Bartosz Bursztyn: Transfer Mateusza Świtały to nagroda za dotychczasową pracę (ROZMOWA)

Mężczyzna w sportowej bluzie
Nie popadajmy w hurraoptymizm. Nie chcemy robić żadnych pochopnych kroków, stąd też tonujemy emocje i przede wszystkim skupiamy się na wiośnie – mówi Bartosz Bursztyn Fot. Archiwum Bartosza Bursztyna
Było wręcz pewne, że ten transfer wywoła spore zamieszanie wśród sympatyków naszej lokalnej piłki. Nie sądziłem jednak, że aż w tak dużym stopniu wszyscy będą mówili nie o aspekcie sportowym, a finansowym – przyznaje Bartosz Bursztyn, prezes Victorii Szczaniec.

Sporo zamieszania i chyba jeszcze więcej emocji wywołał transfer Mateusza Świtały z Pogoni Świebodzin do Victorii Szczaniec.

Jak najbardziej. Jeżeli mówimy o jednym z lepszych zawodników grających ostatnimi czasy na poziomie IV-ligowym, było wręcz pewne, że wywoła to spore zamieszanie wśród sympatyków naszej lokalnej piłki. Nie sądziłem jednak, że aż w tak dużym stopniu wszyscy będą mówili nie o aspekcie sportowym, a finansowym. Przez to jestem troszkę zdziwiony, bo nie możemy porównać budżetów klubu z miejscowości liczącej około 1500 mieszkańców do miasta powiatowego, jakim jest Świebodzin. Dlatego zrzucanie wszystkiego na aspekt finansowy, jak to miało miejsce w wywiadzie udzielonym przez prezesa Pogoni, całkowicie mija się z prawdą. Myślę, że dużo do powiedzenia miałby sam Mateusz, który miał nadzieję, że transfer będzie przeprowadzony spokojnie, bez żadnych negatywnych emocji, ale niestety, jak widać, jest inaczej.

Jakkolwiek to zabrzmi, w takich sytuacjach jedną z kluczowych spraw przy podejmowaniu decyzji często są pieniądze. A co skłoniło Mateusza do zmiany barw?

Ku zdziwieniu pewnie wszystkich, sprawy finansowe nie były tu kluczowe. Nie ma co ukrywać, że Mateusz jest w bliskich relacjach z niektórymi naszymi zawodnikami, choćby z Marcinem Iwanem, z którym grał kiedyś w jednym klubie [Porcie 2000 Mostki – red.], więc też słyszał, co się u nas dzieje, jaka jest atmosfera, jak ten klub się rozwija. W ciągu ostatnich sześciu lat zrobiliśmy olbrzymi progres – czy to poprzez powoływanie nowych drużyn młodzieżowych, czy przez sam fakt wyciągnięcia zespołu z głębokiej B-klasy od czasu przejęcia stowarzyszenia przez nowy zarząd. Nie przez przypadek jesteśmy w miejscu, w którym jesteśmy. To, że pozyskujemy środki z zewnątrz, nie jest żadną ujmą. Dlaczego nie mielibyśmy z tego korzystać?

Powiedział pan, że IV liga nie jest waszym celem w tym sezonie. Ale domyślam się, że w najbliższej przyszłości jednak powalczycie o ten awans.

Staramy się wyznaczać sobie cele racjonalnie. Od 2017 roku zrobiliśmy dwa awanse na przełomie ostatnich pięciu sezonów. Wszystko musi być robione z głową. Nie chcemy narzucać presji na zawodników. My się bardzo cieszymy, że zespół tak dobrze wkomponował się w klasę okręgową, że tak fajnie wszystko funkcjonuje, mimo że w 80-procentach gramy składem, który wywalczył ten awans. Owszem, zakładamy sobie ten cel na przyszłość, bardzo niedaleką, aczkolwiek gdyby beniaminek przed sezonem czy w trakcie jasno zadeklarował, że gra o awans, mogłoby to stworzyć niepotrzebną presję i źle odbić się na zawodnikach. My chcemy dać im radość z gry, z tego, jak im dobrze idzie. Też zdajemy sobie sprawę, że może być trudno powtórzyć tak dobrą rundę, jak jesienna. Mamy bardzo ciężki początek, trzy mecze wyjazdowe i tylko jeden domowy – z przeciwnikami ze Szprotawy, Krosna Odrzańskiego, Ołoboku i Czerwieńska.

Czyli z trzema ekipami z czołówki tabeli i spadkowiczem.

Z drużynami, które przed sezonem były wymieniane w gronie faworytów do awansu do IV ligi. Dlatego nie popadajmy w hurraoptymizm. Cieszymy się, że to wszystko tak dobrze się rozwija, aczkolwiek są pewne rzeczy, o których musimy myśleć, jak zaplecze w postaci drużyn młodzieżowych. Nie chcemy robić żadnych pochopnych kroków, stąd też tonujemy emocje i przede wszystkim skupiamy się na wiośnie, nie wybiegając aż tak daleko w przyszłość. Mateusz Świtała chciał do nas dołączyć, to była w dużej mierze jego inicjatywa z transferem zimą, co niektórych też może wprowadzić w zdziwienie, że zdecydował się przejść z IV ligi do klasy okręgowej.

Wspomniał pan o dobrym wkomponowaniu się Victorii w klasę okręgową. Po rundzie jesiennej zajmujecie czwarte miejsce w tabeli. Macie sześć punktów straty do liderującej Stali Jasień i punkt do plasującej się na drugiej pozycji Tęczy Krosno Odrzańskie. Ale żeby daleko nie szukać, w poprzednim sezonie w okręgówce równie udanie prezentowali się Błękitni Ołobok, którzy także byli beniaminkiem. Jeśli do tego dodamy prowadzącą w IV lidze Syrenę Zbąszynek i Pogoń Świebodzin w górnej części tabeli, to możemy pokusić się o stwierdzenie, że piłka nożna w powiecie ma się coraz lepiej.

Jak najbardziej! Przede wszystkim te kluby powinny wyznaczać trend i dawać przykład innym występującym w naszym powiecie, bo przecież spore aspiracje mają drużyny w A-klasie, gdzie cztery zespoły biją się o awans do okręgówki i myślę, że każdy, który wejdzie, nie będzie miał problemów, żeby się utrzymać. Każdemu klubowi życzę jak najlepiej: Zbąszynkowi awansu do III ligi, bo to byłaby na pewno niesamowita historia dla nich, kawał świetnej roboty wykonanej do tej pory. Błękitni to w ogóle fenomen, że z miejsca stali się topowym klubem w klasie okręgowej i kolejny rok z rzędu będą się bić o awans do IV ligi. Pewnie głośno o tym nie będą mówić, ale jakościowych ludzi w swoich szeregach mają, więc myślę, że na pewno nie powiedzieli jeszcze ostatniego słowa i postawią trudne warunki drużynom z Jasienia czy Krosna Odrzańskiego.

Dla klubu z niewielkiego Szczańca awans do IV ligi to byłoby coś!

Victoria występowała w lidze makroregionalnej. To było jeszcze przed zmianami w podziale na ligi, dziś to byłaby III liga. Także lata 90. w Szczańcu były dosyć bogate, jeżeli chodzi o historię klubu. Nie ukrywamy, że w niedalekiej przyszłości chcielibyśmy do tych sukcesów nawiązać. Myślę, że zrobienie jednego transferu zimą, pokroju Mateusza, to też w jakimś stopniu nagroda za dotychczasową pracę, bo jednak musiał się zdecydować, sam wyciągnąć wnioski ku temu, żeby zejść na poziom, na którym jeszcze nigdy nie grał, co też warto podkreślić. Liczę, że oglądanie takiego zawodnika stanie się dla naszej młodzieży bodźcem, że to wszystko zmierza ku dobremu i warunki do szkolenia dzieci z gminy Szczaniec będą takie, że nie trzeba będzie szukać sobie miejsca w większych klubach czy akademiach.

Udostępnij:

Share on facebook
Share on twitter
Share on linkedin

Więcej artykułów

Wyślij wiadomość

Wyślij wiadomość

Skip to content