Pogodzona już ze spadkiem do klasy A Drzonkowianka Racula niespodziewanie wygrała u siebie z Dozametem Nowa Sól, który teoretycznie jeszcze miał szanse na awans do IV ligi. Sędzia pokazał czerwone kartki dwóm piłkarzom gości: Konradowi Gabidze i Pawłowi Otulakowi.
Bardzo ciekawe i emocjonujące są w tym sezonie rozgrywki zielonogórskiej klasy okręgowej. W niedzielę (11 czerwca) w Starym Kisielinie zmierzyły się zespoły z zupełnie innych półek. Z jednej strony miejscowa Drzonkowianka, która kilka kolejek wcześniej spadła już do klasy A. Z drugiej strony Dozamet, który wciąż miał szanse na awans do IV ligi. Szanse wprawdzie mocno teoretyczne, ale jednak…
Dozamet miał kilka szans na wyrównanie
Gospodarze objęli prowadzenie w 33 minucie. Lewą stroną boiska ruszył kapitan Roman Rechun, wypuścił Damiana Baturę, ten zagrał w pole karne, gdzie akcję wykończył Sebastian Turemka. I konsternacja w szeregach gości, bo takiego obrotu sprawy z pewnością się nie spodziewali.
A to wcale nie był koniec! W 57 minucie Drzonkowianka podwyższyła na 2:0, tym razem po akcji prawą stroną boiska. Dośrodkował Wiktor Kuśnierz, a na listę strzelców wpisał się Mateusz Dytko.
Trzy minuty później Dozamet odrobił część strat. Mateusz Juncewicz z rzutu wolnego zacentrował na drugi słupek, a Marcin Tomczak precyzyjną główką umieścił piłkę w siatce. Dodajmy, że spory udział w tej bramce miał także… trener Mateusz Reimann, bo dopiero po jego ostrej reakcji sędzia odgwizdał faul i podyktował rzut wolny.
Przyjezdni mieli jeszcze kilka szans na wyrównanie. Najpierw jednak świetnej okazji nie wykorzystał Konrad Gabiga, następnie po strzale Pawła Otulaka piłka musnęła poprzeczkę. Natomiast w 90 minucie Juncewicz znakomicie uderzył z woleja i pokonał Marcina Wróblewskiego, ale sędzia zasygnalizował pozycję spaloną…
Tymczasem piłkarzom Dozametu w końcówce puszczały nerwy. W 88 minucie Gabiga ujrzał drugą żółtą i w konsekwencji czerwoną kartkę – obie za zbyt impulsywne reakcje na decyzje arbitra. Po zakończeniu spotkania w ślady kolegi poszedł Otulak, który także nie potrafił opanować nerwów.
Andrzej Michalski: Zagraliśmy przede wszystkim ambitnie
Patrząc z perspektywy Drzonkowianki, wypada tylko żałować, że spadek jest przesądzony, bo niedzielny mecz wyglądał całkiem obiecująco. – Młodzi pomalutku zaczynają już łapać tę grę – skomentował Andrzej Michalski, trener drużyny z Raculi. – To wymaga czasu. Oni nie grali w piłce seniorskiej, a seniorów mało, więc nie mają się od kogo uczyć.
– Rozmawiam z działaczami i myślę, że ze czterech chłopaków musi do zespołu dojść, żeby on funkcjonował normalnie – przyznał trener Michalski. – Bo po spadku w klasie A też nie będzie łatwo. Odbijamy się, ale musi być siła i umiejętności, ktoś musi pokierować z tyłu. Musi być bramkarz, bo na razie to dobrze, że jest. Przypadkowo chłopaka spotkaliśmy i przyjechał sobie na mecz zagrać… Ostatnio nie było bramkarza, to grał zawodnik z pola. Jeżeli tego nie zrobimy, to nie będę pracował.
Tak się bawi i wygrywa DKA!
Wracając do niedzielnego pojedynku… Czy Dozamet zlekceważył rywala? Nie spodziewał się, że Drzonkowianka potrafi tak zagrać?
– Możliwe, trudno mi oceniać – odparł trener Michalski. – Natomiast my zagraliśmy przede wszystkim ambitnie. Broniliśmy się, ale kilka fajnych akcji zakończyliśmy. Poszła też taka piękna akcja Błażeja Bani i tam nikt nie wszedł – aż nie mogę się nadziwić. Parę sytuacji stworzyliśmy. Wiadomo, że w końcówce pomalutku opadaliśmy z sił, także były problemy. Na zmianę nie mieliśmy już zawodnika, który popracowałby z tyłu, wszedł 16-latek.
Paweł Otulak: Ciężko się mówi po takim meczu…
– Wstyd, naprawdę – skwitował Paweł Otulak. – Na pewno brakowało kilku chłopaków z kontuzjami. Graliśmy młodym składem. Zabrakło też szczęścia. Swoje sytuacje mieliśmy. Drzonkowianka też – trzeba oddać – dobry mecz zagrała. Roman [Rechun – red.] super!
– Rywale zawsze ambitnie wychodzą – dodał Otulak. – My też chcemy wygrywać mecze, ale nie zawsze jest po naszej myśli. Ciężko się mówi po takim meczu…
A czy w przyszłym sezonie Dozamet chce powalczyć o coś więcej niż czwarte miejsce w okręgówce? – Na pewno – uśmiechnął się Otulak. – Ale nie mówimy hop! Nie pompujemy balonika.
Fotogaleria z meczu Drzonkowianka Racula – Dozamet Nowa Sól