Radni PO krytycznie o działaniach miasta. – Skandal i kuriozum! – mówią.

Radni klubu Platformy Obywatelskiej podsumowali bieżące wydarzenia w mieście oraz swoją aktywność. Fot. Łukasz Wawer/LCI
Zielonogórscy radni Platformy Obywatelskiej kontynuują tradycję comiesięcznych konferencji prasowych, na których omawiają bieżące sprawy miasta i swoje działania w tym zakresie. Podczas lutowej odsłony poruszono trzy, bardzo istotne z punktu widzenia mieszkańców, tematy. Najwięcej czasu poświęcono kwestii Smoczego Parku. Mieszkańcy chcą zachowania terenów zielonych przy ul. Ludowej, podczas gdy miasto najchętniej widziałoby tam kolejne bloki mieszkalne. Była też mowa o niezrealizowanych inwestycjach zielonogórskich wodociągów i konflikcie na linii prezydent – deweloper, na którym, według radnych PO, najpewniej stracą mieszkańcy.

Zapraszamy do obejrzenia filmowej relacji z konferencji prasowej radnych PO (artykuł pod materiałem wideo):

Zaczął radny Marcin Pabierowski. – Ważnym tematem dla mieszkańców ulic Ludowej, Rajskiej i Harcerskiej. Jest to teren zielony, który od lat wpisuje się w charakterystykę tej zabudowy. To miejsce, które od zawsze było terenem zielonym i od lat dawało wytchnienie, kiedyś pracownikom Zastalu, a dziś chociażby mieszkańcom zwartej zabudowy osiedla przy ul. Obywatelskiej – mówił.

– Jest pomysł miasta i jego konsekwentna realizacja, aby wyciąć ten teren i postawić tam bloki. Mieszkańcy to oprotestowali i zwrócili się m.in. do nas o pomoc – wyjaśniał.

Jak podkreślał Pabierowski, absurdalność tej decyzji jest tym większa, że w 2015 roku powstał dokument o rewaloryzacji zieleni opracowany przez profesora Greinerta. – Gdzie na stronie 121 czytamy: „Na tym terenie zieleń sąsiadującą z budynkami mieszkalnymi należy uznać za typową. Na uwagę zasługuje powierzchnia przy ulicy Ludowej, pozostawiona w formie zadrzewionej z wyraźnym przerzedzeniem w części centralnej. To teren, który powinien być przebudowany, ukształtowany w park osiedlowy” – cytował radny.

– Kuriozum tej sytuacji jest takie, że kilka lat później, mimo, że miasto zleciło opracowanie strategii rozwoju zieleni, gdzie jest jasny zapis, że teren jest zieleńcem i należy go zrewitalizować. A już w 2022 roku pojawiły się pomysły by wszystko wyciąć. Po co miasto wydaje pieniądze na strategie, po co wpisuje takie założenia, skoro ich nie realizuje? – pytał ironizując jednocześnie, że to szczęśliwie miasto ma przynajmniej jeden strategiczny dokument, bo strategii miasta wciąż brak

– Miasto po połączeniu z gminą ma 278 km kw., jest wielkości Poznania, a prezydent upycha bloki na ważnych zieleńcach, które dają wytchnienie mieszkańcom miasta. Stąd nasze działania – komentował.

Zieleń w centrum należy bezwzględnie szanować

Głos w sprawie Smoczego Parku zabrał też radny Sławomir Kotylak. – Trzy słowa: to jest skandal – skwitował już na wstępie. – Generalnie wszystkie ostatnie działania w obszarze zagospodarowania przestrzennego to jest jeden wielki skandal. Mamy do czynienia z sytuacją, w której radnym zostaje po czasie przekazana informacja o uwagach wojewody, w związku z tym nasze działania zmierzają do tego, by sprawę do końca uregulować. Na najbliższą sesję składamy projekt uzupełnienia i zmiany już podjętej uchwały w obszarze mapy i oczywistych omyłek pisarskich, celem dokończenia procesu prawidłowego opisu uchwały już funkcjonującej. Liczymy na to, że te działania znajdą odzwierciedlenie w działaniach urzędu miasta i zostanie zachowana pierwotna forma z nowymi elementami architektury parkowej, nie zaś budownictwo wielomieszkaniowe – wyjaśniał.

– Jesteśmy po rozmowach z mieszkańcami, nie tylko okolicy, ale całego miasta Zielonej Góry i każdy wyraża dokładnie ten sam pogląd – tam gdzie jest zieleń w centrum miasta, należy ją bezwzględnie chronić, szanować, nie wprowadzać tam zabudowy, a już tym bardziej zabudowy wielorodzinnej. Terenów do inwestycji miasto ma sporo, po to się przecież rozszerzało – komentował radny Kotylak.

Janusz Rewers: – To jest paradoks, że mamy akcję sadzenia drzew w mieście w środku zimy. Drzewa są oczywiście ważne i popieram ich sadzenie, ale to zaczyna iść w jakąś autoparodię, bo po pierwsze mamy zimę, po drugie robimy piknik w lutym, gdy śnieg pada. A po trzecie, pół żartem pół serio stwierdzam, że jak tak dalej pójdzie, to pan prezydent zamieni nam zaraz deptak w las, co też nie byłoby dobre ze względu na ciągi piesze, różne wydarzenia czy dojazd dla służb. Idziemy w przesadę w drugą stronę.

Musztarda po obiedzie

Adam Urbaniak: – Sprawa jest wyjątkowo mętna. Dla tego obszaru nie jest uchwalony plan zagospodarowania przestrzennego, a to by znacznie ułatwiło dyskusję.

– Tutaj wszystko odbywa się o warunki zabudowy i indywidualną decyzję. I aby jakoś uporządkować sytuację, można było wykorzystać instytucje prawne ustawy o planowaniu i zagospodarowaniu przestrzennym, zgodnie z którym, w przypadku kiedy jest złożony wniosek o wydanie warunków zabudowy, prezydent może zawiesić postępowanie, jeżeli zostanie podjęcia w ciągu dwóch miesięcy uchwała o przystąpieniu do uchwalenia planu dla danego obszaru. Wydawało się to rozwiązaniem najrozsądniejszym, wniosek o wydanie warunków wpłynął we wrześniu. Widząc, że nic się nie dzieje i coraz większe jest zdenerwowanie mieszkańców, klub radnych złożył w październiku, a więc tak, by zmieścić się w tych dwóch miesiącach, projekt uchwały o przystąpieniu do planu – wyjaśniał radny Urbaniak.

– Gdyby ta uchwała została w ciągu dwóch miesięcy przez radnych przyjęta, na co czasu było od cholery, można by było to postępowania o wydanie warunków zabudowy zawiesić na dziewięć miesięcy, przygotować racjonalny plan, przeprowadzić konsultacje i zdecydować, co tam będzie. Tymczasem nie robiono z tym projektem nic. On od października leżał, aby leżeć. I znamienne jest to, że kiedy już minęły te dwa miesiące, wydana została opinia prezydenta, projekt uchwały trafił w grudniu, czyli już w trzecim miesiącu, na sesję i proszę sobie wyobrazić, że przechodzi jednomyślnie. 25 głosów za! Co niestety jest musztardą po obiedzie, ponieważ postępowanie o wydanie warunków zabudowy musi być według prawa odwieszone i organ musi wydać decyzję. Dla mnie to było zrobione na sztukę. Radni podnieśli rękę „za” doskonale wiedząc, że wymanewrowano tych ludzi procedurami administracyjnymi – komentował.

Prezydent konfliktu nie ukrywa. Właściciel terenu raczej nie odpuści

Temat terenów zielonych przewijał się jeszcze podczas poniedziałkowej konferencji. Radni PO, nawiązując niejako do sprawy Smoczego Parku poinformowali o sprawie sporu o przeznaczenie gruntów przy ul. Herberta.

– Wojewódzki Sąd Administracyjny stwierdza nieważność uchwały, którą przyjęli radni PiS oraz klubu Zielona Razem, na wniosek prezydenta, czyli zmiany planu zagospodarowania przestrzennego przy ul. Herberta. Uchwała jest niezgodna ze studium uwarunkowań a prezydent naraża mieszkańców na 15 mln zł odszkodowania dla inwestora, z uwagi na nieformalne przeprowadzenie zmian – wyjaśnił na wstępie radny Pabierowski.

– Tam jest teren należący do prywatnego właściciela i na siłę chce mu się tam zrobić park, mimo, że tam nie ma żadnej zieleni, która rosła tam od lat – kontynuował radny Rewers. – Wygląda to na działanie na niekorzyść miasta, bo prawdopodobieństwo, że właściciel wygra spore odszkodowanie, wydaje się wysokie.

– Jak można się domyślać, zapewne chciał to wykorzystać pod zabudowę wielkomieszkaniową. W tej chwili, tą uchwałą, rada miasta mu to zablokowała, uchwała została uchylona, więc pewnie sprawa skończy się w sądzie długim i kosztownym procesem. A na końcu miasto, czyli mieszkańcy, zapłaci odszkodowanie. Tak można na dziś przypuszczać – mówił.

Radni PO podkreślali, że prezydent Kubicki nie ukrywa swojego konfliktu z właścicielem rzeczonych gruntów i wielokrotnie wypowiadał się o nim negatywnie. Kotylak: – A podejmując odpowiednie kroki prawne, właściciel terenu w sądzie uchylił uchwałę co otwiera mu furtkę do postępowania cywilnego i odszkodowania z tytułu chociażby utracenia możliwości dysponowania gruntem w sposób zgodny ze studium.

– Z punktu widzenia miasta, prywatna wojna prezydenta będzie nas kosztowała kilkanaście milionów. Bo nie sądzimy, by właściciel tych gruntów postanowił dobrodusznie odstąpić od korzyści wynikających z faktu, że miasto działało niezgodnie z prawem. A on jest w tym wypadku w bardzo prostu sposób udowodnić swoje straty – skwitował.

Dla przypomnienia: w marcu wszyscy radni dostali pismo od właściciela spornego terenu, w którym zapowiedział on dochodzenie swoich praw. Radni klubu PO nie poprali tego projektu.

Od mieszkańców pobrano pieniądze, a inwestycji brak

Trzecim tematem poruszonym na konferencji był projekt uchwały w sprawie wieloletniego planu rozwoju i modernizacji urządzeń wodociągowych i kanalizacyjnych, który na ostatniej sesji został przyjęty głosami radnych PiS i klubu Zielona Razem. – Było mnóstwo pytań, prezydent nie odpowiedział, poprosił o pytania na piśmie – mówił radny Dariusz Legutowski.

– Według naszego klubu są tam pewne nieścisłości. Mianowicie, są zadania, które nie zostały wykonane w poprzednim planie na lata 2017 – 2021. W kolejnym również, na lata 2021 – 2024. A te zadania zostały opłacone przez mieszkańców, bo tak się tworzy taryfy, że wylicza się je na podstawie planowanych inwestycji – wyjaśniał.

– Mieszkańcy zapłacili a inwestycji nie wykonano. Mało tego, w 2019 roku miasto wypłaciło dywidendę dla siebie, jako właściciel, w kwocie 3,2 mln zł. Od pewnego czasu spółka wodociągowa generuje dość znaczne zyski, w 2021 roku, przy przychodach 80 mln zł, zysk wyniósł 9,5 mln zł. W poprzednich latach było podobnie, a bierze się to z tego, że wpisuje się zadania, pobiera pieniądze od mieszkańców, a potem tych inwestycji się nie realizuje, to jest nadwyżka – komentował Legutowski.

– To jest forma podatku – wtrącił Rewers.

– Co ciekawe, nawet w projekcie uchwały był zapis „wykaz inwestycji ujętych, ale niezrealizowanych w wieloletnim planie na lata 2021 – 2024 oraz nieuwzględnionych w planie na lata 2023 – 2026”. To jest złamanie poprzedniej uchwały rady miasta – mówił Legutowski.

Radni PO wprost wyrazili obawę, że w przyszłości te same zadania pojawią się ponownie i ponownie będą stanowić podstawę do naliczenia kosztów dostaw wodę. Innymi słowy, mieszkańcy zapłacą dwa razy za te same inwestycje.

Uchwale przygląda się nadzór prawny wojewody, który, według radnych PO, powinien zwrócić uwagę m.in. na brak obligatoryjnej opinii Wód Polskich, która jest wymagana przy tego typu dokumentach od ubiegłego roku.

– Brak uzasadnienia i opinii stanowi podstawę do uchylenia przez wojewodę całego aktu – komentował Kotylak.

Radni zwracali też uwagę, że zgodnie z ustawą wieloletni plan modernizacji może obejmować tylko urządzenia kanalizacyjne i wodociągowe. Tymczasem od poprzedniego okresu pojawiają się zadania, nijak niepasujące do definicji wspomnianych wyżej urządzeń. Są tam m.in. farmy fotowoltaiczne czy Wodny Park Edukacyjny przy pl. Matejki.

Udostępnij:

Share on facebook
Share on twitter
Share on linkedin

Więcej artykułów

Wyślij wiadomość

Wyślij wiadomość

Skip to content