Polska, Biało-Czerwoni! – rozbrzmiało w sali konferencyjnej w Domu Polskim w Paryżu, kiedy zamaszystym krokiem wkroczyli: Dominik Czaja, Mateusz Biskup, Mirosław Ziętarski i Fabian Barański. Wioślarze z brązowymi medalami olimpijskimi na piersi pozowali do zdjęć i odpowiadali na pytania.
Skoro to czwórka podwójna, to medalistów jest czterech. Od którego więc zacząć rozmowę? – Jako pierwszy linię mety mija zawsze Dominik – zauważa trener Aleksander Wojciechowski. No to wszystko jasne.
Prezes spełni wszystkie warunki trenera
Dominik Czaja ma jednym słowem opisać to, co czuje cała ekipa. – Mateusz podpowiada, że zmęczenie. Ale to jest coś po prostu wspaniałego i ciężkie do opisania są emocje, które dzisiaj nam towarzyszą – nie ukrywa.
Czas na trenera Wojciechowskiego. A ponieważ internety już huczą od plotek, że szkoleniowiec ma zamiar zakończyć karierę, pytanie jest oczywiste. – Pierwszy raz jestem w takiej sytuacji, gdzie w takim dużym gronie muszę coś powiedzieć na temat swój i zawodników. Jeżeli chodzi o zakończenie pracy, to trener nigdy nie kończy pracy. Tyle że to jest sprawa do obgadania z pracodawcą – zauważa trener Wojciechowski.
I w tym momencie rozbrzmiewa skandowanie: „Pod-wyż-ka!”, „Pod-wyż-ka!”.
W tej sytuacji wywołany do tablicy czuje się Adam Korol, prezes Polskiego Związku Towarzystw Wioślarskich. Ale najpierw zaprasza na scenę Michała Jelińskiego, mistrza olimpijskiego w czwórce podwójnej z Pekinu (2008) w barwach AZS AWF Gorzów. A później nie pozostawia złudzeń: – Dla mnie pytanie jest takie: Jakie trener Wojciechowski stawia warunki? Bo my te warunki wszystkie spełnimy. A najważniejsze w tym wszystkim jest to, że chłopaki chcą trenować dalej z trenerem Wojciechowskim. I jeszcze ważniejsze jest to, że nie widzą innej osoby, z którą mogliby się przygotowywać do kolejnych igrzysk olimpijskich.
Mateusz Biskup wywiadów nie lubi
Tymczasem trener Wojciechowski nie zapomina o innych twórcach sukcesu naszej brązowej czwórki podwójnej. – Pracujemy ze sztabem coraz większym. Jest dietetyk, jest lekarz, jest też psycholog, jest fizjoterapeuta, tak że gratulacje należą się właśnie tym współpracującym. Jest jeszcze Robert Sycz, wielokrotny medalista – wylicza. – Myślę, że idzie to w dobrym kierunku.
I niech idzie, niech nawet płynie! Ale oddajmy głos Mateuszowi Biskupowi, który „parcia na szkło” najwyraźniej nie ma. – Śmiejemy się, że to Dominik jest naszym kontaktem z mediami, tak że zostawiamy mu tę działkę. Szczerze mówiąc, nie lubię wywiadów, wolę jednak swoją robotę – stwierdza.
A teraz przed nie lada zadaniem staje Mirosław Ziętarski. Ma wskazać, czego kibice o wioślarstwie nie wiedzą, a wiedzieć powinni. – Nie jest tak, jak się wydaje, że pracujemy tylko rękoma i tułowiem. Pracujemy także nogami. Mamy wózek, na którym siedzimy, który jest na kółkach, i na nim jeździmy. Może tego nie widać z zewnątrz, ale gdyby ktoś był ciekawy, to zapraszamy – zachęca.
Fabiana Barańskiego rozpiera duma
No i został nam jeszcze Fabian Barański. Czy jakąś zgrabną klamrą zepnie to, o czym opowiadali przedmówcy? – Czuję na pewno wielką dumę, spełnienie. Jestem dumny z tego, co zrobiliśmy z chłopakami. Spięliśmy tą przysłowiową klamrą ostatnie trzy lata, które były pełne sukcesów – komentuje. – Tutaj przyjechaliśmy postawić przysłowiową kropkę nad i, zdobyć medal olimpijski, spełnić nasze marzenia. Poza łodzią także jesteśmy kolegami, co na pewno ułatwiło nam osiągnięcie tego sukcesu. Rozpiera mnie duma, szczęście i dziękuję chłopakom oraz trenerowi za to, że stworzyliśmy taki team przez ostatnie trzy lata.
Rozpiera nas duma – to także piękna klamra. Zwłaszcza z punktu widzenia kibiców.
Brązowi medaliści w wioślarstwie z wizytą w Domu Polskim w Paryżu