Wyrok za „grożenie śmiercią sędziom”. W tle pytania o nadgorliwość i opieszałość

Piłka na boisku
Fot. Pixabay.com
Lubuski Związek Piłki Nożnej opublikował treść wyroku w sprawie Dawida K., który w czasie meczu miał grozić sędziom pozbawieniem życia. Mamy relację jednego z arbitrów i skazanego – różnią się diametralnie. Tymczasem publikacja na stronie internetowej LZPN nie została zamieszczona na polecenie i za zgodą sądu rozpoznającego sprawę.

Chodzi o wydarzenia z 13 września 2020. Mecz klasy A prowadziła nowa trójka arbitrów, która miała się zgrać i przetrzeć przed występami w IV lidze. Skontaktowaliśmy się z jednym z sędziów liniowych tego spotkania (dane do wiadomości redakcji).

Relacja sędziego

– Mecz o pietruszkę – wspomina. – W 20 minucie gry przyjechała grupa z sąsiedniej miejscowości. Wchodząc na obiekt, skrócili sobie drogę, idąc przez boisko. Usiedli za mną, byli w dobrym humorze, mieli puszki z piwem.

W tej grupie był Dawid K., związany z jednym z lubuskich klubów piłkarskich. Zaznaczmy jednak wyraźnie, że pojawił się w roli kibica. – My go znamy, on zna nas – nie ukrywa arbiter. – Zaczął nas regularnie wyzywać. Krzyczał, że zrobi nam różne rzeczy, że nas zabije, że nas zaj… W pewnym momencie krzyknął po imieniu do sędziego głównego, co mu wsadzi i gdzie. Krzyczał bardzo głośno, był bardzo pobudzony, siedział bardzo blisko. Do mnie krzyczał: „Podstawię ci nogę, ty pe…, ty ch…”. Atmosfera była gorąca.

W przerwie spotkania arbitrzy poprosili kierownika zespołu gospodarzy, by spróbował uspokoić Dawida K. i jego kompanów. Nic to jednak nie dało. – Druga połowa wyglądała tak samo – podkreśla nasz rozmówca.

Wreszcie po zawodach sędziowie wezwali policję. Ale kiedy przyjechała, na obiekcie nie było już Dawida K. Wprawdzie po jakimś czasie miał wrócić, lecz policja zdążyła już odjechać. – Na miejscu nic nie mogliśmy zrobić. Mogliśmy tylko założyć sprawę z powództwa cywilnego – wskazuje arbiter. I komentuje: – Na koncie mam 400 meczów. Z czymś takim nigdy się nie spotkałem.

Nasz rozmówca przyznaje, że obawiał się spełnienia gróźb. Zakłada, że Dawid K. mógł znać adres jego zamieszkania, ponieważ sędziowie zamieszczają takie dane na delegacji.

Relacja Dawida K.

– Nie zgadzam się z zarzutami i nie zgadzam się z wyrokiem – zastrzega Dawid K. Do wyroku za chwilę dojdziemy. Tymczasem wysłuchajmy relacji drugiej strony.

– Pojechałem na mecz z grupą znajomych, obejrzałem, wsiadłem do samochodu i wróciłem. Wtedy prezes naszego klubu powiedział, że coś się stało, że jestem o coś oskarżony – wspomina Dawid K. – Postanowiłem wrócić. Tam prezes miejscowego klubu powiedział, że była policja, ale już pojechała. I że wypytywała, czy rzucałem kamieniami w bramkarza drużyny przyjezdnej. Sędzia główny napisał w protokole wiele kłamstw.

Czy Dawid K. miał z tym arbitrem jakiś zatarg? Uważa, że zatarg to zbyt mocne słowo. Ale nie ukrywa, że kiedyś przed meczem w Cigacicach na jego widok ów sędzia szpetnie zaklął, i to w obecności prezesa klubu. A przy okazji halowego turnieju w Brójcach już na początku spotkania wyrzucił Dawida K. na trybuny.

Czy Dawid K. groził śmiercią arbitrom? Czy wyzywał ich, używając wulgaryzmów i słów obelżywych? Czy był pod wpływem alkoholu? Czy w czasie meczu pił alkohol? Na te wszystkie pytania odpowiada stanowczo: Nie!

– I nie wtargnąłem na boisko, o co też byłem posądzony. Jeden z kolegów, idąc na ławkę za linią boczną, ściął narożnik, i tyle. Zresztą, zeznał to na policji, przyznał się – dodaje Dawid K. – Jeśli chodzi o sędziowanie, to zwracaliśmy uwagę na zasadzie: „Jaki faul? Co ty gwiżdżesz?”. Były też komentarze oceniające mecz.

Dawid K. najpierw składał wyjaśnienia na policji i w Lubuskim Związku Piłki Nożnej, który przeprowadził postępowanie wewnętrzne. Postrzega je jako kuriozalne. Został wezwany wspólnie z prezesem swojego klubu. Relacjonuje, że przedstawiciel LZPN pytał prezesa, dlaczego ten podpisał protokół, skoro nie zgadzał się z uwagami/zarzutami sędziego głównego. Prezes tłumaczył, że nic nie podpisywał, bo przecież jego zespół nie brał udziału w tym meczu…

– To dlaczego pan tu przyjechał? – miał dociekać przedstawiciel LZPN.

– Bo mnie wezwaliście – rozkładał ręce prezes.

Tak czy siak LZPN podjął decyzję o rocznym zawieszeniu Dawida K. – Odwołałem się do Polskiego Związku Piłki Nożnej, który anulował karę i nakazał przeprowadzenie procesu od nowa, zgodnie z przepisami. Mam 8-stronicową argumentację PZPN – podkreśla Dawid K. Ale niewiele wskórał. Koniec końców i tak został zawieszony. Stanął też przed sądem.

Wyrok, odwołanie, wyrok

Sprawą trójki lubuskich arbitrów zajął się ekstraklasowy sędzia piłkarski z Poznania, który z wykształcenia jest prawnikiem i okazjonalnie pomaga przy takich właśnie historiach. – Nie chcieliśmy iść od razu do sądu – zastrzega arbiter, z którym rozmawialiśmy. – Przygotowaliśmy propozycję, zgodnie z którą Dawid K. miałby nas przeprosić na stronie internetowej swojego klubu i wpłacić 1000 złotych na dom dziecka. Ale nie zgodził się na takie rozwiązanie.

– Nigdy w życiu mi tego nie zaproponowali. Nie miałem z nimi kontaktu – ripostuje Dawid K. – Nawet sędzia pytała, czy były próby mediacji, polubownego załatwienia sprawy. Ich odpowiedź brzmiała: „Nie”.

Sprawa trafiła do Sądu Rejonowego w Świebodzinie. Arbiter relacjonuje, że Dawid K. wszystkiego się wypierał, a jego świadkowie gubili się w zeznaniach. Dodaje, że na trzeciej rozprawie obrończyni oskarżonego zaproponowała przeprowadzenie eksperymentu z wykorzystaniem technik 3D. Miałby polegać na odtworzeniu warunków, w jakich był rozgrywany mecz 13 września 2020, żeby zbadać, czy sędzia liniowy po drugiej stronie boiska mógł słyszeć groźby Dawida K.

Z kolei Dawid K. przekonuje, że chciał powołać 12-14 świadków, ale sąd pozwolił tylko na sześciu. – Tymczasem strona oskarżająca miała jednego świadka, który był ojcem jednego z sędziów [naszego rozmówcy – red.] i na meczu był przez ostatnie 30 minut – wskazuje. – Stwierdził, że przez pierwsze dziesięć minut nic nie słyszał, ale od 70 do 90 minuty meczu groziłem sędziom. Natomiast drugi sędzia liniowy, po przeciwnej stronie boiska, stwierdził, że krzyczałem do 70 minuty meczu, a potem zamilkłem. To chyba poważna rozbieżność w zeznaniach…

– Jako świadek wezwany był także bramkarz, w którego ponoć rzucałem kamieniami. Zeznał, że to nieprawda, zaprzeczył. Powiedział, że rzuciło jakieś dziecko. Tak samo mówił w LZPN – zarzeka się Dawid K.

Na czwartej rozprawie, 22 maja 2022, zapadł wyrok skazujący. Według sądu zeznania Dawida K. „nie wytrzymują merytorycznej konfrontacji z wiarygodnymi zeznaniami pokrzywdzonych wspartymi zeznaniami świadka” – czytamy na internetowej stronie LZPN. Skazany miał zapłacić grzywnę (3000 zł), nawiązkę na rzecz każdego z trzech arbitrów (3×2500 zł) oraz zwrócić im wydatki na pełnomocnika (3×1368 zł) i pokryć koszty postępowania (300 zł).

12 kwietnia 2023 wyrok Sądu Rejonowego w Świebodzinie (I instancja) uprawomocnił się, w całości podtrzymany przez Sąd Okręgowy w Zielonej Górze (II instancja). Dodatkowo Dawid K. miał na rzecz oskarżycieli posiłkowych zwrócić koszty „zastępstwa procesowego w postępowaniu odwoławczym” (3×840 zł) i ponieść koszty sądowe (320 zł).

– Kiedy się odwoływałem, liczyłem, że mogę coś wskórać. Okazało się, że sprawa trwała może z pięć minut… Wyszliśmy i ogłoszono, że wyrok zapadnie za tydzień. Wyrok wykonałem – mówi Dawid K.

LZPN publikuje treść wyroku

30 października 2023, czyli ponad pół roku później, Lubuski Związek Piłki Nożnej zamieścił na swojej stronie internetowej treść prawomocnego wyroku. Publikację opatrzył wstępem, podając nie tylko imię i inicjał nazwiska skazanego. Wymienił także nazwę klubu, z którym ten jest związany, i funkcję, jaką tam pełni – tych informacji nie ma w treści wyroku. Nadgorliwość? Wkrótce do tego dojdziemy.

Skontaktowaliśmy się z prezesem klubu. Uznał, że nie będzie komentował sprawy, ponieważ Dawid K. 13 września 2020 występował jako kibic, osoba prywatna, a nie jako przedstawiciel klubu. Zwrócił jednak uwagę, że publikacja wyroku na stronie LZPN zbiegła się w czasie z informacją klubu dotyczącą pewnej decyzji Dawida K.

Poszliśmy tym tropem. Kamil Żeberski, dyrektor biura LZPN, twierdzi, że zbieżność dat jest przypadkowa. Zapewnia, że związek opublikował wyrok „w dniu otrzymania dokumentów od sędziów Podkolegium Świebodzin-Krosno Odrzańskie, tj. 30 października 2023”. Żeby była jasność – od sędziów piłkarskich.

I jeszcze jedno. Sąd faktycznie orzekł „środek karny w postaci podania treści wyroku do publicznej wiadomości poprzez umieszczenie treści wyroku na stronie internetowej Lubuskiego Związku Piłki Nożnej przez okres 2 (dwóch) tygodni”. Ale czy to możliwe, żeby w żaden sposób nie powiadomił o tym LZPN? – Nie. Nie otrzymaliśmy żadnej informacji od sądu – odpowiada dyrektor Żeberski, z którym korespondowaliśmy 7 listopada.

Sąd okręgowy odpowiada

Tego samego dnia zwróciliśmy się więc do Sądu Okręgowego w Zielonej Górze. Zapytaliśmy:

1. Czy sąd określił precyzyjnie datę publikacji treści wyroku na stronie lubuskizpn.pl? Jeśli tak, to kiedy publikacja powinna nastąpić?

2. Czy publikacja powinna nastąpić po przekazaniu treści wyroku Lubuskiemu Związkowi Piłki Nożnej przez sąd?

3. Czy publikacja powinna nastąpić po przekazaniu treści wyroku Lubuskiemu Związkowi Piłki Nożnej przez sędziowskie (piłkarskie) Podkolegium Świebodzin – Krosno Odrzańskie?

4. Czy według sądu zgodne z prawem jest poprzedzenie publikacji wyroku słowami, które pozwalają na identyfikację oskarżonego/skazanego?

Dowiedzieliśmy się, że to Sąd Rejonowy w Świebodzinie powinien przekazać LZPN swoją decyzję wraz z treścią wyroku – to w odniesieniu do punktów 2. i 3. Jeśli zaś chodzi o punkt 4., usłyszeliśmy, że przy publikacji wyroku wszelkie komentarze są niedopuszczalne. To było 9 listopada.

Sąd rejonowy w końcu też odpowiada

Tego samego dnia wysłaliśmy nurtujące nas pytania do prezes Sądu Rejonowego w Świebodzinie. Ponieważ przez ponad tydzień nie było reakcji, 20 listopada skontaktowaliśmy się z sądem telefonicznie. Akurat prezes przez cały dzień „miała wokandę”, ale z sekretariatu padła obietnica, że odpowiedź na nasze pytania nadejdzie „dziś albo jutro”.

Nie nadeszła jednak ani dziś, ani jutro, ani nawet pojutrze i popojutrze. Nadeszła 24 listopada. Takiej oto treści: „Na zarządzenie Pani Prezes Sądu Rejonowego w Świebodzinie uprzejmie informuję, że wszelkie informacje dotyczące publikacji wyroku w sprawie (…) będą podane dla Lubuskiego Związku Piłki Nożnej w piśmie z poleceniem wykonania publikacji wyroku”.

Zadaliśmy jednak konkretne pytania, więc poprosiliśmy o konkretne odpowiedzi, powyższe uznając za niezadowalające. 27 listopada otrzymaliśmy kolejny mail, tym razem już od prezes Marty Nikiel-Rzadkowskiej. „(…) publikacja wyroku z dnia 30 października 2023r. na stronie Lubuskiego Związku Piłki Nożnej nie została zamieszczona na polecenie i za zgodę Sądu rozpoznającego sprawę” – czytamy (pisownia oryginalna). W następnym akapicie było zaś wezwanie do wykazania, na jakiej podstawie prawnej domagamy się udzielenia informacji…

Niespełna godzinę później nadeszła druga tego dnia odpowiedź (pisownia oryginalna): „sąd w wyroku określił okres na jaki należy opublikować wyrok (okres 2 tygodni) nie wskazując precyzyjnie daty rozpoczęcia publikacji. Instytucja zobowiązana do publikacji wyroku powinna wykonać publikację wyroku niezwłocznie po otrzymaniu pisma z Sądu łącznie z odpisem zanonimizowanego wyroku przez okres wskazany w wyroku. Po tym terminie należy usunąć wyrok ze strony internetowej podmiotu. Sąd oczywiście informuje pismem o obowiązku wykonania publikacji wyroku i zamieszcza w piśmie wszystkie informacje i wytyczne dotyczące publikacji wyroku. Sąd nie polecił do dziś publikacji wyroku. W zakresie odpowiedzi na 3 pytanie wykonanie publikacji wyroku polega na umieszczeniu jego odpisu otrzymanego z Sądu w miejscu wskazanym przez Sąd (strona internetowa, tablica ogłoszeń) i zgodnie z jego wytycznymi. Publiczne ogłoszenie wyroku stanowi środek karny przewidziany w obowiązującym Kodeksie karnym”.

***

Wnioski? Komentarze? Pewnie każdy Czytelnik, który dobrnął do tego miejsca, ma własne przemyślenia w sprawie, która swój finał znalazła w sądzie. Czy Lubuski Związek Piłki Nożnej wykazał się nadgorliwością i brakiem elementarnej znajomości prawa? Niewątpliwie tak. Czy Sąd Rejonowy w Świebodzinie wykazał się opieszałością? Wszak wyrok sądu II instancji uprawomocnił się 12 kwietnia…

Ale zdaje się, że naszą dociekliwością graniczącą z natręctwem zdopingowaliśmy Sąd Rejonowy w Świebodzinie do polecenia, po ponad siedmiu miesiącach (!), publikacji zanonimizowanego wyroku na stronie Lubuskiego Związku Piłki Nożnej. Treść wyroku „zawisła” na portalu LZPN 4 grudnia. Jakże inna niż ta z 30 października, już bez “odredakcyjnego” komentarza! Zamiast inicjału jest nazwisko skazanego, a także data jego urodzenia i nazwisko panieńskie matki. Nie ma natomiast nazwy miejscowości, w której został rozegrany mecz, jest tylko jej inicjał. Imiona sędziów też zostały skrócone do inicjałów.

To tak na szybko. A ponieważ mamy printscreeny z pierwszej publikacji wyroku na internetowej stronie LZPN (już niedostępnej), bawimy się w „znajdź dziesięć różnic”.

Udostępnij:

Więcej artykułów

Zakola i meandry. Andrzej Flügel

Polityczne złoto

Sprawa jest kontrowersyjna, nawet dla zwolenników aborcji, i mogłaby się stać przyczynkiem do dyskusji, czy na tym etapie ciąży powinna być dopuszczalna. Tyle że dyskusja

Konferencja prasowa w Urzędzie Miasta Gorzowa Wlkp.

Gorzów stawia na kulturę

Rok 2025 został w Gorzowie Wielkopolskim ogłoszony Rokiem Kultury. Za symbolicznymi hasłami idą realne działania – podczas dzisiejszej konferencji prasowej prezydent miasta Jacek Wójcicki ogłosił,

Zdjęcie papieża Franciszka, fot. wikipedia.

Co dalej po śmierci papieża Franciszka?

21 kwietnia 2025 roku zakończył się pontyfikat papieża Franciszka – duchownego, który przez ponad dekadę kształtował oblicze Kościoła katolickiego. Miał 88 lat. Jego odejście rozpoczyna

Wyślij wiadomość

Wyślij wiadomość

Przejdź do treści