Hubert Trościanka: Za dwa lata będę bardziej cieszył się z wyników (ROZMOWA)

Młody człowiek w sportowej koszulce
Hubert Trościanka 26 lipca skończy 18 lat. Jest lekkoatletą Uczniaka Szprotawa, wychowankiem Zygmunta Szwarca. Aktualnie trenuje pod okiem Marka Rzepki w Warszawie Fot. Inter Europol mityng/FB
Poważne startowanie zacznie się, kiedy będę miał seniorski sprzęt. I dopiero wtedy wyniki będą miały jakiekolwiek znaczenie. Bo teraz to mogę sobie zrobić rekord świata w każdej konkurencji i jeżeli to nie jest sprzęt seniorski, to nikt o tym nie będzie pamiętał w przyszłości – mówi Hubert Trościanka z Uczniaka Szprotawa, rekordzista Polski w 10-boju juniorów (8145 punktów).

Fenomenalny występ juniora Huberta Trościanki – to cytat ze strony Polskiego Związku Lekkiej Atletyki. Też uważasz, że twój rekordowy start był fenomenalny?

Myślę, że był bardzo dobry, aczkolwiek dalej jest coś do poprawy, na przykład dysk. Wpadka, bo jednak jest to moja koronna konkurencja i uważam, że powinienem regularnie rzucać jakiś tam wynik, a nie coś takiego „odwalić” [41,87 przy rekordzie życiowym 51,48 – red.]. Tak że start bardzo dobry, ale wpadka w dysku jednak spowodowała, że dla mnie nie był to występ fenomenalny.

Co zrobić, żeby uzyskać regularność, powtarzalność w tej konkurencji?

Potrzeba tego, żeby sobie radzić z nerwami i psychicznie wytrzymywać, ponieważ na treningach rzucam regularnie jakieś tam odległości, a na starcie coś mi się w głowie przestawia i nie potrafię spokojnie oddać rzutu, robię dziwne rzeczy w kole.

Myślałeś o współpracy z psychologiem czy rozmowy z trenerem Markiem Rzepką wystarczą?

Na razie trener wystarcza. Myślę, że sobie poradzę, tylko może muszę na przykład doświadczenia złapać. Trenuję wielobój niecały rok.

To może przejdźmy do spraw bardziej przyjemnych. Widząc twoje wyniki na setkę, powtarzałem: To niewiarygodne, żeby przy takiej szybkości ten chłopak nie skakał siedmiu metrów w dal. I stało się – siódemka pękła. Do tego 1,95 wzwyż, czyli dwójka już blisko. Te dwie konkurencje jak najbardziej na plus.

Na pewno. Mam nadzieję, że nie są to wyniki jednorazowe i będę w stanie powtórzyć to jeszcze nieraz w tym roku.

Gdy rozmawialiśmy w lutym, wspomniałeś, że wraz z trenerem sporo zmieniacie w skoku wzwyż. Zmieniłeś nogę odbijającą z lewej na prawą?

Nie, zmieniliśmy rozbieg. Wcześniej mieliśmy taki rozbieg, jaki ma każdy inny skoczek wzwyż, czyli nabieg na wprost materaca. Teraz zaczynam rozbieg, mając materac po swojej lewej stronie, czyli biegam półkole, przez co trzymam wychylenie. Na tym elemencie bardzo zależało trenerowi i dzięki temu udaje się nam skakać wyżej.

W poprzednim starcie w 10-boju złamałeś tyczkę, od której zaczynałeś konkurs, i zaliczyłeś zerówkę w tej konkurencji. Masz już nową tyczkę czy skaczesz na twardszej?

Jedna tyczka jest nowa, ale ogólnie skakaliśmy na tych bardziej miękkich. Próbowaliśmy wyciągać skoki i skakać technicznie, nie bazując na twardości. Myślę więc, że tutaj też jest rezerwa w postaci wykorzystania twardych tyczek.

Nie masz problemu ze zmobilizowaniem się, żeby „pójść w trupa” na 400 czy 1500 metrów, wiedząc, że za metą będziesz cierpiał? Jak przekonujesz organizm do maksymalnego wysiłku?

Na 400 metrów jest dużo łatwiej, bo myślę sobie, że to jest mniej niż 50 sekund wysiłku, zaraz koniec pierwszego dnia i potem mogę już odpoczywać. A na 1500 metrów to po prostu trzeba dobiec. Najbardziej zmęczyłem się w Mariborze [zwycięstwo na Olimpijskim Festiwalu Młodzieży Europy – red.], tam po biegu zwymiotowałem z wycieńczenia. Później nie miałem biegu, w którym aż tak bym się zmęczył, więc jestem dobrze przygotowany. I jeżeli chodzi o wydolność, to czuję poprawę, od kiedy trenuję z Markiem Rzepką.

Rekord Polski U-20 poprawiłeś o ponad 600 punktów. Jesteś pierwszym w historii polskiej lekkiej atletyki juniorem, który przekroczył granicę 8000 punktów w 10-boju. Masz w tej chwili najlepszy wynik na świecie w swojej kategorii wiekowej… A ja mam wrażenie, że podchodzisz do tego na chłodno, z wielkim spokojem i dystansem, bez ekscytacji. Naprawdę nie robi to na tobie wrażenia?

No właśnie nie robi. Trener, koleżanki i koledzy z klubu w Warszawie mówią mi, że te wyniki są dobre, ale poważne startowanie zacznie się, kiedy będę miał seniorski sprzęt. I dopiero wtedy te wyniki będą miały jakiekolwiek znaczenie. Bo teraz to mogę sobie zrobić rekord świata w każdej konkurencji i jeżeli to nie jest sprzęt seniorski, to nikt o tym nie będzie pamiętał w przyszłości. Jestem więc cały czas nastawiony na to, że na ten sprzęt wejdę za dwa lata i dopiero wtedy będę bardziej cieszył się z wyników, bo na świecie będę znaczył więcej niż teraz, jedynie w swoim wieku.

Sprzęt seniorski, czyli cięższa kula, wyższe płotki i cięższy dysk.

Tak. To się niewiele zmieni, ale myślę, że gdyby w U-20 był seniorski sprzęt, to cieszyłbym się, że już mogę robić wyniki światowe i porównywać się do wszystkich, a nie tylko do tych, którzy są w moim wieku.

To na koniec z innej beczki… Co sądzisz o Adriannie Sułek-Schubert w perspektywie startu na igrzyskach olimpijskich? Czego możemy spodziewać się w Paryżu?

Myślę, że może zaskoczyć. Trener ma jakieś swoje przypuszczenia wobec Ady. Ada robi niesamowity progres. My też Adę wspieramy. Moim zdaniem ten Paryż to może być przyjemne zaskoczenie.

Jeśli myśli o medalu, to musiałaby się poprawić o 600-700 punktów. Ma na to kilka tygodni. Uważasz, że to możliwe?

Trzeba pamiętać, że niedawno urodziła, więc trudno jest wrócić do formy. Nie wymagałbym od Ady nie wiadomo czego, nie pompowałbym tego balonika. Niech da z siebie wszystko. To, że w ogóle tam wystartuje, ukończy cały wielobój, myślę, że już będzie sukcesem. Ale nie wykluczam też, że może się uda, może będzie miała szczęście i złoży taki wielobój, że zakręci się w wynikach, które dadzą Top 5, a daj Boże, że nawet miejsce medalowe.

Szymon Kozica

Udostępnij:

Więcej artykułów

Wyślij wiadomość

Wyślij wiadomość

Skip to content