Zakola i meandry. Małpa z brzytwą (FELIETON)

Mężczyzna przy stoliku
Nadmiar wiadomości jest chyba gorszy od niedoinformowania - pisze Andrzej Flügel
Zabrakło czujności przy powołaniu Centralnego Biura Antykorupcyjnego. A przecież wielu protestowało, mówiąc, że w przyszłości może stać się „państwem w państwie” – pisze Andrzej Flügel w felietonie „Zakola i meandry”.

Pan Bogdan przygląda się ze smutkiem temu, co wyrabiają ludzie rządzący tym krajem. Widząc uśmiechniętą facjatkę ministra oświaty, bezczelnie kłamiącego z trybuny sejmowej i odwracającego kota ogonem, albo premiera, który zamiast tłumaczyć się z tego, co robi, albo czego nie robi, a którego rząd uporczywie wraca do działań poprzedników – myśli sobie, że w sumie to duża cześć opozycji wyhodowała potwora pożerającego teraz nas wszystkich.

Dlaczego? Wystarczy cofnąć się w historii. Przecież przez lata dzisiejsza największa partia opozycyjna, kiedy rządziła, tolerowała rozpasanie kleru. Nie wspominając już przywrócenia religii do szkół, były medale, błyskawiczne awanse w wojsku dla mundurowych w sutannach. A przymykanie oka na dostawanie gruntów czy zabudowań za grosze albo całkiem za darmo w ramach za rzekomo utracone mienie kościelne?

A kto razem z dzisiejszymi burzycielami demokracji powoływał do życia Instytut Pamięci Narodowej, który dziś jest głosem władzy w tak zwanej polityce historycznej, biorąc żywy udział w jej przeinaczaniu? Zabrakło też czujności przy powołaniu Centralnego Biura Antykorupcyjnego. A przecież wielu protestowało, mówiąc, że mamy organy ścigania, więc po co jeszcze jeden, i że w przyszłości może stać się „państwem w państwie”. Nie słuchano ich. Dano małpie brzytwę. Niestety…

Wypada też przypomnieć kompletny brak rozliczeń po pierwszej pisowskiej nocy z lat 2005-2007. Szef CBA, który na czołowym miejscu stawiał lojalność wobec swojej partii, został wywalony z roboty, dopiero gdy nastąpił na odcisk ówczesnemu premierowi. Powołano komisję, która miała udowodnić widoczne gołym okiem, czyli że były naciski polityczne na resorty siłowe, co przyniosło próbę widowiskowego aresztowania byłej minister, zakończonego jej samobójstwem. I co? Nic. Komisja stwierdziła, że ich nie było!!! Z kolei próba postawienia dzisiejszego ministra sprawiedliwości przed trybunałem stanu ślimaczyła się przez kilka lat, a jak do niej w końcu doszło, to zabrakło posłów z obozu wnioskodawców, żeby ją przegłosować. Dziś, ośmielony brakiem ówczesnej reakcji, poszedł o wiele dalej i spokojnie krok po kroku rozwala sądownictwo.

Pan Bogdan ma jednak nadzieję, że ktoś jednak wyciągnął wnioski i już nie będzie „miękkiej gry”. Oby…

Udostępnij:

Share on facebook
Share on twitter
Share on linkedin

Więcej artykułów

Wyślij wiadomość

Wyślij wiadomość

Skip to content