Sebastian Ciemnoczołowski: – Polityka to nie miejsce na fochy i fanaberie (WIDEO)

Rozmowa w studiu tv LCI z radnym Sebastianem Ciemnoczołowskim.
Sebastian Ciemnoczołowski, przewodniczący Klubu Radnych Plaformy Obywatelskiej w Sejmiku Woj. Lubuskiego. Fot. Ł.Wawer/LCI
Stanowisko wojewody to nie jest miejsce na fochy – mówi Sebastian Ciemnoczołowski, przewodniczący klubu Platformy Obywatelskiej Sejmiku Woj. Lubuskiego, który był gościem Rozmowy Dnia Lubuskiego Centrum Informacyjnego.

– Uważamy, że to jest ostatni moment na odwołanie wojewody, bo dłuższe jego tkwienie odbywa się ze szkodą dla Lubuszan i ich zdrowia, a także dla współpracy z samorządem. Wojewoda jest przedstawicielem rządu w terenie, w tym ministra zdrowia, więc powinien robić wszystko, by na tym gruncie wspomagać działania lokalnego samorządu. Wojewoda może nie lubić pani marszałek czy sejmiku, tylko niech powie Lubuszanom, że przez swoje fanaberie nie chce pomagać mieszkańcom, dbać o ich zdrowie – ocenia apel radnych sejmiku woj. lubuskiego do premiera Morawieckiego o odwołanie Władysława Dajczaka z funkcji wojewody, gość LCI Sebastian Ciemnoczołowski.

Przypomnijmy, 20 lutego br., w stolicy rządowej odbyła się wyjazdowa sesja sejmiku województwa lubuskiego. Tego dnia radni sejmiku wystosowali apel do premiera rządu o odwołanie wojewody W. Dajczaka ze stanowiska. Powód? Swoją ignorancją, zaniechaniem, unikaniem czy bezradnością – szkodzi regionowi i Lubuszanom. Gość Rozmowy Dnia LCI zauważył, że wojewoda W. Dajczak swoją funkcję sprawuje arogancko, w taki sposób, jak się to robiło w starych czasach w PRL – nikt się z nikim nie liczy. Argumentów na jego odwołanie jest zatem wiele.

Sebastian Ciemnoczołowski:  – Szkoda, że sejmik w ogóle musi zajmować się takimi rzeczami. A ten apel jest wynikiem tego, że służby rządowe, premier, do którego marszałek lubuska jeszcze w sierpniu skierowała wniosek o odwołanie wojewody, podając konkretne argumenty, został bez rozpatrzenia. Czyli ponad pół roku nie ma żadnego odzewu, a ni w jedną, ani w druga stronę. Bo jeśli się broni swojego wojewody, to też się powinno napisać „nie, nie zgadzam się, nie zostanie odwołany z takich, a takich powodów”. Nie ma nawet konkretnych odpowiedzi na postulaty, które marszałek Polak w tym wniosku zawarła. Ponieważ ponad półroczna bezczynność, nie dość, ze do niczego nie doprowadza, bo wojewoda Dajczak nadal trwa w swojej funkcji, to dlatego, z inicjatywy naszego klubu, taki apel został przez sejmik przegłosowany. Czy on coś wniesie? Nie wiem, ale dobrze, żeby Lubuszanie się zapoznali z tymi argumentami i usłyszeli – dlaczego ten wojewoda jest jednym z najgorszych urzędników tego szczebla w historii naszego województwa.

Red.: Bo przypomnijmy, wojewoda jest zobowiązany do zapewnienia i współdziałania wszystkich organów administracji rządowej i samorządowej. Państwo mówicie, jako koalicja rządząca w województwie, że wojewoda się nie wywiązuje, nie wypełnia tych zapisów, chodzi tu m.in. sytuację na Odrze i braku działań w tej kwestii.

S.C.: – Tak naprawdę, te wszystkie inne zaniechania, zła praca, taka niedołężność wręcz czy indolencja – to wynika z podstawowej funkcji, że wojewoda sprawuje swą funkcję arogancko, w sposób taki, jaki się to robiło w starych czasach, w PRL, czyli nikt się z nikim nie liczy. A najlepszym przykładem jest to, że kiedy został wojewodą, to ani razu – a dzisiaj mamy rok 2023 – nie był na sejmiku województwa lubuskiego, czyli nie uczestniczył w obradach lokalnego parlamentu, najważniejszego ciała samorządowego w województwie. Tego nie powinien robić człowiek, który był radnym sejmiku i zna mechanizmy, zna uwarunkowania i wie, jak istotną rolę odgrywa sejmik we współczesnym samorządzie. Czasami przyjeżdżają jego przedstawiciele, ale niczego istotnego w obrady sejmiku nie wnoszą. Pamiętamy najgorszą katastrofę ekologiczną w regionie, bo sprawa Odry, to w skutkach  chyba największa taka katastrofa od lat, gdzie pan wojewoda nagle zniknął. Nie było przez jakiś czas. Wiem, że ta jego bezradność, nawet wewnątrz jego ugrupowania była bardzo źle oceniania. Chyba cudem wojewoda Dajczak uniknął odwołania. On wtedy nic nie zrobił. Pamiętamy. Przeleciał się helikopterem nad Odrą. I na tych „ładnych obrazkach” się skończyło. W międzyczasie przyjeżdżali urzędnicy z Warszawy, zapowiadali, że chętnie się wykąpią w zatrutej Odrze, a później uciekli z tamtego miejsca – podkreślał radny Ciemnoczołowski.

Zdrowie Lubuszan

– Inny znaczący fakt, potwierdzający, jak nie dba wojewoda Dajczak o zdrowie Lubuszan, szczególnie w trudnych czasach dla całego świata – mówił przewodniczący sejmikowego klubu Platformy Obywatelskiej. – W pandemii uzmysłowiliśmy sobie, jak zdrowie jest ważne, jak jest kruche. I też jeden z ważniejszych argumentów za odwołaniem, bo ma znamiona co najmniej takiej dwoistości interesów, a nawet niejasnych interesów… Otóż Szpital Wojewódzki Gorzowie Wlkp. od dłuższego czasu walczy o zbudowanie oddziału kardiochirurgii. Przedstawiając różnego rodzaju wskaźniki widzimy, jak poważny to jest problem, jak potrzebne są takie oddziały. Według mnie, nie tylko w Gorzowie, ale i w Zielonej Górze również, o co Szpital Uniwersytecki pewnie będzie się starał, bo dziś tego typu usługi pełni Szpital Powiatowy w Nowej Soli. A tak naprawdę nie Szpital Powiatowy, tylko prywatna spółka, zresztą z kapitałem niemieckim, które tak PiS w formie werbalnej zwalcza. Spółka ta wynajmuje w szpitalu powiatowym pomieszczenia na zabiegi kardiochirurgiczne. Problem polega na tym, że właścicielem tej spółki jest… konsultant wojewódzki, który opiniuje negatywnie powstanie kolejnych takich oddziałów w innych ośrodkach w regionie. Jest to co najmniej konflikt interesów. Kolejny, analogiczny przykład za odwołaniem: trwanie wojewody i NFZ w decyzji finansowania badań przez prywatną firmę w Gorzowie, na jedynym dostępnym wówczas w regionie urządzeniu, tzw.  PET potrzebnym w diagnostyce chorób nowotworowych. Tu też szpital musiał walczyć, składać wnioski do prokuratury. I dopiero przyparci do muru, i wojewoda i NFZ zgodzili się finansować badania, nie prywatnej spółce tylko szpitalowi! Tych argumentów jest więcej, można je mnożyć. Dlatego uważamy, że to jest ostatni moment na odwołanie wojewody. Dłuższe jego tkwienie odbywa się ze szkodą dla Lubuszan i ich zdrowia, a także współpracy z samorządem. Przecież wojewoda jest przedstawicielem rządu, w tym ministra zdrowia w terenie, więc powinien robić wszystko, by wspomagać działania lokalnego samorządu. On może nie lubić pani marszałek, sejmiku, tylko niech powie Lubuszanom, że przez swoje fanaberie nie chce pomagać, dbać i zabezpieczać zdrowie mieszkańców.

Red.: – Mimo braku tych działań ze strony wojewody, odział kardiochirurgii ma zacząć działać i zarząd szpitala poinformował, że jest gotów, by od 2 marca ruszyć z procedurami kardiochirurgicznymi?

SC: – Tak, to stało się w dniu obrad sejmiku 20 lutego. Szpital w Gorzowie od dłuższego czasu przygotowuje się infrastrukturalnie i kadrowo do uruchomienia takiego oddziału. Fizycznie jest gotowy. Brakuje mu najważniejszego: finansowania przez NFZ. Fundusz nadal podtrzymuje swoją negatywną opinię dotyczącą podpisania kontraktu w Gorzowie, co będzie skutkowało utrzymywaniem tego oddziału za własne środki przez szpital gorzowski i środki marszałka województwa. A nadmienię, że powinnością konstytucyjną jest, że ministerstwo zdrowia, rząd z poziomu centralnego – jest zobligowany do finansowania służby zdrowia.

IK: Czy w sprawie apelu o odwołanie wojewody widzi pan jakąkolwiek reakcję premiera?

SC:- Jestem ostrożny w takich deklaracjach, dlatego, że przez siedem czy osiem miesięcy nie zareagował na apel pani marszałek. Może zareaguje na apel lokalnego parlamentu… ale parlament lekceważy wojewoda, bo nie spotyka się od ośmiu lat … Wiem na pewno, że wojewoda przeżywa teraz bardzo trudny okres w swoim życiu urzędowym. Wydaje się, że nawet jego zaplecze zmęczone jest jego pracą. Pewne wydarzenia, o których niedługo zapewne będzie można więcej usłyszeć, świadczą o tym, że tam wewnątrz dochodzi do pewnych tarć. Są wojenki: większe, mniejsze, i chyba nie wszystkim uśmiecha się, że pan Dajczak dalej pełni rolę wojewody. Te wojenki niech sobie uprawiają, tylko niech to się nie odbija negatywnie na Lubuszanach. Stanowisko Wojewody to nie jest miejsce na fochy. 

Udostępnij:

Share on facebook
Share on twitter
Share on linkedin

Więcej artykułów

Wyślij wiadomość

Wyślij wiadomość

Skip to content