Media samorządowe wzbogacają demokrację (FELIETON)

Fot. Pixabay
Ponad 200 lokalnych komercyjnych gazet protestuje przeciwko wydawaniu gazet przez samorządy. Wszystko odbywa się pod hasłem „samorządowa propaganda niszczy demokrację”. Tylko czekać, a do akcji przyłączą się populiści z mediów narodowych i zażądają zmiany Konstytucji, by zakneblować samorządy. Wtedy media komercyjne będą liczyć swoje srebrniki z rządowych reklam, media narodowe nie będą miały już żadnej konkurencji, a demokracja oczywiście „rozkwitnie”.

Nazwijmy rzecz po imieniu: powodem protestu mediów komercyjnych nie jest żadna obrona demokracji, tylko partykularny biznesowy interes wydawców komercyjnych. Otóż gazety samorządowe, wydawane przez wójtów, burmistrzów, prezydentów miast, starostów, czy marszałków (zalicza się do nich także „Nasza Lubuska”) są bezpłatne, a ich dystrybucja odbywa się zazwyczaj do skrzynek pocztowych. W tym rzeczywiście tkwi ich przewaga konkurencyjna nad gazetami komercyjnymi, które muszą się sprzedać, by trafić do czytelnika. By się sprzedać, gazety komercyjne muszą informować o katastrofach na drogach, wydarzeniach kryminalnych, przestępstwach seksualnych, czyli o tym, co przykuje uwagę czytelników i skłoni ich do wydania kilku złotych na zaspokojenie ciekawości.

Skutek tego był dotąd taki, że gazety komercyjne – choć oczywiście były wyjątki – niechętnie informowały o zwykłej, nudnej pracy samorządów. Bo nikogo to nie interesuje. Jeśli już temat samorządowy trafiał do mediów komercyjnych, to w kontekście afery finansowej, skandalu obyczajowego, absurdów inwestycyjnych, które wprawdzie zdarzały się, ale nie stanowiły powszechnego standardu. Mieszkańcy powoli pozbawiani byli rzetelnej informacji o pracy samorządu. Jeśli już wójt, burmistrz czy inny samorządowiec chciał poinformować o efektach swojej pracy, to musiał wykupić reklamy lub artykuły sponsorowane w mediach komercyjnych. Bo informacje o pozytywnych efektach pracy były traktowane jak propaganda. Nikt nie ma o to pretensji do mediów komercyjnych – taka ich rola, by przetrwać na rynku i dawać czytelnikom to, czego chcą i za co płacą.

W sukurs powinny wówczas przyjść media publiczne – TVP i Polskie Radio. To one są zobowiązane ustawowo, by realizować misję publiczną – edukować obywateli, bez względu na komercyjny interes. Za to biorą gigantyczne pieniądze z kieszeni podatników (sama TVP co roku dostaje ponad 2 mld zł). To one powinny informować o efektach pracy instytucji państwa, w tym samorządów, które są ważnym elementem ustrojowym kraju. Niestety, po roku 2015 media publiczne zostały zamienione w agendy narodowych populistów z PiS i Solidarnej Polski. I reprezentują wyłącznie ich partyjny interes, jakim jest trwanie przy władzy, niszczenie ich oponentów, demontaż pluralizmu i obiektywizmu, za cenę robienia ludziom wody z mózgu. To media narodowe niszczą demokrację. Nie samorządowe.

Gdyby media publiczne były obiektywne i realizowały swoją misję publiczną, to media samorządowe rzeczywiście byłyby niepotrzebne. Ale w dzisiejszej opresyjnej sytuacji stworzonej przez autorytarną partię rządzącą, media samorządowe wzbogacają demokrację. Powstały one po to, by dać mieszkańcom miast i regionów dodatkowe źródło informacji. Takich informacji, których nie dostarczą im ani media narodowe, ani media komercyjne, choć każde z nich z innych powodów.

Jedno jest pewne: gdybyśmy pozbyli się mediów samorządowych, to mielibyśmy na rynku informacyjnym tylko dwa typy informacji: komercyjny i reżimowy. Oto przykład. Z komercyjnego przekazu dowiedzielibyśmy się, że w wypadku na drodze zginęły cztery osoby, a zmasakrowane zwłoki trzeba było wydobywać z auta nożycami do blachy. Z przekazu reżimowego dowiedzielibyśmy się, że wojewoda udał się na miejsce wypadku, złożył kondolencje rodzinom ofiar i zapowiedział policyjne obławy na piratów drogowych. Nie dowiedzielibyśmy się, że przyczyną wypadku były dziury w drodze, bo subwencja drogowa nie wystarczała wójtowi na remonty, a premier i wojewoda rozdawali dotacje na inwestycje po uważaniu, tylko wśród swoich.

Podsumujmy. W demokratycznym kraju każdy może wydawać prasę, każdy może wyrażać swoje poglądy wszem i wobec, a wydawanie prasy nie może być koncesjonowane i licencjonowane. Gwarantuje to polska Konstytucja. Zatem twierdzenie, że wydawanie prasy przez instytucje państwa, jakim są samorządy, niszczy demokrację, jest pustą i szkodliwą demagogią. Domagając się zakneblowania samorządów, zastanówcie się po której stronie stajecie, szanowni wydawcy gazet komercyjnych. Bo na pewno nie po stronie demokracji. I żadne czcze hasła tego nie przesłonią.

W demokratycznym kraju mamy prawo wiedzieć wszystko, a nie tylko to, co chcą, żebyśmy wiedzieli.

Poprzedni felieton:

Udostępnij:

Share on facebook
Share on twitter
Share on linkedin

Więcej artykułów

Ostatni sejmik tej kadencji (FOTO)

Ważniejszymi punktami ostatniego posiedzenie lubuskiego sejmiku kończącej się kadencji było z pewnością odwołanie i powołanie skarbnika województwa. Alicja Woźniak i Tomasz Wojciechowski, za zgodą rady,

Wyślij wiadomość

Wyślij wiadomość

Skip to content