Sztuka bez barier. Dla wszystkich!

Konferencja w Lubuskim Teatrze / Fot. Filip Pobihuszka, LCI
Lubuski Teatr w sezonie 2022/23 realizował przedsięwzięcie “Teatr – widzę, słyszę, rozumiem” w ramach programu Kultura Bez Barier. Pozyskany z funduszy europejskich grant to ponad 220 tys. zł. Pieniądze pozwoliły na wprowadzenie w teatrze wielu udogodnień dla osób z niepełnosprawnościami. Konferencja podsumowująca projekt stała się też pretekstem do szerszej dyskusji na temat postrzegania osób z niepełnosprawnościami i tego, jak chcą być odbierane.

– Każdemu należy się dostęp do kultury – mówił na wstępie dyrektor Robert Czechowski. – I jak długo będziemy mieć siłę i możliwości, tak długo będziemy starać się ułatwiać jej odbiór – komentował.

Autorkami projektu są Justyna Spiak, Dagmara Jastrzębska i Joanna Marcinkowska. Ta ostatnia opowiadała o szczegółach przedsięwzięcia.

– Ten projekt zakładał, by nie wymyślać jakichś specjalnych rzeczy, tylko by to, co już jest, stało się dostępne dla wszystkich – wyjaśniała.

– Ważną osobą, która nam pomagała jest pan Darek Wojciechowski, dziś nieobecny, bo jest na konferencji w Warszawie – mówiła.

Pan Dariusz nie mógł się wypowiedzieć, ale pani Joanna zacytowała fragment jego tekstu, który ukazał się w czasopiśmie „Help”:

„Jako osoba o specjalnych potrzebach, podczas spektakli miałem zawsze pewien niedosyt. Za każdym razem odczuwałem olbrzymią chęć wejścia na scenę by na swój sposób zapoznać się ze scenografią. Oczywiście, musiałem zadowolić się życzliwością siedzącą obok mnie osoby, która jeszcze przed rozpoczęciem spektaklu opisywała mi wszystko, co znajdowało się na scenie. Z tą wiedzą łatwiej było mi zwizualizować w swojej wyobraźni przebieg akcji. Oczywiście nie muszę dodawać, że wraz z rozpoczęciem spektaklu nie mogłem oczekiwać pomocy życzliwych sąsiadów, w audiodeskrypcji przebiegu sztuki. Niewątpliwie przeszkadzałoby to pozostałym widzom. Niemniej nie wpływało to na siłę mojego uczucia do teatru i zachwytu nad jego możliwościami dla mnie, jako osoby niewidomej. Nawet nie mógłbym sobie wyobrazić, że w jakiś przedziwny sposób, moja miłość do teatru, któregoś dnia zostanie odwzajemniona i teatr zauważy również mnie i inne osoby z różnymi niepełnosprawnościami”.

Dotknąć, zobaczyć, usłyszeć, przeczytać

– W ramach projektu dostosowaliśmy ofertę teatru w różny sposób. Zamontowaliśmy pętle indukcyjne w kasie, na portierni i w sekretariacie. Kupiliśmy sprzęt do realizacji audiodeskrypcji, a nasi aktorzy przeszli z niej szkolenie, więc możemy ja realizować we własnym zakresie. Realizowaliśmy też spektakle z tłumaczeniem na polski język migowy. Kupiliśmy też słuchawki wygłuszające dla osób z autyzmem lub nadwrażliwością na bodźce – wyliczała Marcinkowska. – Przed spektaklami odbywały się warsztat touch-tour (osoby niewidome lub słabowidzące mogą przed spektaklem wejść na scenę i dotykiem zapoznać się np. ze scenografią – red.). Zrealizowaliśmy też trzy nagrania wideo tzw. przedprzewodniki. Są czasami osoby, które boją się przyjść do teatru, bo nie znają tej przestrzeni. A dzięki temu rozwiązaniu mogą zobaczyć jak to wygląda, jak powstaje spektakl, dzięki czemu nic ich nie zaskoczy – wyjaśniała.

Autorki projektu: Joanna Marcinkowska, Dagmara Jastrzębska i Justyna Spiak / Fot. Filip Pobihuszka, LCI

– Do każdego spektaklu, a zrealizowaliśmy ich trzynaście, też przygotowaliśmy przedprzewodniki, które dostępne są na naszej stronie w PDF. Tam można przeczytać o czym jest spektakl, kto jak wygląda, jak jest ubrany, jakie są ewentualne zaskakujące rzeczy np. światło stroboskopowe czy głośna muzyka – mówiła.

Dodatkowo w teatrze stanęły tablice tyflograficzne, obrazujące jak wygląda dana scena i jak poruszać się po budynku. Niedługo zostaną też zakupione specjalne krzesła do ewakuacji osób z ograniczoną mobilnością.

Powinniśmy przeprosić, że tak późno

Wojciech Romańczyk był jednym z tych aktorów Lubuskiego Teatru, który w projekcie realizował audiodeskrypcję. – Odzew jest duży, przychodzą do nas osoby, które wcześniej obawiały się, że teatr nie jest dla nich, że nie będzie możliwości spokojnego odbioru sztuki. Najbardziej cieszą nas efekty. Udało nam się odczarować teatr dla osób, które uważały, że jest dla nich niedostępny – opowiadał.

– Dużo jest jeszcze do zrobienia i mamy tego pełną świadomość. Ta lawina potrzeb się nie kończy. Trzeba wybierać, a to są trudne decyzje, bo czas i budżet nie są z gumy. Uważam, że cały teatr w Polsce powinien osoby z niepełnosprawnościami przeprosić, że tak późno. Bo to powinno być oczywiste już od dawna, a nie w 2022, 2023 roku się zaczynać – mówił.

Opowiadał też o swojej działce w projekcie. – Audiodeskrypcja ma duży wpływ na odbiór dla osób niewidzących lub słabowidzących. Aktor, niczym lektor w filmie czyta to, co się dzieje na scenie. Jeśli jest to poprzedzone warsztatem touch-tour, to później łatwiej mówi się w audiodeskrypcji, że ktoś usiadł na krześle po lewej stronie. Wiadomo wówczas, o jakie krzesło chodzi. To dużo bardziej pomaga wyobraźni – tłumaczył.

– Przygotowanie audiodeskrypcji to też duża odpowiedzialność, bo to co my przeczytamy, te osoby mają w wyobraźni. Mogę powiedzieć „niezbyt wiarygodnie zagrał aktor” i nikt mi nic nie zrobi – żartował.

Ludzie w teatrze byli przeszczęśliwi

Magdalena Muzyka w projekcie brała udział jako tłumacz języka migowego. – To było dla mnie pierwsze takie doświadczenie. Na co dzień pracuję w urzędzie, gdzie z problemem dostępności walczymy już od dawna. Pracuję w małej gminie i mogłoby się wydawać, że w takich miejscach nie jest to potrzebne. A to jest ważne, nawet jeśli przyjdzie jednak taka osoba – mówiła. – Do mnie przyszła jedna taka osoba i była przeszczęśliwa, że jest ktoś, z kim może się porozumieć. I myślę, że to dało mi kopa, żeby spróbować tutaj. Cieszę się, że brałam w tym udział, mam nadzieję, że będzie to kontynuowane – komentowała.

Aktorka Alicja Stasiewicz dużo mówiła o emocjach, jakie towarzyszyły jej podczas realizacji projektu. – To było jedno z najbardziej wzruszających doświadczeń w moim życiu. Na samym początku projektu mówiłam, że przez osiem lat mojego bycia w Teatrze Lubuskim nigdy nie pomyślałam o osobach z niepełnosprawnościami. To w ogóle nie było w mojej świadomości, że takie osoby mogą chcieć chodzić do teatru – przyznała.

– Spotkania z widzami są przejmujące, to często są osoby, które kiedyś widziały, ale straciły wzrok. Słyszałam od nich, że 20 lat teatr był dla nich niedostępny, a teraz proszą, by ten projekt był kontynuowany. Te osoby nie wypełniają nam całych sal, ale ze spektaklu na spektakl jest ich coraz więcej, a na pewno jest ich coraz więcej w całym województwie. I jeśli warto coś robić, to właśnie takie rzeczy – mówiła.

Joanna Marcinkowska opowiadała też o spektaklu „Samolub”, zorganizowanym dla dzieci. – Na „Samoluba” przyjechały mamy z dziećmi autystycznymi. Było pięć dzieciaczków, o różnym stopniu autyzmu. Dzieci dostały słuchawki, techniczni pokazywali im wszystkie światła, żeby się nie przestraszyły. I te panie były przeszczęśliwe, że mogą zabrać dzieci do teatru. To był początek projektu i wiedzieliśmy wtedy, że to będzie to – wspominała.

Głusi mają swój język i swoją kulturę

Joanna Marcinkowska podzieliła się też refleksją z jednego ze szkoleń: – Dlaczego w ogóle mówi się, że to są ludzie ze specjalnymi potrzebami? To nie są specjalne potrzeby, bo przecież każdy chce ten teatr widzieć, słyszeć i rozumieć.

Wojciech Romańczyk z kolei przyznał, że spotykał się poza teatrem z osobami niewidzącymi i niesłyszącymi. – Chciałem poznać ich świat, a nie narzucać im nasz – wyjaśniał.

– Sprzedaż biletów, przy tych naszych działaniach, znacznie wzrosła, jeśli chodzi o osoby z niepełnosprawnościami. Co jednak dziwi, nie na spektakle dedykowane. Mogę się domyślać o co chodzi. Te osoby nie chcą być traktowane, jako osoby ze specjalnymi potrzebami. Chcą być traktowani, jako normalna część społeczeństwa, jako codzienność – mówił.

– Jeśli Ślązoki są traktowani jako mniejszość etniczna, to Głusi tym bardziej powinni. Bo mają swój język. Patrząc od strony antropologii język jest najmniejsza cząstką kultury. Język jest kulturotwórczy. Jeśli mają swój język, to mają swoją kulturę. W tych kategoriach należy o tym myśleć, a nie w kategoriach „przyjdźcie do nas, jesteśmy fajni” – komentował.

– Dlaczego teatr się za to bierze? Moim zdaniem najważniejszą funkcją teatru jest służba publiczna. I to jest służba kulturze, czyli temu, co tworzy naród, świadomość jednostki w przestrzeni osób, które ją otaczają. My jesteśmy pozbawieni, potrzebnych, ale urzędowych, sztywnych ram. Bliskość i bezpośredniość jest najcenniejsza – mówił.

Udostępnij:

Share on facebook
Share on twitter
Share on linkedin

Więcej artykułów

Wyślij wiadomość

Wyślij wiadomość

Skip to content