Wybór miejsca tego odrzańskiego spotkania był naturalny, w Cigacicach, na brzegu rzeki. Marszałkowie pięciu województw złożyli podpisy pod porozumieniem w sprawie Odry. Regiony wspólnie będą działały na rzecz ochrony i odbudowy ekosystemu rzeki. Tym razem mowa była przede wszystkim o wsparciu naukowców.
Nie tylko naukowcy biją na alarm. Tymczasem w czasie, gdy zasolenie Odry jest dramatycznie wysokie, temat diagnozy przyczyn ubiegłorocznej katastrofy i ratowania ekosystemu rzeki, strona rządowa stara się rozcieńczyć mieszając zdrowy rozsądek z polityką.
– Tymczasem wbrew pozorom rzeki i naukowcy mają wspólną cechę, nie znamy granic i nie zajmujemy się polityką – mówi szefujący sztabowi naukowców Krzysztof Lejcuś z wrocławskiego Uniwersytetu Przyrodniczego. – Już w trakcie walki z katastrofą przystąpiliśmy do opracowania planu odbudowy rzeki, powstał ramowy program rozpisany na dziesięć lat. Jako zespół naukowców uczelni nadodrzańskich, przy współpracy niemieckich kolegów, wiosną będziemy mogli rozpocząć kompleksowe i skoordynowane badania, abyśmy wiedzieli w jakim stanie się znajduje.
Stąd środowe spotkanie nad brzegiem Odry. Na badania potrzebne są pieniądze.
Cisza przed burzą
Spotkanie w Cigacicach to kontynuacja, działań, którym początek dało podpisanie 22 sierpnia, przez marszałków pięciu nadodrzańskich województw, deklaracji o współpracy na rzecz rzetelnej diagnozy i rewitalizacji ekosystemu. Powstał wówczas zespół ekspercki ds. opracowania programu odbudowy ekosystemu rzeki Odry. Tworzą go samorządowcy, naukowcy zajmujący się badaniem wód i reprezentanci organizacji ekologicznych – zarówno ze strony polskiej, jak i niemieckiej. W ramach zespołu powstały trzy grupy robocze. ds. obecnego stanu ekologicznego Odry i rozbudowy systemu monitoringu, ds. opracowania planu działań naprawczych i systemu przeciwdziałania katastrofom oraz administracyjno-finansowa, która zajmie się poszukiwaniem źródeł finansowania programu naprawczego Odry.
– Polskie regiony nadodrzańskie stworzyły już system monitoringu Odry, który składa się z 20 stacji pomiarowych. Pięć z nich będzie miało województwo lubuskie. Na budowę tego systemu zarząd województwa przeznaczył 200 tys. złotych – przypomniała marszałkini Elżbieta Anna Polak. I przy okazji odniosła się do ataków tzw. mediów publicznych, zarzucających jej „dogadywanie się” ze stroną niemiecką wbrew interesom naszego kraju.


– Cóż, z niemieckimi sąsiadami rozmawiam co najmniej od 11 lat, bo tyle czasu jestem współprzewodniczącą Komitetu Współpracy Międzyregionalnej w Komisji Współpracy Polska/ Niemcy. – mówi. – Nic dziwnego, że rozmawiamy o problemach Odry, która jest rzeką graniczną. To właśnie Niemcy poinformowali nas o alarmujących wynikach badań, o bardzo wysokim zasoleniu. Kolejna katastrofa na Odrze jest pewna, ale nie będzie już tak spektakularna, z setkami ton śniętych ryb, gdyż ich już w rzece tylu nie ma. Ponawiamy pytanie do polskiego rządu, instytucji o to, jaki jest stan Odry.
Trudno się oprzeć wrażeniu, że odrzański problem ulega rozcieńczeniu, z kolejnego oficjalnego raportu naszych władz niewiele wynika, co podkreślał senator Władysław Komarnicki. Tymczasem ustalenia polskich ekologów i europejskich ekspertów są – delikatnie mówiąc – alarmujące i mówią o zasoleniu, o metalach ciężkich i o widmie kolejnej katastrofy. Z kolei według senatora Wadima Tyszkiewicza o “zainteresowaniu” władz odrzańską tematyką najlepiej świadczy brak przedstawicieli mediów publicznych.
Odrzańskie bezkrólewie
W obliczu tego, co działo się na Odrze minionego lata padały zapewnienia zmian w systemie zarządzania rzeką, aby z jednej strony bardziej ją chronić, a z drugiej szybciej reagować na ekologiczne problemy. Siłą rzeczy były to deklaracje władz, gdyż samorządy zostały takich możliwości pozbawione wcześniej.
– Obawiam się, że bez naszej aktywności problem Odry zostanie zapomniany lub co najmniej zbagatelizowany – stwierdził marszałek województwa zachodniopomorskiego Olgierd Geblewicz. – Strona rządowa próbuje punkt ciężkości przesunąć na system ścieków komunalnych, przy czym wszystkie raporty mówią, że wina leży po stronie tych przemysłowych. Jednak najbardziej niepokoi nas brak systemu zarządzania rzeką, czy odpowiedzialności za rzekę. W Polsce mamy tak rozregulowany system, że m.in. to on doprowadził do katastrofy. Jesteśmy na progu wiosny, temperatury rosną i przy tym zasoleniu musimy liczyć się z powtórką katastrofy. Tymczasem nie wiadomo kto się ma tym problemem zajmować, gdzie mają trafić pieniądze na ratowanie rzeki, skoro trafiła ona z ministerstwa środowiska do resortu transportu i infrastruktury. Czyli rzeka nie jest ekosystemem, ale drogą wodną w której łaskawie mogą pływać ryby.


Sól na rany
Dla samorządowców z lubuskich nadodrzańskich miast i gmin światełkiem w tunelu są jedynie działania samorządów wojewódzkich. Nie widać natomiast szans na poprawę kondycji rzeki.
– Z monitoringu wynika, że przewodnictwo elektryczne jest przekroczone, o zasoleniu nie wspomnę – mówi burmistrz Krosna Odrz. Marek Cebula. – 180 stron akt, 500 osób przesłuchanych, milion złotych nagrody do wzięcia i nie ustalono winnych. Tymczasem my żyjemy nad ściekiem, który obejmuje jedną trzecią kraju, płynie przez 220 km naszego województwa. W listopadzie zgłosiliśmy właściwym instytucjom informację o nielegalnym zrzucie ścieków w naszym regionie. Nikt nie zareagował. Mam wrażenie, że to co się teraz dzieje jest jak lanie słonej wody na krwawiącą ranę…
Samorządowcy nie mają zamiaru biernie czekać na rozwój wypadków.
– Wszystkie ręce na pokład – apelowała lubuska marszałek. – Potrafimy się zorganizować. To nie jest Dziki Zachód. Mamy rok na zrobienie wszystkich badań. W tym czasie przygotujemy konkretne projekty.
Pod memorandum swoje podpisy złożyli: lubuska marszałek Elżbieta Anna Polak, marszałek Pomorza Zachodniego Olgierd Geblewicz, marszałek województwa dolnośląskiego Cezary Przybylski, opolskiego, członek zarządu Antoni Konopka. We współpracę włącza się także województwo śląskie, którego przedstawicielką była wicemarszałek Anna Jedynak.

