Wielkie emocje i olbrzymia dramaturgia towarzyszyły III-ligowym derbom pomiędzy Lechią Zielona Góra a Wartą Gorzów. Goście wygrali 2:1 po dobitce po niewykorzystanym rzucie karnym w 90+6 minucie. Gospodarze od 59 minuty grali w dziesiątkę, a od 71 w dziewiątkę. Niepotrzebnie swoje trzy grosze dołożył sędzia.
W sobotę (5 października) piłkarze Warty przerwali serię trzech porażek w III lidze, natomiast Lechia przegrała czwarty mecz w sezonie, a pierwszy na własnym boisku. Do przerwy zielonogórzanie prowadzili 1:0 po bramce Mateusza Lisowskiego w 21 minucie. Co się działo w drugiej połowie? No właśnie…
W 59 minucie drugą żółtą i w konsekwencji czerwoną kartkę zobaczył Franciszek Majchrzak. Kiedy tylko opuścił boisko i sędzia mógł wznowić grę, Warta wyrównała za sprawą Przemysława Zdybowicza. Dziesięć minut później ten sam zawodnik nie wykorzystał sytuacji sam na sam – górą był Jakub Bursztyn. Po chwili Lechia grała już w dziewiątkę, bo drugą żółtą kartkę zarobił tym razem Igor Kurowski.
Losy meczu rozstrzygnęły się w 90+6 minucie. Hubert Lenartowicz sfaulował w polu karnym Karola Gardzielewicza, więc arbiter podyktował jedenastkę. Bursztyn obronił strzał Igora Lewandowskiego, ale ten zachował czujność i zimną krew, dobił głową i piłka w końcu wpadła do siatki.
Swoje trzy grosze do sobotniego meczu niepotrzebnie dołożył sędzia Kamil Zator z Opolskiego Związku Piłki Nożnej, momentami podejmując zdumiewające decyzje. Kartki rozdawał na prawo i lewo, także w sytuacjach skrajnie spornych i bardzo kontrowersyjnych. Na przykład trener Sebastian Mordal został ukarany po tym, jak zapytał: Kto wygrał pozycję? Panie sędzio, kto wygrał pozycję? Z kolei w kilku sytuacjach oczywistych, kiedy żółta kartka należała się z “automatu”, arbiter do kieszonki nie sięgnął.
Igor Lewandowski: Przy rzucie karnym był stresik
– Wydaje mi się, że dobrze weszliśmy w mecz, stwarzaliśmy sobie sytuacje. Niestety, tracimy bramkę po rzucie karnym. Nie mnie oceniać, czy był, czy nie, ale z boiska wydawało mi się, że nie było karnego. Zawodnik z drużyny przeciwnej sam się nabił na nogę naszego obrońcy, ale to już było za nami – komentował Lewandowski. – W przerwie powiedzieliśmy sobie, że musimy za wszelką cenę wygrać to spotkanie, przełamać złą passę trzech porażek z rzędu i to nam się udało. Konsekwentnie dążyliśmy do celu, strzelamy dwie bramki w końcówce i wreszcie jesteśmy zwycięskim zespołem.
Lewandowskiego zapytaliśmy także o drugiego gola i dobitkę po niewykorzystanej jedenastce. – Nie ukrywam, że stresik trochę był przy karnym. Bramkarz mnie wyczuł, ale trzeba czekać do końca i jak się nadarzy okazja, to trzeba ją dobić do bramki – skwitował.
Jakub Bursztyn: Dużo kłód mieliśmy pod nogami
– Ciężko cokolwiek powiedzieć, bo dwie czerwone kartki po naszych głupich błędach, po naszych złych decyzjach. Karnego moim zdaniem nie powinno być, bo kiedy rywal już minął dwóch naszych zawodników, to czekał tylko na kontakt, aż w końcu się położył. Do tego pechowo, bo w drugie tempo trafiony – analizował Bursztyn. – W tym meczu dużo kłód pod nogami mieliśmy, dużo przeszkód, ale tym razem nie udało się ich pokonać. Głowa do góry, nie możemy zejść ze ścieżki, którą idziemy już od dłuższego czasu. I nic, tylko patrzeć do przodu.
Bramkarz Lechii nie zapomniał także o sobotnim jubilacie: – Tatuś, mimo wyniku życzę ci wszystkiego najlepszego. Dużo zdrówka, szczęścia, miłości. Kocham cię. Do zobaczenia, pa, pa.
Fotogaleria z meczu Lechia Zielona Góra – Warta Gorzów