Sklepy zalał tani miód zza granicy, co odbiło się na cenach w skupach. Pszczelarze wysokiej jakości lubuski miód musieliby w takiej sytuacji sprzedawać poniżej kosztów produkcji. Lokalni producenci są w krytycznej sytuacji. Wspólnie z urzędem marszałkowskim i LCPR wystosowali apel do mieszkańców w całym regionie. Zachęcają klientów do zakupów bezpośrednio w pasiekach.
Województwo lubuskie słynie z m.in. miodu akacjowego. To przysmak unikalny oraz niepowtarzalny w skali kraju. Został nawet wpisany na ministerialną listę produktów tradycyjnych. – Chcemy, aby nie był on skupowany w krępująco niskiej cenie – zżyma się Prezes Lubuskiego Związku Pszczelarzy w Zielonej Górze Bogusław Dubiel.
Pszczelarze mają problem z hurtową sprzedażą miodu, w szczególności chodzi o duże pasieki. – Aktualnie oferowana cena na poziomie 12-15 zł jest bardzo niska. Zostało wyliczone, że wartość jednego kilograma miodu wynosi 22-25 zł. Obecne stawki mają się nijak do poniesionych przez pszczelarzy kosztów – alarmuje Dubiel.
Skąd takie ceny miodu? Powodów jest kilka, ale jednym z głównych pozostaje napływ tańszego miodu z zagranicy. Różnica jest taka, że rodzimi pszczelarze zawsze gwarantują odpowiedni standard i smak produktu. Lokalnych producentów w walce o byt postanowił wesprzeć urząd marszałkowski. Urzędnicy pomagają w promocji lokalnych wyrobów.
– Lubuski miód jest jednym z najlepszych produktów spożywczych, dlatego chcemy go mocno promować. Staramy się pomóc producentom, aby mogli przetrwać. Tylko w tym roku przeznaczyliśmy dla pszczelarzy 500 tys. zł – tłumaczy wicemarszałek Stanisław Tomczyszyn.

Pszczelarze chcą banderoli na słoikach
Lokalni producenci nie mają zamiaru tylko liczyć na pomoc innych. Sami proponują szereg rozwiązań, które mogłyby poprawić sytuację. Jednym z nich są banderole na słoiki. Ich ilość byłaby zależna od wielkości pasiek tak, aby pszczelarz sprzedawał wyłącznie miód, który faktycznie wyprodukuje, a nie przysmaki niewiadomego pochodzenia. – Dobrym pomysłem byłyby dopłaty do pnia pszczelego, co pozwoli pszczelarzowi rekompensować koszty produkcji. To system podobny do tego, jaki funkcjonuje w rolnictwie – postuluje Bogusław Dubiel.
Na razie jednak pszczelarze skupili się na akcji marketingowej skierowanej bezpośrednio do mieszkańców. Apelem zachęcają do osobistych wizyt w pasiekach i zakupie miodów. – Nasz miód akacjowy jest najwyższej jakości. Krystalizuje się rok, a nawet dłużej, ponieważ posiada sporo cukru prostego – fruktozy. Odwiedzając pasiekę, konsument osobiście kontroluje warunki, w jakich powstaje produkt – twierdzi Marcin Kamiński z pasieki w Klenicy.
Jak trafić do lokalnych pasiek?
W województwie lubuskim jest zarejestrowanych ponad 1,5 tys. pszczelarzy. To ważne, ponieważ oficjalnie działające pasieki są pod nadzorem lekarzy weterynarii. Mówiąc krótko, produkty są zdrowe, ekologiczne i bezpieczne. Jeśli zastanawiacie się, gdzie w Waszej okolicy działają takie firmy, z pomocą przychodzi Lubuskie Centrum produktu Regionalnego.
– Wystarczy zajrzeć na stronę www.lcpr.pl albo sięgnąć do Lubuskiego Nawigatora. Przedstawiamy producentów w każdym powiecie. Informujemy o działających pszczelarzach i pasiekach. Prezentujemy godziny sprzedaży oraz dane kontaktowe – wylicza Jacek Urbański, dyrektor LCPR.
Lokalne miody kupicie także na zielonych targach w Zielonej Górze, Żarach oraz Kłodawie, gdzie praktycznie co tydzień przyjeżdżają regionalni producenci. W Lubuskiem jest obecnie 27 tys. pszczelich rodzin. Tę liczbę nie tyle warto zachować, co systematycznie zwiększać, ponieważ znaczenie pszczół dla środowiska pozostaje nieocenione.
