Gmina Dąbie ma nowego wójta. Bogusław Zaraza: – Wiem, jak rozwijać naszą gminę (WIDEO)

Nie dał szans swoim rywalom, zwyciężył w pierwszej turze wyborów, choć przeciwko sobie miał m.in. kandydata PiS, wspieranego przez lubuską wicewojewodę, związanego ze skompromitowanym posłem Łukaszem Mejzą. Co zdecydowało o jego zwycięstwie? Jakie to będzie 12 miesięcy do momentu kolejnych wyborów?

Gościem Rozmowy Dnia LCI był nowo wybrany wójt gminy Dąbie – Bogusław Zaraza z PSL.

Czy na chwilę przed ciszą wyborczą wierzył Pan, czuł, że może wygrać w pierwszej turze?

Bardzo chciałem, pragnąłem tego, aczkolwiek doceniałem klasę i wielkość przeciwników. Przeczuwałem, że będę w pierwsze dwójce. Wiedziałem to dzięki setkom rozmów z wyborcami. Jednak człowiek do końca nie jest pewien, co zrobi wyborca przy urnie.

Blisko 55 proc. głosów, przy nie najgorszej frekwencji, a przecież rywale nie byli anonimowi, bo silnie z gminą związani.

To nie byli łatwi przeciwnicy, to byli przeciwnicy wagi ciężkiej, więc wygrana w pierwszej turze jest tym bardziej smaczna. Wieczorem, pod koniec dnia wyborczego, widząc i słysząc jakie jest zainteresowanie wyborców, coraz bardziej przeczuwałem, że to będzie jedna tura.

Kampania była raczej z tych błyskawicznych. Czasami nawet dość brutalna, z chwytami poniżej pasa.

Kampania ma swoje prawa, rozmawialiśmy o rzeczach ważnych dla gminy Dąbie, rozmawialiśmy o przeszłości każdego z kandydatów. Ja nie robiłem wielkich spotkań z ludźmi, ale chodziłem od domu do domu, spotykając się z wyborcami: na ulicy, w sklepie, w ich obejściu.

Co pana zdaniem, teraz, gdy emocje już opadają, zdecydowało o zwycięstwie?

Ja się w tej gminie urodziłem, wychowałem, tutaj żyją moi rodzice, stąd pochodzi moja żona. Ja tu mieszkam, jestem tu po prostu cały czas, praktycznie 24 godziny na dobę. Współpracuję z organizacjami pozarządowymi, wspieram ich, pomagam. Brałem udział w różnego rodzaju imprezach. Starałem się być w każdej miejscowości, pomagałem prowadzić festyny, pikniki, wydarzenia, koncerty, bo jestem społecznikiem. Myślę, że to zdecydowało.

Ma Pan jakieś obawy, wątpliwości przed tym, nie ukrywajmy, wyzwaniem? Musi Pan przecież wejść w coś, co już działa, co nie jest Pana autorskim tworem. Trochę wchodzi pan w nie swoje buty.

Ja lubię z ludźmi rozmawiać, lubię z nimi pracować. Ufam i wierzę tym, którzy na to zasługują. Czy się obawiam, czy się boję? Boję się odpowiedzialności, bo jestem człowiekiem odpowiedzialnym. Będę chciał wykorzystać ten czas na to, żeby nie zawieść wyborców. Po to, żeby ponaprawiać wiele rzeczy, które zostały zepsute, szczególnie w sferze kontaktów międzyludzkich.

Jak rozumiem, rozmawiając z wyborcami, przygotowywał ich Pan na to, że te wybory to pierwszy krok, a drugi trzeba będzie zrobić w 2024 roku?

Ten program, który sobie wyznaczyłem i go przedstawiałem to jest 1+5, bo nie da się inaczej. Jestem realistą, pragmatykiem i nie będę obiecywał komuś, że w ciągu roku naprawię np. kwestie wody. To jest największy problem w naszej gminie, ale nie da się tego zrobić w moment, jeżeli przez 15 czy 20 lat pewne rzeczy zaniedbywano. Nie jestem cudotwórcą, nie mam zaczarowanego ołówka. Natomiast wiem, gdzie są pieniądze zewnętrzne, gdzie są środki, po które trzeba sięgać. Trzeba małymi krokami iść do przodu. Zaplanować sobie pracę, to, co jest najważniejsze i pomalutku to robić.

Nie obawia się Pan, że przegrani tych wyborów z kręgów PiS, Mejza czy Tomczyk-Iwko, będą próbować Panu przeszkadzać, wkładać kij w szprychy?

Pytanie do nich czy oni będą chcieli tak robić czy nie. Ja jestem człowiekiem pokojowym, jestem człowiekiem dialogu, rozmów i kompromisu. Ja chcę iść do przodu, nie będę się martwić o innych. Jak ktoś stosuje brzydkie sztuczki, to mnie to nie interesuje. Ja dbam o siebie, o swój wizerunek i ludzi z którymi pracuje. Nie będę patrzył na jedną czy drugą osobę. Przyjdzie taki moment, że poddam się osądowi, podobnemu jak 12 marca.

Cała rozmowa:

Udostępnij:

Share on facebook
Share on twitter
Share on linkedin

Więcej artykułów

Wyślij wiadomość

Wyślij wiadomość

Skip to content