Niechciany w Zastalu – wrócił i pokazał, co potrafi

Dwaj mężczyźni, którym ucieka piłka
Tony Meier (z prawej) z Kinga Szczecin trafił 4/6 rzutów za dwa, 4/4 za trzy i 5/5 wolnych. Z lewej Alen Hadzibegovic z Zastalu Zielona Góra
Fajnie jest wygrać w taki sposób mecz – mówi Tony Meier, były koszykarz Zastalu Zielona Góra. W czwartek, już jako zawodnik Kinga Szczecin, dał popis w hali CRS. W końcówce przeprowadził akcję 3+1, zapewniając swojemu zespołowi zwycięstwo.

Przypomnijmy, w czwartek (19 stycznia) Zastal przed własną publicznością przegrał wygrany mecz. 15 sekund przed końcem prowadził z Kingiem 78:75, by ulec 78:79 – relację i galerię zdjęć znajdziesz TUTAJ. Bohaterem ostatniej akcji gości był Tony Meier.

Meier reprezentował barwy Zastalu w sezonie 2019/2020, po czym… ogłosił zakończenie kariery. Ale odwiesił buty z kołka i w 2021 roku wrócił do Zielonej Góry. Nie zdobył jednak wielkiego uznania w oczach trenera Olivera Vidina i po sezonie pożegnał się z naszym klubem. W czwartek znów pojawił się w hali CRS i pokazał, co potrafi.

Zresztą, powrotów było znacznie więcej. Trenerem Kinga jest bowiem Arkadiusz Miłoszewski, który przez lata był w sztabie szkoleniowym Zastalu. Ponadto w drużynie ze Szczecina grają: Filip Matczak, Andrzej Mazurczak i Konrad Szymański, czyli wychowankowie bądź niedawni koszykarze klubu z Zielonej Góry.

Uczniowie SP nr 11 w Zielonej Górze wraz z nauczycielem Dariuszem Kurzawą zrobili taką niespodziankę Filipowi Matczakowi z Kinga Szczecin, który jest absolwentem tej szkoły i wychowankiem Zastalu Zielona Góra
Arkadiusz Miłoszewski: Chciałem tutaj koniecznie wygrać

– Obawiałem się bardzo tego meczu – nie ukrywał trener Miłoszewski na konferencji prasowej. – Natomiast z tego wszystkiego wyszło nam pewne przemotywowanie. Myślę, że to z mojej strony, bo ja zawsze daję największą energię zespołowi, ja ich przygotowuję, ja za nich odpowiadam. I ja potraktowałem ten mecz, jak… nawet nie o mistrzostwo Polski, tylko o coś więcej. Jak wiemy, spędziłem dużo lat w Zielonej Górze i chciałem tutaj koniecznie wygrać.

– Myślę, że nie ustrzegliśmy się błędów, szczególnie w drugiej połowie – analizował trener Miłoszewski. – Wiedziałem, że jak pozwolimy chłopakom z Zielonej wrócić do gry, to oni łapią swój flow, kibice pomagają. Tego się bałem i tak było. Natomiast na końcu zadziałało doświadczenie Tony’ego. Już na rannym treningu było widać, że z zamkniętymi oczami w hali CRS Tony Meier się nie myli, co w meczu potwierdził.

To nie był przypadek. To była akcja na Tony’ego Meiera

Meier w czwartek zdobył 25 punktów przy rewelacyjnej skuteczności rzutów – 4/6 za dwa, 4/4 za trzy, 5/5 wolnych. Dołożył 4 zbiórki i 4 przechwyty.

– Było trochę bardziej ekscytująco niż miało być – przyznał Meier. – Ale zawsze fajnie jest wygrać w taki sposób mecz. Chcieliśmy pokazać się z bardzo dobrej strony po naszym ostatnim meczu w Ostrowie. Chcieliśmy pokazać, że dobrze gramy. Jesteśmy zadowoleni, że udało się nam zwyciężyć.

Tymczasem trener Miłoszewski odpowiedział na pytanie, dlaczego chciał w swojej drużynie Meiera po nieudanym sezonie w Zastalu. W poprzednich rozgrywkach Amerykanin dostawał średnio 16 minut w meczu i zdobywał 6,8 punktu.

– Ja już wiedziałem, że Tony’ego chcę w trakcie sezonu. Ale nie chciałem tutaj burzyć czegokolwiek – tłumaczył trener Miłoszewski. – Spotkaliśmy się z nim i z Andym [Mazurczakiem – red.], to były moje pierwsze wybory. Dlaczego? Bo ja dalej w niego wierzę. Wiem, że potrafi grać w koszykówkę. Jeszcze go mało wykorzystuję – i ja, i zespół. Oprócz Mateusza Kostrzewskiego to jest nasz najstarszy zawodnik, czyli najbardziej doświadczony. Nie wyobrażałem sobie, że tej ostatniej akcji nie zagram na niego. To nie był przypadek. To była akcja na Tony’ego Meiera.

King miał 12 zbiórek w ataku. Zastal spudłował 11 wolnych

– Dobry mecz z naszej strony w drugiej połowie – podsumował z kolei trener Vidin. – Na pewno zasłużone zwycięstwo przeciwnika ze względu na to, na co pozwoliliśmy. Zbiórki w ataku: oni 12, my cztery. Mieli też dużo punktów z szybkiego ataku – 16 i drugiej szansy – 12. Czyli 28 punktów dostaliśmy z tego, o czym wiedzieliśmy, że będzie. Przegraliśmy zbiórki w ataku, mogliśmy lepiej zastawiać przeciwnika – to jedna rzecz. I druga – nie trafiliśmy 11 wolnych w meczu, który przegraliśmy jednym punktem. I to w głównych momentach. Przegraliśmy wygrany mecz.

Szymon Wójcik i trener Oliver Vidin z Zastalu Zielona Góra na konferencji prasowej

– Jako zespół po raz kolejny zaczynamy mecz źle – skomentował Szymon Wójcik, skrzydłowy Zastalu. – W pierwszej połowie gramy nieagresywnie, pozwalamy przeciwnikom zrobić naprawdę wysoką przewagę i później odrabiamy to w drugiej połowie. Musimy wszystkie mecze zaczynać mocniej, agresywniej. Liczba zbiórek Kinga w ataku pokazuje, że nie byliśmy agresywni pod naszym koszem.

Oliver Vidin: Ja nie mogę za nich rzucać wolnych

Na konferencji prasowej padło pytanie, jak w takim razie wygląda rozmowa w szatni, skoro po przerwie na parkiet wychodzi zupełnie inny zespół.

– Nie rozmawiamy. Trener ma monolog i później oni wchodzą i zaczynają grać – podkreślił Oliver Vidin. – Dlaczego tak się dzieje? Nie wiadomo. Może mają poczucie, że wygrali z Anwilem i są mistrzami świata. To zdarza się drużynom, które są młode, bez doświadczenia, myślą, że mecz sam się wygra. Ja nie mogę za nich rzucać wolnych – powiedziałem im to sto razy. To oni muszą trafiać. Spod kosza też. My w pierwszej połowie próbujemy z szybkiego ataku zakończyć 20 razy, z tego 10 razy fatalnie to wyglądało, jakbyśmy byli drużyną na podwórku.

Czy Szymon Wójcik ma jakąś diagnozę, dlaczego Zastal po raz kolejny tak słabo wchodzi w mecz?

– Nie mam. Po prostu nie potrafię powiedzieć – przyznał nasz skrzydłowy. – Widzę, że jak przeciwnik zrobi nawet małą przewagę, to od razu nam głowy idą w dół i nie chcemy już walczyć. Nie wiem, o co chodzi… Wiadomo, koszykówka to jest gra przewag. I nieważne, co się dzieje, my musimy wrócić i walczyć do końca, a nie się poddawać.

Udostępnij:

Share on facebook
Share on twitter
Share on linkedin

Więcej artykułów

Wyślij wiadomość

Wyślij wiadomość

Skip to content