Ostatni weekend spędziłem przed ekranem telewizora, obserwując dramat rozgrywający się na południu Polski. To było déjà vu, gdyż w 1997, relacjonując powódź tysiąclecia, na wałach i brodząc w wodzie, spędziłem jakieś trzy tygodnie. Później wielokrotnie pisałem o wyciąganiu wniosków z tragedii. Gdy budowano za miliony ściany przeciwpowodziowe, podwyższano wały, kopano zbiorniki retencyjne, wytyczano nowe kanały ulgi, zakładano monitoring stanu rzek…
I co? Przynajmniej na razie to nic. Owszem, słyszymy szacunki, że wody z nieba leci więcej, że wody w korytach jest więcej niż w 1997 roku. W programach informacyjnych na pytanie dzielnych reporterów „jak wam się powodzi” ludzie mówią, że przeżywają ten dramat po raz, drugi i trzeci, a nawet ci najstarsi nie ukrywają, że spodziewają się następnych. Fatalizm?
Zakładam, że i tej katastrofie winien będzie Tusk i „jego” Niemcy. Bowiem to przecież oni zbudowali dolnośląskie i śląskie, a i lubuskie miasta na terenach zalewowych. My tylko tę strategię bardzo twórczo przez dekady rozwinęliśmy. Zresztą spójrzcie na deweloperskie osiedla, gdzie dziś powstają i przyjrzyjcie się, gdzie po zluzowaniu przepisów budowlanych oszczędności życia lokują w mury Kowalscy. Bo stąd taki piękny widok na rzekę.
Fatalizm? Wyż genueński jest w tym roku tak drapieżny, bo temperatura Morza Śródziemnego jest o dwa stopnie wyższa niż zwykle. U nas temperatura od 1997 roku wzrosła o 1,5 stopnia. Wycięliśmy w górach i nie tylko lasy, które zatrzymywały wodę. Dlatego ulewy i wezbrania wypłukały glebę, na której nie utrzymają się nowe drzewa, zbudowaliśmy ulice i drogi, tworząc alternatywne koryta, wybetonowaliśmy place parkingi i próbowaliśmy się schować za coraz wyższymi wałami… I co, będziemy je budować coraz wyższe i wyższe?
Po krótkim okresie lamentów i solidarności z powodzianami zacznie się czas rozliczeń. Politycy będą obrzucać się popowodziowym błotem, wskazując winnych. Tymczasem przyroda pokazuje, że nie ma zamiaru zapisać się do żadnej partii politycznej i co jakiś czas pokazuje, kto tutaj rządzi. Najwyższy czas zacząć właśnie tej władzy słuchać.