenę weta.

Przemilczenie drugie: w czasie, kiedy PiS zaczął bredzić o Trójmorzu, przewodniczącym Rady Europejskiej został Polak – Donald Tusk. Polska była więc prestiżowo doceniona w instytucjach unijnych. Ale przecież nie po to Beata Szydło wróciła z Brukseli z upokarzającym dla PiS wynikiem głosowania 27:1, by Kaczyński traktował Tuska jak polskiego przedstawiciela w Europie. Raczej po to, by rzucić interes Polaków na szalę osobistych porachunków Kaczyńskiego.

Przemilczenie trzecie: do Sojuszu Północnoatlantyckiego, którym dziś zachłystują się Duda z Morawieckim, wprowadzili Polskę politycy, których PiS odżegnuje od czci i wiary. Lech Wałęsa doprowadził do wyprowadzenia wojsk rosyjskich z Polski w roku 1993, a Bronisław Geremek doprowadził Polskę do NATO w 1999 r. Tymczasem środowisko Zjednoczonej Prawicy traktuje Wałęsę i Geremka jak agentów i zdrajców z Magdalenki i Okrągłego Stołu.

Podsumowując, projekt Trójmorza wymyślony został alternatywnie przez wrogów zachodnioeuropejskich wartości, takich jak liberalizm gospodarczy, świeckość państwa i równouprawnienie płci. To akurat te wartości, które chcieliby zniszczyć narodowi populiści i autokraci wszelkiej maści – od Putina, poprzez Orbana, po Kaczyńskiego.

Po agresji Rosji na Ukrainę i śmierci dwóch Polaków od rakiet w Przewodowie, Duda i Morawiecki przynajmniej poszli po rozum do głowy i powstrzymują się przed konfliktowaniem Polski z zachodnimi sojusznikami. Za to Kaczyński – wręcz przeciwnie. Oto Niemcy w sojuszniczym geście zaoferowały Warszawie rozmieszczenie na terytorium Polski systemu obrony przeciwrakietowej Patriot, a w tym samym czasie Kaczyński na wiecu w Kędzierzynie-Koźlu powiedział, że jeśli w Polsce wygra opozycja, to „będziemy szli drogą, która prowadzi pod niemiecki but”.

Kaczyński nie rozumie, że Zachód nas wspiera, a Wschodowi trzeba pomagać uwolnić się od tyranów. A jak nie rozumie, to woli fantazjować o Trójmorzu i kisić się w swoim własnym Mordorze.

Poprzedni felieton:

Udostępnij:

Share on facebook
Share on twitter
Share on linkedin

Więcej artykułów

Ostatni sejmik tej kadencji (FOTO)

Ważniejszymi punktami ostatniego posiedzenie lubuskiego sejmiku kończącej się kadencji było z pewnością odwołanie i powołanie skarbnika województwa. Alicja Woźniak i Tomasz Wojciechowski, za zgodą rady,

Wyślij wiadomość

Wyślij wiadomość

Skip to content