9 dni do meczu Lechia – Legia. Jakie ciśnienie? To Legia musi wygrać (OPINIE, ZDJĘCIA)

Mężczyzna wskazujący na coś palcem
Nie mogę odżałować tego, że nie będziemy, niestety, w optymalnym składzie personalnym na tak ważny mecz - przyznaje Andrzej Sawicki Fot. dbteam.pl/Dariusz Biczyński
Mecz Lechia Zielona Góra – Legia Warszawa będzie mogło obejrzeć 5000 kibiców. Andrzej Sawicki: Chcemy naprawdę dobrze się zaprezentować, powalczyć o awans. Mateusz Zientarski: Na pewno jest lekka ekscytacja.

Wielkimi krokami zbliża się mecz Lechia – Legia w ćwierćfinale piłkarskiego Pucharu Polski. Historyczne wydarzenie dla klubu z Zielonej Góry zostało zaplanowane na 28 lutego, na godz. 13.00. Wreszcie dobiegł też końca brazylijski serial pod tytułem “Ilu kibiców będzie mogło zasiąść na trybunach stadionu przy ul. Sulechowskiej?”. Już wiemy, że 5000.

Oczywiście, to było do przewidzenia, bo przecież nie na darmo ktoś montował trybunę na 1200 osób… Zgodnie z oczekiwaniami policja wydała negatywną opinię dotyczącą organizacji imprezy masowej. Także zgodnie z oczekiwaniami odpowiedzialność i ewentualne konsekwencje wziął na siebie prezydent Zielonej Góry.

Andrzej Sawicki: To Legia musi mieć ciśnienie

Przejdźmy jednak do spraw sportowych. Czy w szeregach Lechii narasta już ciśnienie przed konfrontacją z najbardziej utytułowanym klubem piłkarskim w Polsce?

– Nie, jakie ciśnienie? No jakie ciśnienie mamy mieć my przed Legią? To Legia musi mieć ciśnienie – przekonuje trener Andrzej Sawicki. – Ja podchodzę luźniej do pucharu niż do ligi. OK, zdajemy sobie sprawę, jak ważny to jest mecz i tak dalej… Ale obowiązek wygrać ma Legia. My chcemy naprawdę dobrze się zaprezentować, powalczyć o awans.

– Nie mogę odżałować tego, że nie będziemy, niestety, w optymalnym składzie personalnym na tak ważny mecz – przyznaje trener Sawicki. – Nie poczyniliśmy też, niestety, transferów – oprócz Jussufa – i musimy grać tym, co mamy na chwilę obecną. Ale też nie zwieszamy głów, po prostu chcemy dobrze się zaprezentować w meczu z Legią.

– W porównaniu do meczów jesiennych nie będzie czterech zawodników, którzy wtedy występowali. To już jest zasadnicza różnica, jeśli chodzi o skład personalny – zauważa trener Sawicki.

Nieobecni to: Sebastian Górski i Gabriel Estigarribia e Silva, którzy w przerwie zimowej odeszli z Lechii, a także Jakub Babij i Rafał Dzidek, którzy muszą pauzować za kartki. Górski trafił do I-ligowego Chrobrego Głogów, natomiast zastanawiający był wybór Silvy. W przypadku Brazylijczyka mówiło się bowiem o transferze do wyższej ligi bądź powrotem – ze względów rodzinnych – do kraju. Tymczasem “Gabi” wylądował w… IV-ligowej Cuiavii Inowrocław.

– Nie chciałbym tego komentować – stwierdza trener Sawicki. – Mam swoje przemyślenia. Ma takiego doradcę, który spowodował, że szczęśliwy jest w IV lidze. Trudno. Nie ma tematu, nie ma co już drążyć.

Mateusz Zientarski: Czekaliśmy na to od listopada

Trener Sawicki do pojedynku z Legią stara się podchodzić na ludzie. A zawodnicy?

– Na pewno jest lekka ekscytacja i jest to fajne, że już zbliża się taki mecz, bo czekaliśmy praktycznie od listopada – przyznaje Mateusz Zientarski, pomocnik Lechii. – Ale prawda jest taka, że naszym priorytetem jest jednak liga i na tym będziemy się skupiać najbardziej.

Niespełna 19-letni piłkarz, wychowanek MUKS 11 Zielona Góra, nie ukrywa, że śledzi grę Legii. – Byłem na meczu z Zagłębiem i ostatnio oglądałem mecz z Cracovią – mówi Mateusz. – Legia to bardzo mocny zespół. W ataku pozycyjnym pierwszą połowę w Lubinie zagrali praktycznie perfekcyjnie. Plus dla nas, że nie zagra Josué, a to największy kreator w drużynie Legii.

Fotogaleria ze sparingu Lechia Zielona Góra – Flota Świnoujście (fot. dbteam.pl/Dariusz Biczyński)

Udostępnij:

Więcej artykułów

Wyślij wiadomość

Wyślij wiadomość

Przejdź do treści