7 i 8 czerwca, 20 lat temu, podczas referendum unijnego mieszkańcy Gozdnicy zdecydowanie stwierdzili, że chcą do Europy. 92 proc. głosujących powiedziało „tak” Wspólnocie. Dziś nie żałują i nie wyobrażają sobie, że mogłoby dojść do polexitu.
Gozdnica, trzytysięczne miasteczko na styku Lubuskiego i Dolnego Śląska, ledwie 15 km od niemieckiej granicy, 80 km od Zielonej Góry. Mimo zbliżającego się południa trudno oprzeć się wrażeniu, że miasto jeszcze się nie obudziło. Cisza, spokój, cóż, już przed wiekami narodziło się jako zagubiona gdzieś w puszczy osada drwali. Do dziś zresztą często słychać, że w 1967 roku prawa miejskie odzyskała na wyrost.
– Kiedyś mówiono, że tutaj wrony zawracają, teraz żartujemy, że wilki podchodzą pod rogatki – słyszymy na bazarze.
I nie do końca jest to żart. Przy okolicznych drogach zobaczymy znaki „Uwaga wilki”. Teren Natura 2000
Gdy wrzucimy nazwę „Gozdnica” do internetu, przekonamy się, że miasteczko tylko raz zapisało się w historii, i to całkiem niedawno. Oto podczas unijnego referendum za wstąpieniem naszego kraju do Unii zagłosowało 92 proc. mieszkańców. Był to absolutny rekord Polski. I co ważne, bez żadnej agitacji, suszenia zębów przez polityków i szumnych haseł o Europie i europejskości.
20 lat później
Jak słyszymy dziś, zamiast agitacji była… desperacja. Gozdnica umierała, a mieszkańcy nie widzieli nawet światełka w tunelu. Nie, takim światełkiem była właśnie Wspólnota, w końcu tutaj, rzut beretem od granicy, ta cała Europa nie była jedynie pustym hasłem.

Barbara Goc: Unia wiele zmieniła w moim życiu. Na lepsze. Najpierw bez problemów mogłam jeździć do córki. Później dorabiałam do emerytury. Poznałam świat…
– Głosowałam za wstąpieniem do Unii i dziś zrobiłabym to samo – Barbara Goc przysiadła na ławce na skwerze w centrum. – Wcześniej, aby wyjechać do córki, musiałam starać się o paszport. Później, po śmierci męża, klepałam straszną biedę. Wyjechałam do Niemiec, zapracowałam… Unia pozwoliła mi robić to, co chciałam, zwiedziłam świat…
Kiedyś pierwszym skojarzeniem z Gozdnicą była oczywiście Ceramika, która tutaj była produkowana, bez przesady, od wieków. Również po wojnie ten przemysł był prawdziwą monokulturą, a Lubuskie Zakłady Ceramiki Budowlanej sprawiały, że miasto nieźle sobie radziło w PRL.
– 50 lat pracowałam w Ceramice, w laboratorium, jako mistrz na produkcji – wspomina Jadwiga Dybich-Tarnogrodzka. – Jak można było to tak rozwalić, przecież glinę mamy najlepszą w świecie. Niemcy zostawili w dobrym stanie, my kontynuowaliśmy, a teraz wszystko się rozpadło. Jednak to nie wina Unii, ale naszych cwaniaków.
Ceramika to był prawdziwy hegemon. W czasach świetności zakład zatrudniał 1200 ludzi. W czerwcu 2003 roku, gdy Polacy mieli zadecydować o tym, czy chcą być Europejczykami w unijnej wersji, z Ceramiki zostały już smętne resztki, restrukturyzacja, akcjonariat pracowniczy, rozbieranie poszczególnych oddziałów. Jak słyszeliśmy w miasteczku, to wówczas ktoś powinien stanąć w Gozdnicy i powiedzieć coś o „Polsce w ruinie”.

Zdzisław Płaziak, burmistrz Gozdnicy: Z pewnością głosowałbym na „tak”, z oczywistych względów. Przyzwyczailiśmy się do tego, co daje Unia, nie tylko do pieniędzy, ale do otwarcia się na świat…
Siła przyzwyczajenia
– Z pewnością głosowałbym na tak, z oczywistych względów, przyzwyczailiśmy się do tego, co nam daje Unia, nie tylko do pieniędzy, ale przede wszystkim do otwarcia się na świat, do swobodnego podróżowania, poszukiwania pracy – nie ma wątpliwości burmistrz Gozdnicy Zdzisław Płaziak. – Czy Unia przyspieszyła upadek Ceramiki? Być może za sprawą konkurencji i większych wymogów jakościowych. Jednak dziś jedyny zakład, który przetrwał, zatrudnia wprawdzie jedną dziesiątą ludzi, ale jest największym podatnikiem i produkuje tyle samo materiałów.
Jak przyznaje burmistrz, ktoś może czuć niedosyt na widok kilku tablic informujących o inwestycjach zrealizowanych za unijne euro, kilka skwerów, siłownia pod chmurką, remont domu kultury, odnawialne źródła energii dla samorządowych instytucji. Bowiem tak naprawdę efekt poszedł w… ziemię, w infrastrukturę. Kanalizacja, wodociągi, stacja uzdatniania wody.
Czy łatwiej o pracę? Co brzmi dziwnie, jedni mówią o plusach, inni o minusach. Bezrobocie jest śladowe, ale dlatego, że – cytując – wyjechało za granicę. Miastu ubyło mieszkańców, ale za to ludzie znaleźli szansę na przyszłość.

Jadwiga Dybich-Tarnogrodzka: 20 lat temu na granicę do Przewozu jechałam, była impreza „Europo witaj nam”. A teraz zanosi się na to, że nasza władza wyprowadzi nas z Unii.
– Bo co tutaj mieliby za życie? – wzrusza ramionami Kacper Nalewajko. – Że to nie jest patriotyczne? Właśnie, ja uważam, iż ludzie mają prawo do szczęścia, a nie ciągle tylko żyć w imię jakichś idei. Tutaj by wegetowali, chodząc do kościoła i biegając z flagami. I wie pan co… Najśmieszniejsze u nas jest to, że na Unię raczej narzekają młodzi, że nie widzą zysków. I wie pan dlaczego? Bo oni nie wyobrażają sobie już Polski bez otwartych granic, możliwości wybrania samemu miejsca do życia, bez tych dróg, wody, kanalizacji, których budowę wymusiła na nas Unia. Byśmy wszystkie pieniądze rozkradli, prze… No wie pan co…
W południe w Gozdnicy ludzi można spotkać tylko w okolicy sklepów. Tutaj tematem numer jeden są oczywiście ceny i inflacja.
– Jak się powiedziało „a”, to nie wiem dlaczego nie powiemy „b” – zastanawia się Henryk Pyć. – Przyjmijmy euro. W kupie przecież raźniej i łatwiej. Zobaczcie, z inflacją poradzili sobie dużo lepiej niż my. Bądźmy w tej Europie…
REFERENDUM UNIJNE
7 i 8 czerwca 2003 Polacy odpowiadali na pytanie: Czy wyraża Pani/Pan zgodę na przystąpienie Rzeczypospolitej Polskiej do Unii Europejskiej?
77,45 proc. pytanych odpowiedziało „tak”. Największe poparcie dla integracji (prawie 90 proc.) zanotowano w województwach: zachodniopomorskim, lubuskim, śląskim, dolnośląskim oraz w dużych miastach Polski zachodniej i centralnej. Procentowo najwięcej głosów za integracją było w gminie Gozdnica (92 proc.).
Najmniejsze poparcie było w województwach: podlaskim i lubelskim. Najwięcej głosów na „nie” padło w gminie Godziszów (88 proc.).
1 maja 2004 Polska wraz z Cyprem, Czechami, Estonią, Litwą, Łotwą, Maltą, Słowacją, Słowenią i Węgrami weszła do UE.