Jak uratować Stal Gorzów? Niech kibice się zrzucą! Żałosny stand-up

Mężczyzna przed mikrofonem
Dariusz Wróbel, pełnomocnik zarządu Stali Gorzów: Megapesymistyczny wariant jest taki, że jeśli nie nazbieramy, to ogłoszę upadłość klubu
Niech zaczną bić się w pierś wszystkie inne kluby w Polsce i zastanowią się nad własną sytuacją finansową – mówi Dariusz Wróbel, p.o. prezesa Stali Gorzów. Słowa te zakrawają na kpinę, bo padają z ust człowieka stojącego na czele żużlowej organizacji, która jest na skraju upadku.

Na czwartkową (24 października) konferencję z niecierpliwością czekali nie tylko kibice Stali Gorzów, ale całe żużlowe środowisko w Polsce. W roli głównej wystąpił Dariusz Wróbel, od dwóch dni p.o. prezesa klubu, pełnomocnik zarządu. Dowiedzieliśmy się, że Stal ma niespełna tydzień na zebranie 4,5 mln zł. Tyle potrzebuje, żeby spłacić zaległości uniemożliwiające uzyskanie licencji na starty w ekstralidze w przyszłym sezonie. 75 proc. tej kwoty, czyli prawie 3,4 mln zł, to zobowiązania wobec zawodników. 1 mln zł wsparcia zadeklarowała grupa sponsorów, z którymi Wróbel spotkał się dzień wcześniej. Jak klub chce zdobyć pozostałe 3,5 mln zł? Pomysł jest taki, żeby na dług… zrzucili się kibice. Na popularnym portalu taka zrzutka już ruszyła. Ponadto fani mogą brać udział w licytacjach „różnych rzeczy”.

Stal stanęła przed ścianą i bije głową w mur

I to w zasadzie tyle, jeśli chodzi o konkrety z konferencji, która bardziej przypominała jednak stand-up. Trudno nawet uniknąć porównań do sławetnych wystąpień Adama Glapińskiego, prezesa Narodowego Banku Polskiego, który swego czasu regularnie pojawiał się na mównicy i gaworzył sobie do woli. Przecedzając show Wróbla, można jeszcze wyłowić kilka ciekawych stwierdzeń:

  • kwoty są większe niż duże
  • sytuacja beznadziejna
  • nie mamy skąd wziąć tych pieniędzy
  • Stal stanęła przed ścianą, bijemy głowami w mur, żeby ten mur przebić
  • megapesymistyczny wariant jest taki, że jeśli nie nazbieramy, to ogłoszę upadłość klubu
  • my damy sobie radę, będziemy funkcjonować jeszcze lepiej niż klub funkcjonował do tej pory

Odnośnie do ostatniego bon motu – naprawdę klub żużlowy może działać lepiej niż Stal w ostatnim czasie? Szok i niedowierzanie! Bo na zdrowy rozum to trzeba by mieć wyjątkowych nieudaczników u sterów, wręcz kandydatów do nagrody Darwina, żeby zanurkować jeszcze głębiej w sadzawce zadłużeń.

Wróbel wzywa inne kluby do opamiętania…

Według Wróbla szefostwo klubu popełniło grzech zaniechania, zabrakło „odpowiedniej reakcji w odpowiednim czasie” – stąd gigantyczne zaległości. Ponadto Stal nie ma zdolności kredytowej, więc rolowanie długu także nie wchodzi w grę.

Ale p.o. prezesa nawet w tej sytuacji nie traci rezonu. Na kpinę zakrawa bowiem wzywanie innych klubów do opamiętania przez człowieka stojącego na czele organizacji, która jest na skraju upadku. Mało tego, ten sam człowiek daje do zrozumienia, że część winy za taki stan rzeczy ponosi ekstraliga i snuje plany naprawcze spółki, podczas gdy na ratowanie Stali wymyślił zrzutkę kibiców. Inna sprawa, że właśnie ta ekstraliga za kilka dni będzie decydowała, czy klub z Gorzowa dostanie licencję, czy też nie. Klasyczny strzał w kolano?

Skarbonka, która zdaje się nie mieć dna

W stand-upie były jednak także pozytywy. Wróbel przeprosił trenera Stanisława Chomskiego i Szymona Woźniaka. I jeszcze kibiców. Czy tych ostatnich bezinteresownie? Na to pytanie niech każdy odpowie sobie sam. Warto zauważyć, że w czwartkowym wystąpieniu mocno wybrzmiały słowa: „Stal to przede wszystkim ludzie, kibice” czy „To jest wasz klub”. Kłania się socjotechnika?

Tymczasem kibice w sezonie 2024 wykręcili średnią frekwencję na stadionie w Gorzowie na poziomie 10 280 osób. To czwarty wynik w ekstralidze. Więcej fanów żużla przychodziło tylko na mecze we Wrocławiu (13 675), Zielonej Górze (11 800) i Toruniu (11 191). Gdyby pomnożyć dziewięć ligowych spotkań Stali u siebie przez 10 280 widzów i jeszcze przez uśrednioną cenę biletów, to… No właśnie. Wychodzi kilka ładnych baniek. Kto jak kto, ale akurat kibice ręki do procederu zadłużania klubu nie przyłożyli. Zresztą, teraz też udowadniają swoją lojalność. W piątek (25 października) o 8.30 na koncie internetowej zrzutki było 158 519 zł. Tylko ta skarbonka zdaje się nie mieć dna.

Udostępnij:

Więcej artykułów

Wyślij wiadomość

Wyślij wiadomość

Przejdź do treści