Czy oni sami w sobie nie widzą, nie dostrzegają, że to, co wygadują, to ściema i obciach, na który średnio rozgarnięty, nawet sympatyk prawicy, nie powinien dać się złapać – pisze Andrzej Flügel w felietonie „Zakola i meandry”.
Pan Bogdan pomyślał sobie, że większej bezczelności i hipokryzji to jeszcze chyba nie było. Oto numerariusz organizacji Opus Dei, czyli osoba świecka, żyjąca w celibacie, żarliwy katolik i fan ojca Rydzyka, mimo postawienia tak poważnych zarzutów, dowodów w postaci nagrań, gdzie dywagował, jak kłamać, kiedy go wezwą na przesłuchanie, nie tłumaczy się przed nikim, tylko jeszcze atakuje. Zasłonił się jakimś wątpliwym immunitetem i tyle. Jak się to ma do jego wiary, która potępia przecież złodziejstwo i krętactwo? No właśnie, jak?
Ale oni tak wszyscy. Niedawno na Jasnej Górze słynny na całą Polskę zakonnik prosił o modlitwę dla niego, tak jakby kogoś czystego jak łza złe siły chciały skrzywdzić, sadzając za niewinność w więzieniu. Pan Bogdan się dziwi, czy oni sami w sobie nie widzą, nie dostrzegają, że to, co wygadują, to ściema i obciach, na który średnio rozgarnięty, nawet sympatyk prawicy, nie powinien dać się złapać.
Najciekawsze jest to, że przez tydzień cała Polska dyskutowała o tym, czy byłego pana wiceministra chroni immunitet, zamiast mówić o tym, ile forsy przy udziale pana wiceministra skręcono, i podkreślać, jak to elity potrafią bezczelnie kłamać i oszukiwać. To się nazywa klasyczne odwrócenie sytuacji! Panowie z PiS triumfowali, wykrzykiwali do kamer o bezprawiu, ale ani słowem się nie zająknęli o wadze zarzutów, a jeśli już, to stosowali starą, wypróbowaną formułkę: To sprawa polityczna i zemsta. I tak jest ze wszystkimi tematami, które teraz wyłażą na wierzch. Kilometrówki europosła Ryszarda? Zwykły, prosty, zwyczajny przekręt, obliczony na wyciągnięcie dodatkowej kasy, okazuje się w ich interpretacji kolejną zemstą polityczną.
Tyle że hipokryci są też z drugiej strony. Oto niektórzy posłowie PSL nie mogą się oderwać od wskazań z kruchty. Robią to z przeraźliwą gorliwością. Aborcja? Absolutnie nie. Związki partnerskie? Nie ma mowy. Zerwanie ze złymi praktykami karania i ścigania tych na przykład, którzy pomogą dziewczynie, jeśli zaszła w niepożądaną ciążę? Też nie. Gadają o światopoglądzie, a niektórzy z nich są rozwodnikami, czego przecież zakazuje wiara, którą tak wyznają i którą noszą na sztandarach.
Coś okropnego! I jak tu wierzyć politykom?