Pijany wujek trzęsie domem (FELIETON)

Grafika: pixabay
Domowników zmogła epidemia, wszyscy chorują. Roboty w domu ustały, trzeba się leczyć i zacząć żyć z oszczędności. Na domiar złego, pod domem wybucha pożar, który zagraża całej posesji. Na szczęście dom jest ubezpieczony, bo dawni właściciele zostawili potomnym solidną polisę. Ale jest jeden problem. Domem rządzi dziś wujek alkoholik.

Pijany wujek terroryzuje domowników, a tymczasem polisa ubezpieczeniowa, na którą wiele lat temu zgodzili się domownicy, zobowiązuje właścicieli domu do przestrzegania praworządności. Decyzje mają być podejmowane kolegialnie, a nie autorytarnie. Dlatego firma ubezpieczeniowa wstrzymuje się z wypłatą odszkodowania za straty spowodowane epidemią i pożarem.

Ubezpieczyciel sięga po umowę polisy i stawia jeden warunek: najpierw w domu trzeba przywrócić praworządność i zagwarantować, że odszkodowanie nie pójdzie na wódkę dla wujka, tylko na odbudowę domu, na nowoczesne wyposażenie i zabezpieczenie posesji. Opieka społeczna wymusza na ubezpieczycielu wstrzymanie wypłaty polisy, do czasu podjęcia pisemnych zobowiązań przez wujka pijaka, że podda się leczeniu i nie będzie więcej terroryzował domowników.

Wujek obiecuje poprawę, ale ubezpieczyciel nie jest głupi. Wie, że alkoholikowi nie można wierzyć. Wie, że alkoholik jedno mówi, drugie robi. Ubezpieczycielowi wujek mówi, że zaraz uporządkuje domowe sprawy, zaplanuje rozsądnie wydatki na przyszłość i że już nie będzie pił. Ale domownikom mówi coś innego: że ubezpieczyciel chce się panoszyć w ich domu, że obcy ludzie chcą im meblować pokoje, kuchnie i łazienki i że on na to nie pozwoli.

Wujek wiesza na ścianie rodzinny portret obok portretu papieża i w porywach upojenia mówi, że pieniądze są mu niepotrzebne, bo najważniejsza jest rodzina, wiara i tradycja. Mówi domownikom, że lepiej klepać biedę, niż kłaniać się obcym.

Domownicy siedzą cicho, bo mają objawy współuzależnienia. Apatyczni i bierni, starają się nie drażnić wujka. Przyzwyczaili się do jego wybryków, nauczyli się przymykać na nie oczy. Święty spokój za wszelką cenę – to ich dewiza. No i mają do wujka zaufanie. W końcu wujek jest swój. A ubezpieczyciel to obcy.

– Kiedy wujek skasuje odszkodowanie, to przecież całego nie przepije. Na pewno, zanim przepije, to się podzieli – myślą. Trochę domownikom skapnie z wujkowego stołu. Przecież wujek kupił na zimę koksownik, dzięki czemu wytrzymali ciężkie mrozy, a firma ubezpieczeniowa chce, żeby zamontowali na dachu panele słoneczne a na podwórku wiatrak i oczyszczalnię ścieków. Co za fanaberie! A teraz jeszcze nie chcą wypłacić pieniędzy, za które wujek kupiłby nawet sto koksowników. – To dlatego nie mamy nic – rozumują. – Daliby nam tę kasę i byłoby dobrze. Co ich obchodzi jak my żyjemy? Co ich obchodzi nasz dym, nasze śmieci i nasze ścieki?

Czas płynie, pieniędzy nie ma, a żyć trzeba. Wujek nie zarabia, a domownicy na garnuszku wujka zbyt długo nie wytrzymają. Koks coraz droższy. Niezapłacone rachunki, zaciągnięte pożyczki w sklepowym zeszycie, na nieruchomościach ciąży hipoteka pod kredyty, do tego zdewaluowane i nic niewarte obietnice wujka i jeszcze wujek pokłócony z ubezpieczycielem… Nie wygląda to dobrze.

Sprawę przejmuje komornik, nad domownikami wisi groźba eksmisji. Zanim jednak dojdzie do egzekucji komorniczej, domownicy dostają ostatnią szansę: wdrożyć plan naprawczy dla swojej posesji. Ale najpierw trzeba zdecydować czy wysłać wujka na odwyk i wziąć sprawy w swoje ręce. Lekko nie będzie. Ale to jedyna szansa, by przetrwać.

Wujek czuje, że grunt pali mu się pod butami. Zaczyna starą śpiewkę, że wszystko będzie dobrze, że pożyczy pieniądze od szwagra, że ma świetny pomysł na złoty interes z kuzynem, a dochody z tego interesu trafią do kieszeni wszystkich domowników. Znów przekonuje, że domownicy nigdy nie będą musieli pracować, bo on o wszystko zadba. Wystarczy, że pozwolą mu dalej rządzić.

Domownicy zaczynają rozumieć, że niczego nie ma za darmo, że wszystko ma swoją cenę, a bezczynność i bierność – mają cenę najwyższą. Zaczynają rozumieć, że lepiej liczyć na siebie niż na wujka…

Ale wciąż się zastanawiają czy wysłać wujka na odwyk… Przecież za wujkiem stoi rodzinna tradycja. Wujek ma swoje wady, ale kto ich nie ma! Jak pije, to poczęstuje. Jak uderzy, to przeprosi. Jak kradnie, to się dzieli. A jak pożyczy, to nie odda. No i goni obcych.

Happy endu może nie być, a wszelkie podobieństwa do rzeczywistych wydarzeń – nie są przypadkowe.

Udostępnij:

Share on facebook
Share on twitter
Share on linkedin

Więcej artykułów

Wyślij wiadomość

Wyślij wiadomość

Skip to content