Rozpoczął się XI Festiwal Muzyki Współczesnej im. Wojciecha Kilara w Filharmonii Gorzowskiej. To jedno z najważniejszych wydarzeń w regionie lubuskim i najważniejsze w sezonie artystycznym filharmonii. O wydarzeniu można śmiało powiedzieć, że promuje także wybitnych młodych artystów. W nowej roli zadebiutowała młoda sopranistka Magdalena Łaszcz.
W tej edycji wydarzenia emocje wyrażone są… głosem – w jego najróżniejszych odsłonach. To właśnie on będzie łączył wszystkie festiwalowe koncerty i wydarzenia. Tym razem w centrum muzycznej uwagi znajdzie się nie idea czy myśl, ale coś zupełnie realnego, uchwytnego.
Poemat na scenie
Podczas koncertu usłyszeliśmy głos artysty wołającego do świata o zrozumienie i potrzebę twórczej wolności. To odnosząca się głęboko do emocji kompozycja Zygmunta Krauzego – Poemat Apollinaire’a na recytującego pianistę, grającego na rozstrojonym pianinie i dowolne instrumenty. Jeden z najbardziej oryginalnych i wszechstronnych współczesnych polskich kompozytorów wystąpił na estradzie w bardzo wyjątkowej roli – grając partię solową oraz recytując obszerne fragmenty wiersza.
Usłyszeliśmy też głos cierpienia, huśtawkę emocji. Podczas tego wieczoru bowiem, wielka sztuka dotykała także prawdziwego życia. W monodramie operowym Głos ludzki duetu: Poulenc i Cocteau, usłyszeliśmy o poruszającej próbie rozmowy telefonicznej z byłym kochankiem. Głos ten opowiadał historie porzuconej kobiety.
W pierwotnej wersji festiwali utwór ten miała wykonać znana w Polsce i na świecie sopranistka Joanna Woś, laureatka wielu prestiżowych nagród. Miała odegrać na scenie swego rodzaju spektakl. W ubiegłym tygodniu doznała jednak kontuzji, która uniemożliwiła jej występ przed gorzowską publicznością.
W środę szukano nerwowo śpiewaczki, która mogłaby ją godnie zastąpić.
Emocje w operze
Na scenie wystąpiła studentka pierwszego roku Akademii Muzycznej w Gdańsku – Magdalena Łaszcz. Debiutująca sopranistka dosłownie skradła serce publiczności głosem brzmiącym nadzwyczaj dojrzale i emocjonalnie. Czym wywarła także ogromne wrażenie na dyrygencie, a był nim maestro światowej sławy Michał Klauze. Magdalena Łaszcz wykonała ten utwór po raz pierwszy w wydaniu z orkiestrą.
– Było to dla mnie ogromne wyzwanie i bardzo się cieszę, że mogłam spróbować swoich sił. W przyszłości chciałabym bardzo prezentować właśnie emocje w operze, oddawać je swoim głosem. Na razie to początek mojej drogi zawodowej – mówiła po występie.
Słowa uznania usłyszała od dyrekcji gorzowskiej filharmonii oraz od samego dyrygenta.
Medytacja
Następnie byliśmy świadkami nowej formuły „sceny na scenie”. W samym centrum estrady Filharmonii Gorzowskiej jeden z najtrudniejszych utworów muzyki współczesnej i artyści, którzy jako jedyni w Polce podjęli się jego interpretacji. Każda odsłona utworu Stimmung Stockhausena w wykonaniu sekstetu wokalnego Promodern jest niepowtarzalna i na wskroś wyjątkowa.
Kompozytor był wizjonerem. Zaprojektował utwór, którego podstawą są głosy ludzkie, osadzone w technice śpiewu alikwotowego. Wywodzące się z prastarych, rytualnych obrzędów płynne formuły, przeniosły nas w czasie do pewnego rodzaju jaskini dźwięków. W tej fizycznej sferze sacrum doświadczaliśmy niemalże medytacji. Stimmung wprowadza w przyjemny trans, absorbuje zmysły i oczyszcza. Wykonawcy są narzędziem w rękach twórcy, a publiczność może współuczestniczyć w tym przeżywaniu poprzez uwolnienie myśli i harmonię z dźwiękiem.