365 dni bez ustawy o ochronie rolnictwa. Ludowcy mówią – dość!

Konferencja prasowa Klubu Radnych Polskiego Stronnictwa Ludowego Sejmiku Woj. Lubuskiego na temat bardzo trudnej sytuacji rolników. Sala prasowa UMWL, 21 lipca 2023 r.
– Tak rozchwianej polityki rolnej nie mieliśmy od lat. Jeśli rządzący nie unormują tego, to wiele polskich gospodarstw rolnych może tego nie wytrzymać, bo widmo bankructwa staje się bardzo realne – alarmują przedstawiciele Klubu Radnych Polskiego Stronnictwa Ludowego Lubuskiego Sejmiku i apelują do rządu o natychmiastowe podjęcie działań.

Podczas konferencji prasowej, która odbyła się w piątek, 21 lipca, Ludowcy przedstawili wyniki Raportu Zespołu ds. afery zbożowo-drobiowej. – Od ponad roku, a dokładnie od 15 lipca 2022 r. czekamy na Ustawę o ochronie polskiego rolnictwa. Tam zawarty jest zapis o systemie kaucyjnym przy wwozie żywności do Polski, który gwarantował ochronę polskiego rynku przed niekontrolowanym importem z Ukrainy – przypomniał wicemarszałek Stanisław Tomczyszyn. Ludowcy skarżą się, że PiS, rękami Marszałek Witek, ukrył Ustawę w sejmowej zamrażarce. Wypominają też, że rząd nie wybudował przez półtora roku Bałtyckiego Terminala Zbożowego mimo, iż miał wykonawcę. – W Ukrainie toczy się wojna, ale oni zbudowali już kilkanaście takich terminali, a my? – pytał retorycznie Tomczyszyn.

Trudna sytuacja polskich rolników

Ludowcy przypomnieli, że 17 lipca br. zakończyła się umowa pomiędzy Ukrainą i Rosją na wywóz ukraińskiego zboża korytarzem humanitarnym na Morzu Czarnym, co może oznaczać kolejny napływ zboża do Polski. I to już niedługo, bo zakaz wwozu zboża z Ukrainy do tzw. krajów przyfrontowych (Polski, Węgier, Słowacji i Rumunii) obowiązuje do 15 września br. Kraje te domagają się, by Komisja Europejska przedłużyła obowiązujący zakaz przynajmniej do końca tego roku. – Jakość wwożonego zboża też może budzić niepokój. Proszę zwrócić uwagę, że my, polscy rolnicy musimy dostosować parametry do norm unijnych, a tam nic takiego nie obowiązuje. Do tego mamy sygnały, że kontrola produktów na granicy jest nieskuteczna. Do Polski wjeżdża i zostaje nieskontrolowane mięso, jajka, owoce i wiele innych produktów – punktował podczas konferencji radny Zbigniew Kołodziej, przewodniczący Komisji Rolnictwa i Ochrony Środowiska Sejmiku.

Przepełnione silosy, problem ze zbyciem zbóż

Ludowcy wypominają, że rząd PiS pozwala na zalewanie polskiego rynku produktami ze wschodu, które miały tylko przejeżdżać przez Polskę w drodze do ubogich państw m. in. głodującej Afryki, a ostatecznie zostają na naszym terenie. – Było o tym już głośno. Miał być tranzyt, a większość tego zboża została w Polsce, jako zboże „techniczne”. Uważamy, że tej nazwy celowo ktoś użył, by nie było kontroli jakości tego towaru. A prawdopodobieństwo jest takie, że zmielone ziarna mogły trafiać nie tylko na paszę, ale i do polskich piekarni. Wynika to z faktu, że produkcja zwierzęca w Polsce spada, więc nie ma możliwości „skarmiania” zwierząt powstałym nadmiarem, jak to bywało w poprzednich latach – tłumaczył radny Kołodziej.

Jest też bardzo duża niepewność, jeśli chodzi o ceny skupowe zboża. – Te od ubiegłego roku spadły, nawet od 30 do 50 proc. na tonie, a jednocześnie koszty produkcji wzrosły. Dziś polski rolnik jest albo pod kreską, albo wychodzi na „zero”. Przykładem jest rzepak. Jeszcze rok temu roślina była bardzo dochodowa, a w tym roku polski rolnik nic na niej nie zyska – mówił Kołodziej.

Problem z owocami miękkimi

Przedstawiciele Klubu Radnych PSL zwracali też uwagę na uregulowanie spraw związanych z importowaną żywnością. – Chcemy większej dostępności zdrowej i polskiej żywności. Polska żywność powinna być oznaczana, i oznaczana powinna być żywność z importu. Nie tylko ta paczkowana, gotowa, ale każda, którą kupujemy także na targowiskach. Powinniśmy wiedzieć co zjadamy – apelował Stanisław Tomczyszyn. Jest też problem ze zbyciem sezonowych owoców miękkich. – Przez ten cały chaos, który obecnie trwa, polscy rolnicy mogą zbankrutować, i w przyszłych latach nie będzie polskich malin, jeżyn, porzeczek, czereśni czy truskawek. To efekt bezczynności rządu – podsumował wicemarszałek Tomczyszyn.

Udostępnij:

Więcej artykułów

Z nowoczesnych aparatów USG cieszą się między innymi gorzowskie Amazonki od lat namawiającej lubuszanki do profilaktyki. Na zdjęciu z dr n. med. Piotrem Zorgą kierownikiem Klinicznego Zakładu Medycyny Nuklearnej.

Diagnostyka w gorzowskim szpitalu na nowym poziomie

Nowy Ambulatoryjny Zakład Diagnostyki Obrazowej, sfinansowany ze środków Krajowego Planu Odbudowy, został oficjalnie otwarty na terenie gorzowskiego szpitala. Inwestycja warta dziesiątki milionów złotych ma znacząco

Wyślij wiadomość

Wyślij wiadomość

Przejdź do treści