Już od miesięcy samorządowcy, ale i mieszkańcy nadodrzańskich województw lobbują na rzecz rewitalizacji, a raczej ratowania rzeki. W piątek w sukurs przyszli im senatorzy z senackiej Komisji Samorządu Terytorialnego i Administracji Państwowej oraz Komisji Nadzwyczajnej ds. Klimatu, którzy przyjechali w Lubuskie.
Zapraszamy do materiału wideo:
Trudno sobie wyobrazić bardziej adekwatne okoliczności przyrody, aby rozmawiać o ekologii i działaniach naszego rządu na rzecz ochrony przyrody i zapobiegania zmianom klimatycznym. Goście byli w Nowej Soli, Krośnie Odrzańskim i podkrośnieńskim Gostchorzu. Wszyscy zdawali sobie sprawę, że malownicze krajobrazy, bujna zieleń i sielankowy spokój to cisza przed burzą.
– Rok temu zdarzyła się tutaj chyba największa w dziejach Rzeczpospolitej katastrofa ekologiczna na rzece – zauważył Stanisław Gawłowski, przewodniczący senackiej Komisji Nadzwyczajnej ds. Klimatu, która obradowała w krośnieńskim zamku. – W ciągu roku, który minął od tragedii rozmawialiśmy z przedstawicielami regionów, organizacjami ekologicznymi. Bardzo chcieliśmy przez te wszystkie miesiące uzyskać informacje, jakie działania zamierza podjąć rząd, żeby skutecznie przeciwdziałać takim zjawiskom w przyszłości. Muszę przyznać, że mamy z tym pewien kłopot, bo do tej pory rząd nie przedstawił prawdziwej diagnozy. A by skutecznie leczyć, trzeba najpierw wiedzieć co leczyć.
Zabawa w ciuciubabkę
Także w ciągu roku samorządowcy, podobnie jak w dniach próby, mają wrażenie, że zostali pozostawieni samym sobie. Tak naprawdę jedyną reakcją strony rządowej zdają się próby obwinienia właśnie ich za tragedię, za sprawą ścieków komunalnych oraz przedstawienia przyczyn tragedii jako swoistego bożego dopustu, zbiegu okoliczności. Tymczasem większość raportów, w tym międzynarodowego zespołu fachowców, wskazuje innego winnego – zrzuty przemysłowych ścieków.
– My, samorządowcy, jak trzeba to grabimy liście, jak trzeba ratujemy ryby w Odrze – mówi lubuska marszałek Elżbieta Anna Polak. – Zaprosiliśmy do współpracy ludzi Odry: przedsiębiorców, winiarzy, wędkarzy. Powołaliśmy porozumienie samorządów, by nasz głos był mocniejszy. Razem z nami jest marszałek śląski, opolski, dolnośląski, zachodniopomorski i oczywiście lubuski. Postawiliśmy na ekspertów, organizacje pozarządowe, zaprosiliśmy też do szerokiej współpracy ludzi z naszych uniwersytetów. Konsekwentnie i z determinacją budujemy koalicję dla Odry. Nie poprzestaniemy dopóki nie będzie planu ratunkowego dla Odry. Trzeba uratować jej bioróżnorodność i ekosystem.
Czarno to widzą
Marek Cebula, burmistrz Krosna Odrzańskiego, mówi, że czuje się nieco jak wieszcząca nieszczęście Kasandra, ale niestety jego złe przeczucia potwierdzają wyniki badań i wnioski naukowców. Ubiegłoroczna katastrofa nie była incydentem, a my robimy wszystko, aby stała się wręcz regułą. A, jak podkreśla, w dorzeczu Odry znajduje się jedna trzecia naszego kraju.
– Czy jesteśmy bezpieczni? – pyta i sam udziela odpowiedzi. – Nie, bo nie zostały spełnione nasze postulaty, jak choćby te, by ogromne zakłady, przy rurach spustowych swoich ścieków, wstawiły urządzenia monitorujące. Mielibyśmy wyniki online tego, co jest wpuszczane do rzeki. Mogłyby być tam zasuwy, które automatycznie zamykałyby się po przekroczeniu niebezpiecznych parametrów. Wiedzielibyśmy, że coś złego się dzieje. O to postulowaliśmy prawie rok temu. Dzisiaj spójrzmy na wyniki. W górnym biegu Odry już są złote algi, a woda jest jeszcze zimna. Za chwilę będziemy świadkami kolejnej katastrofy.
Senator Wadim Tyszkiewicz, zastępca przewodniczącego Komisji Samorządu Terytorialnego i Administracji Państwowej, chętnie podkreśla, że nad rzeką spędził kawał życia, a jako prezydent Nowej Soli zrobił wiele abyśmy ponownie zwrócili się w stronę rzeki. On także widzi w słynnych już złotych algach raczej skutek niż przyczynę problemów rzeki.
– Odra to księżna polskich rzek, o którą musimy walczyć – podsumowuje. – Rok temu wydarzyła się katastrofa i niektórym rządzącym się wydaje, że problem odpłynął wraz ze śniętymi rybami i nurtem rzeki. A zagrożenie wciąż jest, ten problem nie odpłynął. Dziś wiemy, że główną przyczyną katastrofy była złota alga, ale złota alga jest skutkiem kilku czynników, które nałożyły się na siebie. Może wyeliminowanie jednego, dwóch spowoduje, że do kolejnej katastrofy nie dojdzie. W Senacie pytaliśmy, czy rząd podjął jakiekolwiek działania w kierunku chociażby monitoringu. Nie uzyskaliśmy odpowiedzi. Nie znamy odpowiedzi, czy Wody Polskie lub rząd robi coś w kierunku, by monitorować to, co się dzieje na Odrze. Żeby wiedzieć, jakie czynniki i w którym miejscu są przekraczane – podkreślił senator z województwa lubuskiego. – To nie instytucje rządowe, ale samorządowcy stanęli na pierwszej linii frontu. Rząd zareagował zdecydowanie za późno. Trudno dziś powiedzieć, czy można było i w jakiej skali uniknąć katastrofy. Na pewno można było ją ograniczyć.
Zbrodnia z premedytacją
Dobrych wiadomości nie mieli ani samorządowcy, ani działacze gospodarczy, czy organizacji samorządowych. Odra jest nam potrzebna i to we wszystkich dziadzinach życia, ale powinniśmy myśleć o niej nie jako elemencie otoczenia, który tylko eksploatujemy, ale jak o partnerze. Stąd całkowicie zasadne zdaje się uznanie Odry za osobę prawną, co nie jest wcale wymysłem naszych ekologów. Organizacje samorządowe, nie mogąc się doczekać się reakcji strony rządowej przygotowały swój projekt ustawy o uznaniu osobowości prawnej rzeki Odry.
Podczas dyskusji padło wiele gorzkich słów nie tylko na temat braku reakcji polskich władz, ale również beznadziejnych przepisów, które w niewystarczający sposób chronią nie tylko rzeki, ale środowisko naturalne. Obecnie jesteśmy świadkami nie tylko zadawania gwałtu przyrodzie, ale wręcz jej mordowania. I to co dzieje się wokół Odry jest tego doskonałym przykładem.
Czy wizyta senatorów nad Odrą coś zmieni. Jak podkreśla marszałek Polak to jeden z wielu kroków, które, jak ma nadzieją, prowadzą do celu, do ocalenia Odry.