Pasażerowie samolotu, który przyleciał z Krakowa w środowe popołudnie, byli zaskoczeni, zwłaszcza ci, dla których latanie stanowi rutynę. Bo skąd nagle dziennikarze, wycelowane w nich obiektywy i powitalna grupa w strojach regionalnych. Mogli poczuć się jak VIP-y podczas dyplomatycznej misji.
Tyle podróżni, którzy zmierzali z trapu do hali przylotów. Z hali odlotów z kolei zmierzali w kierunku samolotu pasażerowie, którzy wybierali się do grodu Kraka.
– Po raz pierwszy lecę z zielonogórskiego lotniska – mówi Maciej Turkowski. – Nie dość, że nieporównywalnie szybciej niż pociągiem, to jeszcze zupełnie porównywalnie cenowo.
– Niedaleko Zielonej Góry, na dodatek obiekty, obsługa na poziomie zupełnie wystarczającym, jak na lokalne lotnisko. Czego więcej chcieć – dodaje Jędrzej Faber.
Lądowanie pod Wawelem
Pasażerowie przez dłuższą chwilę przysłuchiwali się zorganizowanej z okazji pierwszego lotu konferencji prasowej, zwłaszcza że było kolorowo, gdyż zarówno Lubuskie, jak i Małopolska i Kraków chciały pokazać się z jak najlepszej strony i zaprosić gości w swoją okolicę.
– Oczywiście jesteśmy bardzo dumni i wszystkich serdecznie zapraszamy – mówi prezes spółki Lotnisko Zielona Góra Babimost Mariusz Stokłosa. – Cieszymy się z każdego samolotu, a gościmy już ich całkiem sporo. Warszawa, Gdańsk, Chorwacja, Turcja, zimowe loty do Egiptu, teraz Kraków. A to naprawdę nie jest koniec. Lubuszanie coraz częściej sugerują nam Londyn, namawiają również do uruchomienia połączenia z którymś z włoskich lotnisk.
Atmosfera była co najmniej serdeczna i było widać, że kolejne połączenie nie jest jedynie kaprysem lubuskiego samorządu, chcącego za wszelką cenę zerwać z opinią regionu wykluczonego komunikacyjnie.
– Każde połączenie jest dla nas istotne – tłumaczy Radosław Włoszek, prezes spółki Kraków Airport, wiceprezes Związku Regionalnych Portów Lotniczych. – To dla Lubuszan oznacza nie tylko szansę odwiedzenia pięknego Krakowa, ale mamy w letniej siatce blisko 150 połączeń, latamy do Ameryki, Azji, do większości liczących się lotniczych hubów. Takie połączenia jak to, ważne są dla turystów, ale również dla biznesu.
Godzina i pięć minut
Rozkład lotów obowiązuje przez całe wakacje. Ostatnie loty zaplanowano na 2 października 2023 r. Z Babimostu do stolicy Małopolski samoloty będą latać w środy, o godz. 18.45 oraz niedziele, o godz. 20.30. Natomiast podróżni z Krakowa będą mogli dolecieć do Zielonej Góry w poniedziałki o godz. 7.00 oraz w środy o godz. 17.10. Lot będzie trwał godzinę i pięć minut.
Dyskusja nad zasadnością utrzymywania zielonogórskiego lotniska w Babimoście trwa od wielu lat i zdaje się, że losy kilku lokalnych lotnisk, jak chociażby tego w Radomiu, udowadniają, że wszystko należy robić z głową i w lotniczy biznes wchodzić powoli. Lubuskie tak robi.
– Oczywiście, że w tej chwili odczuwamy moment satysfakcji, że coraz mocniej wchodzimy na ten rynek – dodaje Sławomir Kotylak, dyrektor departamentu infrastruktury i komunikacji lubuskiego urzędu marszałkowskiego. – Tym, którzy uważają, że lokalne lotniska są niepotrzebne, Lubuszanie swoimi decyzjami pokazują, że mają one uzasadnienie turystyczne, ekonomiczne, a mieszkańcom regionu zależy na kontakcie ze światem. Z drugiej strony udowadniają to przewoźnicy, którzy sami decydują czy warto uruchomić konkretne połączenie. My tylko udostępniamy infrastrukturę.
Zresztą zasadność inwestowania może pokazać również najbliższy czas. MON wpisał lotnisko, jako jeden z elementów istotnych dla bezpieczeństwa narodowego. Wiele się będzie działo również w części cywilnej. Projektanci pracują właśnie nad dokumentacją budowy nowego portu i proces jest już zaawansowany. Docelowo port lotniczy będzie dawał możliwość obsługi dwóch grup pasażerów po 180 osób w ciągu dwóch godzin, przy czym przewidziano bezkolizyjne przechodzenie przylatujących pasażerów przesiadających się na kolejny lot, bez konieczności przeprowadzenia powtórnej kontroli. Nowy terminal ma mieć 8,5 tysiąca metrów kwadratowych powierzchni użytkowej.
Po co to wszystko? Z roku na rok, niemal z miesiąca na miesiąc babimojski port bije kolejne rekordy liczby odprawionych pasażerów.
– Szkoda, że nie ma możliwości ściągnięcia tutaj któregoś z tanich przewoźników – zagadujemy dyrektora Kotylaka.
– A jest pan pewien…