10. urodziny Twojego Zielonego Targu. Byli goście, życzenia i… tort

Był także urodzinowy tort.
Był także urodzinowy tort.
Czy 10 lat to dużo? Patrząc na to wszystko, co działo się na terenie zielonogórskiego skansenu w niedzielę to epoka. Jakieś 500 niedzielnych spotkań temu organizatorom udało się skrzyknąć 14 wystawców. Podczas urodzinowej imprezy było ich 80. A gości? Nikt nie liczył, ale parking był zapełniony ponad miarę, a samochody “obsiadły” całą okolicę.

Impreza zorganizowana przez Twój Zielony Targ i sprzymierzone z nim Lubuskie Centrum Produktu Regionalnego przerosła oczekiwania. Trudno było oprzeć się wrażeniu, że zjechała cała Zielone Góra i nie tylko.

– Stojąc w korku, przed wjazdem na teren skansenu, miałam ochotę zawrócić, ale jak przypomniałam sobie smak kiełbasy i pieczywa, które tutaj zazwyczaj kupuję, zacisnęłam zęby – przyznaje Aldona Musielak. – Jak tylko mam wolną niedzielę, przyjeżdżam tutaj, to miła odmiana po tygodniu jedzenia marketowych produktów. Tutaj wiem, co jem.

Trudny start

Pierwszy targ odbył się 15 czerwca 2014 r. i wówczas zgłosiło się 14 producentów. Zwykle co niedzielę można spotkać tutaj 40 wystawców z 20 branż. W niedzielę było ich 80. Jak wspominał jeden z organizatorów, Michał Czarnecki, gdy namawiał producentów do udziału w pierwszych targach, czuł się jak pracownik Call Center.

– To doskonałe miejsce nie tylko dlatego, że przybywa tu wielu klientów – tłumaczy, prowadząca piekarnię Marcelina Sikorska. – Przede wszystkim przyczyniamy się do wzrostu świadomości gości, oni już szukają zdrowych, smacznych produktów i wiedzą, że tutaj je znajdą. Promocja naszych produktów to również promocja regionu, który jest coraz bardziej rozpoznawalny w kraju i nie tylko. To miejsce i współpraca z LCPR pozwoliły mi się rozwinąć.

Jak dodaje pani Marcelina, z reguły lubuscy producenci zaczynają wszystko od podstaw. Ona sama zaczęła piec chleb z dbałości o własne zdrowie.

– Wszystkie imprezy, na których promuje się produkty regionalne, jest cenna, przede wszystkim pozwalają pokazać się nam potencjalnym klientom -Mówi Łukasz Waryas, pszczelarz z Krosna Odrzańskiego. – A robiąc tutaj zakupy, wspieramy lokalnych przedsiębiorców, sąsiadów. Co daje z kolei kupującym możliwość zweryfikowania producenta. Odwiedzić pasiekę, porozmawiać, zajrzeć na kanał w mediach społecznościowych. To ważne, zwłaszcza w czasach, gdy zalewa nas fala miodu, który w praktyce jest jakimś wyrobem podobnym do miodu.

Pan Łukasz przyznaje, że jego początki były dziwne. Pszczelarzami byli wujkowie, u których spędzał wakacje. Dopiero gdy był dorosły, poczuł dryg do tego zajęcia. Zaczynał od trzech uli, dziś ma 130 rodzin. Paweł Pazdowski, produkujący kozie sery, dodaje, że woli tutaj sprzedawać swoje produkty, bo tutaj przybywają ludzie, którzy takich artykułów szukają.

Miód focyliowy

– LCPR działa od pięciu lat, niemal od początku współpracujemy z Twoim Zielonym Targiem i dziś widać jak niesamowitą drogę przebyliśmy – zauważa Justyna Grey z LCPR. – To, co się tutaj dzieje chwalą i producenci, i klienci. Dziś współpracujemy z blisko 400 producentami, to ogromny potencjał. Pomyśleć, że zaczynaliśmy wówczas, gdy wcale nie było modne być… lokalnym.

Do skansenu przybyli również goście, którzy mieli specjalne życzenia i prezenty.

– Cieszę się, że 10 lat temu udało się stworzyć ten projekt – mówił poseł Stanisław Tomczyszyn. – Zrobiły to prywatne osoby i oczywiście współpracy towarzyszyły początkowo wątpliwości, ale jednocześnie wpisywało się to w nasz program promocji produktu regionalnego. Dziś widać, że był to strzał w dziesiątkę i inicjatywie tej życzę jeszcze wielu lat istnienia i powodzenia.

Poseł przyznaje, że przyjechał na targ z rodziną i szukają miodu focyliowego…
– Życzę Twojemu Zielonemu Targowi, aby kolejne rocznice były jeszcze bardziej okazałe – dodaje Zbigniew Kołodziej, członek zarządu województwa lubuskiego. – Tutaj spotykają się trzy motywy promocji produktów regionalnych. Po pierwsze patriotyzm lokalny, po drugie ekologia i zdrowa żywność, po trzecie promocja, również w kontekście naszych ambicji turystycznych.

Podczas niedzielnej imprezy każdy znaleźć mógł coś dla siebie i to nie tylko w znaczeniu gastronomicznym. I wszyscy przez nas pytani zachwalali to miejsce…

– Kocham takie imprezy i jak pan widzi mam już pełen kosz na zakupy, a mąż ma przygotowany drugi – śmieje się Barbara Konicz. – Mamy stały zestaw produktów, ale zawsze staramy się znaleźć coś nowego. Dziś na przykład piliśmy pyszny sok pomidorowy…

Udostępnij:

Share on facebook
Share on twitter
Share on linkedin

Więcej artykułów

Wyślij wiadomość

Wyślij wiadomość

Skip to content