To już staje się tradycją, że nie tylko Lubuszanie, chcąc przekonać się, jak smakuje nasz region, jadą do skansenu w Zielonej Górze Ochli. Tym razem nie tylko można było podjeść, ale także dowiedzieć się, jak te smaki uzyskać.
“Dobre, smaczne, bo Lubuskie” to już cykl imprez odbywających się w skansenie. W poszczególnych zagrodach prezentowane były potrawy związane z dziedzictwem naszego regionu, wina regionalne, owoce, rękodzieło, wyroby z dziczyzny i specjały z gospodarstw agroturystycznych, swoje stoiska przygotowali również lubuscy winiarze. Goście chętnie zaglądali do chat i zagród, gdzie zorganizowano warsztaty. Przekrój był szeroki, od wyrobów z piernika, dziczyzny i pierogów po podpłomyki, mieszanie ziół i rzeźby z warzyw. Że pierogi to nie jest lubuski specjał? A kto tak powiedział?
– Nasze tradycyjne potrawy powoli podbijają nie tylko lubuskie stoły i nasza żywność zdobywa coraz lepszą markę – mówił lubuski wicemarszałek podczas ceremonii lubuski wicemarszałek Stanisław Tomczyszyn. – To nie tylko wabik na turystów, ale coraz bardziej zauważalna gałąź rolnictwa i przetwórstwa. Cenimy coraz wyżej to co ekologiczne, regionalne, zdrowe. Cieszę się, że nasz samorząd dokłada do tego cegiełkę
W drodze na Piknik Zdrowia w Bytomiu Odrzańskim skansen odwiedziła również lubuska marszałek Elżbieta Anna Polak, która podkreślała, że Lubuskie potrafi łączyć tradycję z nowoczesnością i powstały w ten sposób “koktajl” stanowi o atrakcyjności naszego regionu.
-Bardzo, bardzo – odpowiedziało zapytane o wrażenia małżeństwo z Lubben, które przyjechało spróbować jak smakuje Lubuskie. – Dotychczas zawsze polowaliśmy na polskie sery. Owszem, lubimy też polskie kiełbasy, ale nawet nie wiecie jak dobre macie sery. Bigos też był, jak mogło być inaczej. Do tego macie interesujący folklor.
Folklor? Tak, na scenie było z przytupem. Tradycja nie tylko łechtała podniebienie, ale również oko i ucho…
