Ukrainka Viktoria Kornienko: – Nigdy nie pogodzę się z okrucieństwem tej wojny, dalej pomagam (WIDEO)

Od pierwszych dni wojny na Ukrainie Fundacja Victorii Kornienko organizowała zbiórkę darów dla ofiar wojny i żołnierzy.
24 lutego minął rok od brutalnej napaści Putina na wolną Ukrainę. To czas refleksji i podsumowań, a także wniosków na przyszłość. Z naszym gościem, ukrainką Viktorią Kornienko rozmawiamy o wspomnieniach sprzed roku i o tym, co się zmieniło w Ukraińcach i Polakach przez ten czas. O ruchu serc, ogromnej dobroci i o losach restauracji Pani Victorii w audycji. W programie także o zmianie przepisów dotyczących pobytu uchodźców wojennych w Polsce.

Od pierwszych dni wojny na Ukrainie Fundacja Viktorii Kornienko organizowała zbiórkę darów dla ofiar wojny i żołnierzy. Teren restauracji Pani Victorii przy ulicy Chrobrego zamienił się w wtedy w wielki magazyn darów. Fundacja organizowała transporty darów na teren objęty wojną. – Pierwsze dni to był dla nas szok. Mieszkańcy Gorzowa przychodzili nas po prostu przytulić, wszyscy płakaliśmy. Było naprawdę trudno. Zaraz potem ruszyła akcja pomocy, nikt się długo nie zastanawiał, to był ruch serc. Organizowaliśmy kierowców i zbiórki. Najpierw tylko do granicy, teraz mamy już utworzony taki korytarz transportowy i wysyłamy transporty do Charkowa, Zaporoża i innych miast – mówi Pani Victoria.

Fundacja wspólnie z innymi społecznikami pochodzącymi z Ukrainy wspiera między innymi osoby z niepełnosprawnościami, osoby starsze, a także dzieci z domów dziecka i chore onkologicznie. – Zawieźliśmy dzieciom leki, ubrania i mnóstwo słodyczy, radość była ogromna. Teraz organizujemy zbiórkę darów na święta. Każdy może się włączyć – mówi Victoria.


Przyzwyczajenie?


-Moja mama została na Ukrainie. Kiedy wyjechałam do Zaporoża we wrześniu tamtego roku, przeżyłam szok, że oni się oswoili z tą wojną. Alarm, zbiegamy do piwnicy, nie zawsze jest czas się ubrać, słychać wybuchy. Potem jest powrót do codzienności i próba życia „normalnie”, jeśli da się to tak nazwać. Nigdy nie wiadomo, który teren jest bezpieczny. Kiedy nastąpi atak. Przeżyłam uderzenie rakiety kilkaset metrów od nas, ochronił nas budynek, który stał niedaleko. Tego nie da się opisać słowami – mówi Pani Victoria.

Uchodźcy muszą się dorzucić

Dziś wchodzą w życie przepisy, które mówią, że:

po upływie 120 dni od dnia pierwszego wjazdu obywatela Ukrainy do Polski będzie on partycypował w 50 proc. w kosztach zakwaterowania i wyżywienia zbiorowego, nie więcej niż 40 zł za osobę dziennie.
Po upływie 180 dni od dnia pierwszego wjazdu partycypacja wzrośnie do 75 proc. kosztów udzielonej pomocy, nie więcej niż 60 zł za osobę dziennie.

Ustawa przewiduje również katalog osób, do których nie będą miały zastosowania te zasady. Dotyczy to m.in.:

osób niepełnosprawnych,
osób starszych (60 lat kobiety/65 lat mężczyźni),
kobiet w ciąży,
osób znajdujących się w trudnej sytuacji życiowej, uniemożliwiającej im udział w kosztach pomocy.

-Nawet wczoraj rozmawiałam z rodziną, która opuszcza Gorzów, bo nie stać ich na dorzucenie finansowo do pobytu. W samym hotelu Mieszko przebywa teraz 410 obywateli Ukrainy, te przepisy muszą być jakoś regulowane, bo sytuacja tych ludzi jest naprawdę różna – mówi Viktoria Kornienko.

Co dalej z restauracją?


W programie także o dalszych losach restauracji, którą prowadziła Pani Victoria w ramach spółdzielni socjalnej przy ulicy Chrobrego, była jej prezesem. Zawiesiła działalność, wygasiła kuchnię, informację tę podała w mediach społecznościowych. Restauracja była nie tylko miejscem do spróbowania pysznych ukraińskich wyrobów, ale także punktem pomocy Ukrainie. – Restauracja została zamknięta z przyczyn niezależnych, nie wiemy, czy zostanie wznowiona jej działalność. Zrezygnowałam z funkcji prezesa, bo zaangażowałam się bardziej w działalność wolontariacką. Restauracja ostatnio bardziej pełniła właśnie tę funkcję – mówi nam Victoria Kornienko.

Udostępnij:

Share on facebook
Share on twitter
Share on linkedin

Więcej artykułów

Wyślij wiadomość

Wyślij wiadomość

Skip to content