Janusz Jasiński powalczy o prezydenturę Zielonej Góry!

Janusz Jasiński / Fot. Filip Pobihuszka, LCI
Dla wielu było to zaskoczenie. Lewica w wyścigu o fotel prezydenta Winnego Grodu postawiła na człowieka z zewnątrz. Janusz Jasiński zapowiada, że skruszy beton zielonogórskich układów. Obiecuje też miasto przyjazne dla wszystkich, pełne młodzieńczej energii. – Nie jestem kojarzony z nikim i to jest największa moja siła – komentował.

Zielonogórska palmiarnia i napis „I Love Zielona” były tłem dla wtorkowej konferencji prasowej Nowej Lewicy. Pojawił się tam m.in. wicewojewoda Tomasz Nesterowicz i Tadeusz Jędrzejczak, członek zarządu województwa, ale był ktoś ważniejszy.

– Dziś głównym tematem jest najlepszy kandydat na prezydenta Zielonej Góry, pan Janusz Jasiński – zakomunikował na wstępie Cezary Wysocki i od razu oddał głos bohaterowi konferencji.

– Witam państwa w tym uroczym miejscu, trochę zamglonym, ale myślę, że właśnie taka jest dziś sytuacja w Zielonej Górze. Jest dużo mgły i mało widać. Ale sądzę, że idą dobre czasy – zaczął Jasiński, którego zielonogórzanie znają głównie przez pryzmat prezesury w koszykarskim Zastalu czy pierwszego w Polsce sklepu spod marki Intermarche.

– Podjąłem się tego trudnego zadania, walki o prezydenturę Zielonej Góry, mojego rodzinnego miasta, które jest moją wielką miłością. Całe życie poświęciłem Zielonej Górze, realizując się w różnych miejscach, jako przedsiębiorca i jako człowiek który budował przedsiębiorczość pomagając innym. Jestem znany ze sportu, ale mało kto wie, że jestem honorowym konsulem Słowenii i członkiem rady Uniwersytetu Zielonogórskiego – wyliczał. – To doświadczenie mam zamiar przekuć w coś, co sprawi, że Zielona Góra pójdzie jak rakieta, do przodu. Musimy tu zmienić praktycznie wszystko. Te kilkanaście lat prezydentury Janusza Kubickiego to było zabetonowanie wszystkiego. Zabetonowano zieleń w centrum. Zabetonowano zmiany i dziś jest to miasto układów i powiązań. To wszystko trzeba przeciąć. Mamy nadzieję, jako drużyna, to zrobić – komunikował Jasiński.

Kandydat Lewicy na prezydenta Zielonej Góry podkreślał, że chce postawić na młodość. – Zielona Góra jest dziś miastem, jak to ktoś kiedyś powiedział, w którym dobrze się umiera. My chcemy żyć w mieście, w którym jest młodość, akademickość, innowacja i witalność. I przede wszystkim dlatego idę po władzę – stwierdził.

– Może się to komuś wydać dziwne, ale w tak zabetonowanym społeczeństwie ja widzę szansę. Kiedyś miałem różne wyzwania. Udało mi się w biznesie, udało mi się w sporcie, udało mi się w wielu innych dziedzinach. Mam nadzieję, że Zielona Góra wyjdzie z cienia i będzie miastem pełnym radości. Gdzie będziemy dawać wędkę, a nie rybę o smaku urzędowej kawusi – mówił nawiązując do „kawusi” którą często pokazuje w facebookowych postach prezydent Janusz Kubicki.

Jasiński przyznał w późniejszych rozmowach z dziennikarzami, że z zadowoleniem przyjął fakt, iż jego kandydatura wywołała u wielu efekt zaskoczenia. – Nie zgadzam się z tym, że ludziom takim jak ja, nie pozwala się funkcjonować we mieście. Ta vendetta, która trwała ostatnich kilka lat to coś, czego się w życiu nie spodziewałem – komentował przyznając, że ze strony prezydenta Kubickiego spotkało go wiele zła. – Ludzie się boją. To jest strach. Ale jak w piosence: jeszcze będzie normalnie – mówił.

– Może ta kampania była już skazana na pewny wynik. Ale wystartowałem, nie była to decyzja zaplanowana. Ale ostatnie ataki pana prezydenta spowodowały, że zrozumiałem, że jest to tak cyniczny człowiek, że jest w stanie zniszczyć coś ważnego dla mieszkańców tylko po to, by udowodnić swoją rację – komentował.

Jasiński sporo miejsca poświęcił Kubickiemu. Na swoim imienniku nie zostawił suchej nitki. – Większość ludzi jak widzi człowieka agresywnego, to schodzi mu z drogi. Dziś trzeba odsunąć go od władzy. Pierwsze 10 lat było pozytywne. Do połączenia miasta i gminy. Następne lata to już była strata czasu. Kolejne pięć będzie problemem. Dla mnie to jest eksperyment. Czy człowiek, który tyle lat robi to samo, jest w stanie wymyślić coś nowego, coś zmienić? Nie. Tu będzie tylko gorzej. A ja myślę o naszych dzieciach i wnukach – mówił.

Skomentował też fakt startu spod szyldu Nowej Lewicy. – Czy ja jestem lewicowy? Nie wiem. Może w sercu jestem lewicowy. Mam swoje poglądy. Ale tu chodzi o bycie uczciwym. Każdy może popełniać błędy. Ja popełniłem ich miliony. Ale ja zawsze działam na własny rachunek i płacę swoje zobowiązania. Jestem szansą dla Zielonej Góry, dla każdej grupy społecznej. Nie jestem kojarzony z nikim i to jest największa moja siła – skwitował.

Udostępnij:

Więcej artykułów

Lubuskie smaki Wielkanocy

Czas Wielkanocy zbliża się wielkimi krokami. To nie tylko moment odrodzenia i nadziei. To święto obchodzone na pamiątkę Zmartwychwstania Jezusa Chrystusa, będące symbolem zwycięstwa życia

Święta bez presji? Można.

Wielkanoc to czasem wielki stres. Nierzadko zamiast cieszyć się czasem spędzonym z bliskimi fiksujemy się na myciu okien, utrzymaniu dobrej atmosfery, czy wyrzeźbieniu idealnego maślanego

Wyślij wiadomość

Wyślij wiadomość

Przejdź do treści