Zakola i meandry. Wcale im nie głupio… (FELIETON)

Mężczyzna przy stoliku
Wszystkie prognozy społeczne i dotychczasowe zapatrywania wyborców zupełnie nie przystają do obecnie rządzących - pisze Andrzej Flügel
afer, niegodziwości, tromtadracji, forowania swoich, erupcji nepotyzmu, wywalania na krewnych i znajomych wspólnego szmalu jest tyle, że tak to spowszedniało, że już nawet przestało kogokolwiek ruszać – pisze Andrzej Flügel w felietonie “Zakola i meandry”.

Pan Bogdan złapał się na tym, że bezeceństwa władzy i jej akolitów przestają na nim robić wrażenie. Kiedyś, już w czasach demokratycznych, uważał, że jak partia rządząca przegnie, nie zrealizuje obietnic, wysunie do przodu nieudaczników albo jej funkcjonariusze oraz ich krewni i znajomi napchają sobie kieszenie, to ostatecznie straci poparcie i musi przegrać. Podobnie, jeśli ze swoich wyżyn nie dostrzeże tego, jak żyją tak zwani zwykli obywatele, albo jeśli jej najważniejsi ludzie i ich otoczenie ma się za coś lepszego od innych. Takim po prostu, co już przerabialiśmy, spada poparcie i w efekcie tracą władzę.

Socjologowie i politolodzy uważają, że kolejne afery i złe decyzje uruchamiają złość, a potem wściekłość. Najpierw ludzi do tej pory niezainteresowanych polityką, a w efekcie nawet sprzyjających władzy.

Pan Bogdan zauważył ze zdziwieniem, że te wszystkie prognozy społeczne i dotychczasowe zapatrywania wyborców zupełnie nie przystają do obecnie rządzących. Co gorsza, zaczynają powszednieć ludziom, którzy bez problemów potrafią odróżnić dobro od zła, natychmiast wyczuwają fałszywe noty i nie mają kłopotu, by wiedzieć, kiedy ministrowie na czele z premierem czy szefem partii zwyczajnie ściemniają. Partia władzy osiągnęła coś takiego w zastanawiający sposób. Po prostu po odkryciu przez jeszcze niezależne media jakiegoś wywału już się nie tłumaczy. Nie przeprasza ani nie obiecuje, że to się już nie powtórzy, tylko wzrusza ramionami i pyta przez swoich zadowolonych przedstawicieli: No i co z tego? Tak było ostatnio, kiedy ujawniono, że ludzie, którzy dostali tłuste posady w spółkach skarbu państwa, musieli opłacić się na fundusz wyborczy jedynie słusznych kandydatów. Pytani, czemu tak i czy im nie głupio, mówili, że wcale. Co ciekawe, temat przeleciał przez kraj i spokojnie zgasł, jak wiele wcześniejszych i pewnie, nad czym pan Bogdan boleje, późniejszych.

Po prostu afer, niegodziwości, tromtadracji, forowania swoich, erupcji nepotyzmu, wywalania na krewnych i znajomych wspólnego szmalu jest tyle, że tak to spowszedniało, że już nawet przestało kogokolwiek ruszać. Poseł partii władzy może powiedzieć, że wcale wszystkie ceny nie wrosły, bo potaniała pietruszka. Kiedyś wywołałoby to falę oburzenia. Dziś tylko wzruszenie ramion…

Udostępnij:

Share on facebook
Share on twitter
Share on linkedin

Więcej artykułów

Konferencja ws dofinansowania klubów sportowych

Sport ma jednoczyć!

Sport ma łączyć, nie – dzielić. O transparentnym dofinansowaniu miejskich klubów sportowych, równym i bezstronnym, mówiono dzisiaj na konferencji prasowej, która odbywała się na stadionie

Wyślij wiadomość

Wyślij wiadomość

Skip to content