Stare choroby na nowo. Cena za zaniedbania w szczepieniach?

dr Jacek Smykał, ordynator oddziału zakaźnego Szpitalu Uniwersysteckiego w Zielonej Górze
dr Jacek Smykał, ordynator oddziału zakaźnego Szpitalu Uniwersysteckiego w Zielonej Górze
Tężec, krztusiec, błonica czy polio – niegdyś powszechne, z czasem praktycznie zniknęły z naszego życia. Dziś, niestety, obserwujemy, że stare choroby, które jeszcze niedawno uznawaliśmy za niemal całkowicie wyeliminowane, zaczynają się ponownie ujawniać.

W Polsce chorych na odrę jest dziesięciokrotnie więcej niż w zeszłym roku. Błonica czy polio również ponownie pojawiają się w Europie, choć na tę chwilę nie są dla nas powodem do obaw. Najgłośniej jednak jest o krztuścu. Nie bez powodu, ponieważ w porównaniu do zeszłego roku mamy 26-krotny wzrost zachorowań w skali kraju. Na początku lat 90. liczba zachorowań oscylowała wokół pół tysiąca, potem utrzymywała się między dwoma a trzema tysiącami. Nawet gdy w 2016 roku odnotowano rekordowe 7 tysięcy przypadków, dziś dochodzi do piętnastu tysięcy.

Wydawało się, że w walce z chorobami zakaźnymi medycyna odniosła trwały sukces.

Jednak zapomniane infekcje powracają. — To jest oczywiste, że muszą wrócić — wypowiedział się kierownik Oddziału Chorób Zakaźnych Szpitala Uniwersyteckiego w Zielonej Górze, dr Jacek Smykał. — To, co kiedyś dzięki szczepieniom udało się, powiedzmy, załatwić, teraz wraca. To naturalna konsekwencja, gdy pewne środki ochrony przestają być stosowane lub gdy zmieniają się warunki, w jakich wcześniej zwalczano te choroby. Wśród przyczyn można wymienić m.in. zmianę klimatu czy zanikającą z czasem odporność. Choć trudno jednoznacznie stwierdzić, czy to główna przyczyna, nie sposób nie zauważyć, że wzrost uchyleń od szczepień obowiązkowych jest tu znaczący. W 2022 roku odsetek dzieci w pełni zaszczepionych w 3. roku życia wynosił 83,9%, z tendencją spadkową.

— Do tego pojawiają się ruchy antyszczepionkowe, powiedzmy, sytuacja międzynarodowa w postaci wojen na Ukrainie i w Azji. Także różne choroby — dodał dr Jacek Smykał. Warto jednak wspomnieć, że na tle kraju nasze województwo w 2023 roku, zaraz po świętokrzyskim, miało najmniej odmów szczepień.

dr Jacek Smykał, ordynator oddziału zakaźnego Szpitalu Uniwersysteckiego
dr Jacek Smykał, ordynator oddziału zakaźnego Szpitala Uniwersysteckiego w Zielonej Górze
Dlaczego ten poziom zaszczepienia spada?

Ma na to wpływ sytuacja międzynarodowa, a z drugiej strony silne działania ruchów antyszczepionkowych. Kierownik oddziału zakaźnego podał przykład sytuacji z COVID-em.

— Kiedy pojawiła się szczepionka, pojawili się też antyszczepionkowcy, którzy atakowali nas medialnie, obrażali. Nawet dostaliśmy pogróżki. Innym problemem może być również to, że dawki dla dorosłych nie zawsze są refundowane. Mówi się o tym, by poddawać się szczepieniom co 10 lat, jednak kalendarza szczepień dla dorosłych nie ma. Przeciwko tężcowi, krztuścowi czy odrze szczepionki mogą być zalecane dorosłym, ale nie są refundowane, jeśli nie są związane z konkretnym zagrożeniem lub grupą ryzyka.

Dodatkowo, dr Smykał wskazał, że być może nasze społeczeństwo jest po prostu zbyt słabo wyedukowane w kwestii szczepień. — Jakie są następstwa tych szczepionek? Jak to działa? Świadomość to dojrzałość społeczeństwa. Taka świadomość, że moje zdrowie jest ważne dla każdego – także dla innych, dla państwa.

Lekarze apelują – szczepmy się

Mimo że w mediach jest wiele przekazów o braku wystarczającej liczby szczepionek na krztusiec, w Zielonej Górze ponoć tego problemu nie ma.

— U nas była prowadzona akcja szczepień i te osoby, które chciały, zaszczepiły się — potwierdził dr Smykał. Lubuszanie nie muszą więc martwić się o to, że nie dostaną szczepienia. Natomiast ci, którzy wciąż się wahają, czy przyjąć dawkę, czy nie, muszą wiedzieć, że szczepionki są w medycynie już od wielu, wielu lat.

— Powiedziałbym, że to dzięki nim żyjemy i że przedłużają nam życie. Z naszą wiedzą i doświadczeniem apelujemy o szczepienia na każdą chorobę.

Udostępnij:

Więcej artykułów

Wyślij wiadomość

Wyślij wiadomość

Przejdź do treści