– Amfiteatr to dla mnie priorytet – mówi prezydent Marcin Pabierowski, który jest już po pierwszych spotkaniach z zielonogórskimi społecznikami. Prawdopodobnie po wakacjach zobaczymy pierwsze propozycje nowego wyglądu tego kultowego dla mieszkańców miejsca.
Zielonogórscy społecznicy mogą z czystym sumieniem odtrąbić sukces. Ich walka o amfiteatr to dowód na to, że społeczna presja ma sens, choć, jak przyznaje Edward Markiewicz ze stowarzyszenia My Zielonogórzanie, gdyby wynik ostatnich wyborów samorządowych był inny, prawdopodobnie złożyłby broń.
W tym miejscu warto przypomnieć, że bój o amfiteatr trwał trzy lata z okładem. Wszystko zaczęło się, gdy światło dzienne ujrzała wizja byłego już prezydenta Janusza Kubickiego, który otwarty amfiteatr chciał wyburzyć, a w jego miejscu postawić halę widowiskową. Ostro zaprotestowali przeciwko temu wspomniani społecznicy, których wspierali m.in. miejscy radni PO, wówczas w opozycji do Kubickiego.
Radni jeszcze w lipcu 2022 oszacowali koszt inwestycji na 81 mln zł, przy czym pojemność obiektu spadłaby dwu, a nawet trzykrotnie.
By uratować amfiteatr, pojawił się pomysł, by wpisać go do rejestru zabytków. Stowarzyszenie podnosiło, że nawet jeśli z punktu widzenia architektury brak ku temu przesłanek, to należy skupić się na wartościach historycznych i kulturowych. I na to samo powoływał się resort kultury, bo gdy wojewódzki konserwator zabytków odmawiał wpisu, stowarzyszenie odwoływało się do ministerstwa, które nakazywało ponowne przeanalizowanie sprawy.
– W tej chwili Zielona Góra chcąc zorganizować plenerowy koncert musi rozkładać scenę gdzieś w Przylepie, a to przecież jest czasochłonne i drogie. Od takich wydarzeń mamy przecież amfiteatr i właśnie dlatego należy o ten obiekt zadbać – mówi Edward Markiewicz ze stowarzyszenia My Zielonogórzanie.
– Dopóki trwała procedura, Kubicki miał związane ręce – wyjaśnia Markiewicz. – Konserwator odmawiał nam trzy razy, my trzy razy odwoływaliśmy się do ministerstwa – wyjaśnia. – Czwartego nie będzie, bo wysłaliśmy pismo do konserwatora o umorzenie postępowania – dodaje. W uzasadnieniu czytamy, że po wyborach samorządowych zagrożenie likwidacją amfiteatru zniknęło.
– Od razu po wyborach prezydent Pabierowski zaprosił nas do siebie, bo dopóki procedura była w toku, to on nie mógł tam wbić łopaty – śmieje się Markiewicz i dodaje, że teraz idea otwartego amfiteatru jest niezagrożona, bo Pabierowski, jeszcze jako radny, wspierał stowarzyszenie w protestach w sprawie amfiteatru. – Cieszę się, że udało nam się wygrać – kwituje Markiewicz.
Pierwsze propozycje po wakacjach
Marcin Pabierowski wielokrotnie podkreślał w kampanii wyborczej, jak ważną kwestią jest dla niego zielonogórski amfiteatr. I po wyborach nic się w tej kwestii nie zmieniło.
– Jako prezydent niezwłocznie zaleciłem powołanie zespołu eksperckiego do spraw amfiteatru. W jego skład wchodzi konserwator zabytków, dyrektor inwestycji miejskich, dyrektor Zielonogórskiego Ośrodka Kultury czy przedstawiciel stowarzyszenia architektów – wylicza Pabierowski.
– Projektanci przygotowują pierwsze zarysy architektury dachu wraz z konstruktorami, którzy mają międzynarodowe doświadczenie w powłokach i przykryciach takich obiektów. Chcę aby konstrukcja dachu i wygląd były charakterystyczne, by ktoś, kto zobaczy ten obiekt od razu wiedział, że to Zielona Góra – wyjaśnia. – Prace trwają. Niedługo będzie przygotowanych pierwsze kilka rodzajów przykryć do oceny przez Stowarzyszenie Architektów Polskich. Myślę, że po wakacjach pokażemy pierwsze propozycje. Amfiteatr to dla mnie priorytet – kwituje Pabierowski zdradzając jednocześnie, że równolegle zlecił też przygotowanie przetargu na rewitalizację Parku Piastowskiego.