316 zł na rękę dla sędziego głównego i 226 dla asystenta – takie stawki będą obowiązywały w rundzie wiosennej w lubuskiej IV lidze. Im niższy szczebel, tym niższy ekwiwalent – to oczywiste. W klasie B arbiter główny dostanie za mecz 190 zł, a liniowy 136. Lubuski Związek Piłki Nożnej zatwierdził nowy taryfikator. Co na to przedstawiciele klubów?
O „tabelę zryczałtowanych ekwiwalentów sędziowskich” pytamy Kamila Żeberskiego, dyrektora biura Lubuskiego Związku Piłki Nożnej. Przyznaje, że stawki wzrosły, co wynika z podwyżek stawek centralnych. Komunikat zarządu Polskiego Związku Piłki Nożnej w tej sprawie pojawił się 11 grudnia. Dyrektor Żeberski szacuje, że w porównaniu z poprzednim taryfikatorem stawki wzrosły o około 40 zł brutto, czyli jakieś 30 zł netto.
Nie jest tajemnicą, że w naszym regionie sędziów piłkarskich brakuje. Coraz częściej, zwłaszcza w niższych klasach rozgrywkowych, zdarzają się sytuacje, że zamiast trzech arbitrów przyjeżdża dwóch. Albo jeden. Jedni mówią, że to ciężki kawałek chleba. Inni, że łatwy dodatkowy zarobek. Wiadomo – punkt widzenia zależy od punktu siedzenia.
Nowe stawki dla sędziów w naszym regionie. Kwotę brutto płaci klub (źródło: Lubuski Związek Piłki Nożnej)
Ktoś obrotny jest w stanie zarobić konkretną sumę
O pracy sędziów piłkarskich sporo może powiedzieć Jakub Kłyszejko. Na temat patrzy z dwóch perspektyw, bo jest dziennikarzem TVP Sport i zarazem arbitrem. Kiedyś gwizdał na podwórku lubuskim, a od kilku lat gwiżdże na warszawskim.
– Jeżeli chodzi o obowiązki sędziów, to wszędzie są praktycznie takie same. Co ciekawe, po ostatnich podwyżkach arbitrzy w lubuskim związku zarabiają więcej niż w mazowieckim – zauważa Kłyszejko. – Sama specyfika pracy jest nieco inna. Wiele meczów jest nieobsadzonych. Czasami zdarza się, że nawet na mecze juniorów brakuje arbitrów, a na porządku dziennym są puste miejsca w obsadzie spotkań trampkarzy i młodzików. Druga strona medalu jest taka, że osoba dysponująca całym wolnym weekendem może tu pojechać nawet na 8-10 spotkań. Mecze są rozgrywane praktycznie od godziny 9.00 do 21.00. Sędziowie sami zgłaszają się do referenta obsady i „przejmują” nieobsadzone spotkania grup młodzieżowych. Ktoś obrotny jest w stanie zarobić konkretną sumę, oczywiście kosztem biegania i sędziowania od rana do wieczora.
Jeśli chodzi o niższe stawki dla arbitrów na Mazowszu, dyrektor Żeberski twierdzi, że różnic najpewniej jednak nie będzie. Tam także należy spodziewać się podwyżki. Tłumaczy, że to kwestia podjęcia stosownej uchwały, a nie każdy lokalny związek już to zrobił.
Stawki dla sędziów w okręgu mazowieckim. Przed rundą wiosenną powinny jednak wzrosnąć (źródło: Mazowiecki Związek Piłki Nożnej)
Kluby płacą za sędziów z góry za każdą rundę
Czy oprócz stawki za mecz sędzia dostanie zwrot kosztów przejazdu? – Nie. Otrzyma tylko kwotę, która jest podana w tabelce. Obojętnie, czy jadę 5 km na klasę A, czy 60 km – odpowiada Kłyszejko.
A dyrektor Żeberski dodaje, że arbitrzy dostają pieniądze dwa razy w miesiącu, z 2-tygodniowym opóźnieniem. Czyli np. wypłata za sędziowanie w pierwszej połowie marca wpłynie na konto na koniec miesiąca. Koszty pracy arbitrów pokrywają kluby. Muszą jednak zapłacić z góry za każdą rundę (jesienną i wiosenną), przed jej rozpoczęciem.
Zapytaliśmy przedstawicieli lubuskich klubów, co sądzą o stawkach dla sędziów. Z wiadomych względów obiecaliśmy im anonimowość, chyba że ktoś chciał inaczej.
W klasie A wychodzi średnio 40 zł za godzinę
– Mecz trwa 90 minut, przerwa, dojazd, przebranie się i prysznic, wypisanie protokołu… To od 3 do 4 godzin. Czyli w klasie A wychodzi średnio 40 zł za godzinę, i to w weekendy, kosztem rodziny – wylicza zawodnik i członek zarządu MM Stacji Paliw Drzonkowianki Kisielin Racula. – Wszystkie opłaty dla OZPN w roku 2023 wyniosły nas 11 tys. zł. Dla naszego klubu to bardzo duży wydatek, jednak uważam, że sędziowie powinni dostawać wyższe wynagrodzenie. Już nieraz spotkaliśmy się z sytuacją, że przyjechało dwóch sędziów – i wcale mnie to nie dziwi. Mierne wynagrodzenie, do tego uwagi zawodników, trenerów czy kibiców. Do jakości sędziowania nie mam większych uwag. Reasumując – wyższe zarobki dla sędziów spowodują, że więcej młodych osób będzie się garnąć do tego zawodu. OZPN musiałby jednak zorganizować dodatkowe środki dla sędziów od sponsorów. Sięgając do kieszeni klubów, możemy spowodować niewydolność finansową i wycofanie się z rozgrywek.
Poziom pracy naszych sędziów wzbudza kontrowersje
– Rosnące stawki za pracę sędziów, niestety, nie są adekwatne do poziomu ich pracy, jaki możemy zaobserwować na lubuskich boiskach. W przypadku klubu występującego w klasie okręgowej, takiego jak my, posiadającego trzy zespoły młodzieżowe z perspektywami powołania kolejnych, już teraz musieliśmy się liczyć ze sporym wydatkiem, bo rzędu ponad 15 tys. zł. Doskonale widzimy w załączonej tabeli, że w obecnym roku wydamy więcej – nie ukrywa przedstawiciel innego klubu.
– Lubuska piłka to czarny punkt na mapie Polski. Zamiast w jakimś stopniu wspierać amatorskie kluby piłkarskie, które w głównej mierze i w większości opierają swoje funkcjonowanie na dotacjach z urzędu miasta, urzędu gminy – te dotacje ledwo wystarczają na najpotrzebniejsze wydatki – LZPN kolejny raz bez żadnych konsultacji z klubami podnosi stawki sędziowskie do spółki z Lubuskim Kolegium Sędziów – wskazuje nasz rozmówca.
– Zabrzmi to brutalnie, ale oczekując podwyżek, najpierw trzeba pokazać swoją pracą, że się należy. Tak jak wspomniałem, poziom pracy naszych sędziów wzbudza kontrowersje, a doskonale widzimy, że za swoją pracę nie są należycie rozliczani. „Rączka rączkę myje” – byli sędziowie zasiadają w wydziale dyscypliny, w dodatku o kilka lat za długo… – ocenia.
Martwi to, że za wszystko zapłacą kluby
– Podwyżki są zrozumiałe, szczególnie w obliczu małej liczby sędziów na rynku. Martwi jednak to, że za wszystko zapłacą kluby, które w wielu przypadkach z roku na rok mają coraz większe problemy z kompletowaniem budżetów. Może warto byłoby spróbować wystąpić o dofinansowanie ze środków ministerialnych właśnie na dopłaty do sędziów? Byłaby to realna pomoc dla klubów, choć zdaję sobie sprawę, że kwota potencjalnego dofinansowania musiałaby być gigantyczna – to słowa przedstawiciela kolejnego klubu.
Sędziowie dostają więcej niż zawodnicy i trenerzy
I jeszcze jeden głos. Krytyczny, bardzo krytyczny…
– Lubuscy sędziowie? Nie kształcą się, nie mają szkoleń, raz w roku muszą przebiec kilometr w dziesięć minut… Sędziują tylko dla pieniędzy. Stawki? W miesiącu są cztery weekendy, więc będąc raz w tygodniu sędzią głównym, można wyciągnąć 1000 zł. A przecież gwiżdżą jeszcze żakom, juniorom, trampkarzom… Do tego w niedzielę zaliczą klasę B. W sumie mają więcej niż zawodnicy i trenerzy. Poziom sędziowania? Uważam, że jest tragiczny, nie ma żadnej merytoryki. Jeśli chcesz o coś zapytać w trakcie meczu, od razu narażasz się na karę – 250 zł „na wejście”. A tak na marginesie – ciekawe, na jakie cele związek przeznacza te pieniądze – zastanawia się przedstawiciel kolejnego klubu.
O wyjaśnienie poprosiliśmy więc dyrektora Żeberskiego. – Pieniądze przeznaczamy na cele statutowe związku, na szkolenie dzieci i młodzieży, na bieżącą działalność, na sprzęt sportowy dla klubów – informuje.
Przed każdą rundą egzaminy biegowe i teoretyczne
Nasz ostatni rozmówca poruszył także kwestię sprawności arbitrów, ironizując, że „raz w roku muszą przebiec kilometr w dziesięć minut”. Właśnie, czy sędziowie przechodzą regularnie jakieś testy?
– Tak, przed każdą rundą są egzaminy biegowe i teoretyczne. Jeśli chodzi o biegowe, to najpierw 6×40 m sprinty, potem 10 okrążeń: 150 m biegniesz, 50 idziesz, 150 biegniesz, 50 idziesz – w takim interwale. Im wyższa liga, tym wyższe widełki czasowe – zaznacza Kłyszejko.