Niewiele jest miejsc, które tak oddają skomplikowane koleje losu naszego regionu, jak cmentarze. I mowa nie tylko o nazwiskach i datach, które znajdziemy na nagrobnych płytach. Lubuskie było zawsze narodowościowym, kulturowym i religijnym tyglem, w którym kształtowała się jego historia. Jeszcze dziś archeolodzy natykają się na cmentarzyska rozmaitych kultur, ale my skupmy się na bliższych nam epokach…
Trudno wymienić i opisać wszystkie nekropolie stanowiące lekcję historii regionu. Ślady ewangelickich porzuconych cmentarzy, które kryją się gdzieś lasach. Grobowce znamienitych rodów w pałacowych parkach. Groby żołnierzy rozmaitych armii od napoleońskich, przez niemieckich i polskich po wielkie nekropolie sołdatów Armii Czerwonej. Macewy i pochówki ofiar „życia w ciekawych czasach” – wojen, porachunków, mordów… Miejsca ostatniego spoczynku ludzi, których tożsamość udało się ustalić, jak i tych bezimiennych…
Lapidarium w Kożuchowie. Fot. LWKZ
Pamięci na ratunek
Warto zajrzeć na cmentarze nie tylko 1 listopada. Na przykład przekroczyć bramę lapidarium w Kożuchowie. Działający od niepamiętnych czasów cmentarz Św. Trójcy, zlokalizowany na Przedmieściu Żagańskim, powiększony został w 1736 roku. Mający ponad hektar teren otoczono wysokim, ceglanym murem. Był kilkakrotnie przebudowywany.
Na nekropolię wiodły dwie bramy; główna, usytuowana w narożniku południowo-zachodnim oraz mniejsza w murze południowym. Brama główna zachowała pierwotną formę, nawiązującą do średniowiecza z dużym, półkoliście zamkniętym prześwitem, zwieńczonym schodkowym szczytem, ozdobionym wazami z dekoracją o motywach roślinno-figuralnych. Regularny, charakterystyczny dla Śląska układ założeń m.in. cmentarnych, oparty na podziale geometrycznym, z alejami i bocznymi ścieżkami, tworzy system prostokątnych kwater, oznaczonych w XIX w. słupkami.
Lapidarium w Kożuchowie. Fot. LWKZ
Lapidarium zaczęto tworzyć latach 70. minionego stulecia. Wówczas m.in. ze wsi Długie ściągnięto cenne późnorenesansowe epitafia figuralne. To uratowało je przed zniszczeniem. Wielu innych, jak chociażby te z Lasocina, nie udało się ocalić. Padły ofiarą fali kradzieży podobnych zabytków. Najstarszym obiektem kożuchowskiego lapidarium jest XVII-wieczna, zbudowana tuż przy bramie głównej kaplica. Pełniła ona również funkcję zboru, po tym, jak w 1635 protestanci utracili swój dom modlitw. W cXVIII wieku powstało 16 kaplic grobowych, fundowanych przez bogate mieszczańskie rodziny protestanckie. Zespół ten tworzą obiekty wolnostojące oraz typu arkadowego, nawiązujące architekturą m.in. do średniowiecznych budowli Campo Santo i późniejszych – z terenu Saksonii i Turyngii…
Memento mori
„Lector ut vivas disce mori”, czyli „Czytelniku śmierć uczy życia”. To cytat z XVII-wiecznego epitafium burmistrza Mikołaja Chwałkowskiego, który znajduje się na niezwykłym cmentarzu we Wschowie. „Non quam diu sed quam bene vivas. Non enim est bonum vivere sed bene vivere”, czyli „Nie jak długo, lecz jak dobrze żyjesz, bowiem nie jest dobrem życie, lecz dobre życie”. To z kolei cytat z epitafium Mikołaja Chwałkowskiego juniora, jego syna (zm. 1666).
Lapidarium we Wschowie. Fot. Muzeum Ziemi Wschowskiej
Pierwsze 25 lat wieku XVIII było czasem wielkich niepokojów, chociażby za sprawą epidemii także tej czarnej śmierci. We Wschowie bardziej eksponowane są te nowożytne epidemie, przede wszystkim dzięki działalności dwóch duchownych – Waleriusza Herbergera i Samuela Friedriecha Lauterbacha, którzy starali się nieść w tych trudnych chwilach pomoc i pociechę, często ostatnią. Ten drugi opisał w „Małej wschowskiej kronice zarazy” przebieg epidemii w 1709 roku, która pochłonęła ponad dwa tysiące ofiar, dwie trzecie ludności ówczesnej Wschowy.
Staromiejski cmentarz ewangelicki jest wyjątkowy. Nie tylko dlatego, że jest jednym z najwcześniejszych w Europie przykładów zerwania ze średniowieczną tradycją grzebania zmarłych w bezpośrednim sąsiedztwie kościoła. Organizując cmentarz, wzorowano się na wykształconym we Włoszech modelu Campo Santo – Świętego Pola. Był to prostokątny, porośnięty zielenią teren ujęty architektonicznym obramowaniem w formie otwartych do wnętrza arkad. Zmarłych chowano na polu cmentarnym, natomiast tablice epitafijne były z reguły umieszczane na murze otaczającym nekropolię. W sumie znajduje się tutaj około siedmiuset płyt nagrobnych z XVII, XVIII i XIX w.
Lapidarium we Wschowie. Fot. Muzeum Ziemi Wschowskiej
Warto zwrócić uwagę na płyty epitafijne zawierające jakieś szczególne przesłanie. Na przykład płyta Margarety Lamprecht. Jej imię to w łacinie perła. I tak właśnie przedstawiono jej życiorys. Najpierw perła, czyli dusza, jest zamknięta w muszli, czyli ciele, i jest chroniona przed morzem, czyli doczesnym życiem. Wyrzucona na brzeg, po śmierci, otwiera się, ukazując duszę. Wreszcie widzimy sznur pereł, dusz, które trafiły w ręce Boga. Albo płyty nagrobne Baltazara Lamprechta i małżeństwa Wernerów, gdzie pokazani są Jeźdźcy Apokalipsy. Opowieść zawiera także płyta Samuela Lauterbacha. Widzimy wędrowca, który za przewodnika ma Pismo Święte i brnie w trudzie i znoju przez pustynię, aby wreszcie dotrzeć do niebiańskiego Jeusalem…
I piękna rzeźba żałobnicy wieńcząca nagrobek Johanna i Elisabeth Grossmanów. Stanęła tutaj zapewne w połowie XIX wieku. Tutaj jest ból, żal po odejściu ukochanej osoby. I w tej rzeźbie jest naprawdę coś ostatecznego…
Kradli na potęgę
Bardziej skromny, ale nie mnie cenny jest cmentarz komunalny w Bytomiu Odrzańskim ze swoim lapidarium. Prawdopodobnie został założony około połowy XVIII w., choć teren ten stał się własnością miejscowej gminy ewangelickiej już pod koniec XVII w. W 1735 r. wzniesiono bramę główną, natomiast mur otaczający cmentarz powstawał etapami. Po zamknięciu cmentarza katolickiego przy kościele pw. św. Hieronima po 1830 r. nekropolię protestancką połączono z katolicką. Obie części rozdzielała aleja. Po II wojnie światowej zachowano najstarsze nagrobki (pochodzące z okresu od końca XVII w. do XIX w.) i rozpoczęto pochówki w zachodniej części cmentarza.
Lapidarium w Bytomiu Odrzańskim. Fot. LWKZ
Także tutaj odnotowano straty. Przed 2002 r. z płyty nagrobnej upamiętniającej Mateusza Francke (zm. 1726 r. ) skradziono popiersie zmarłego i putto, z nagrobka Jana Teodora Deutschlandera (zm. 1719 r.) – popiersie i rzeźbę przedstawiającą rycerza, a z płyty Eliasa Ebeliusa (zm. 1709 r.) – popiersie. Skradzione rzeźby figurują w Krajowym wykazie zabytków skradzionych lub wywiezionych za granicę niezgodnie z prawem.
Pop co komu rzeźby nagrobne? To kwestia mody z lat 80. I 90. minionego wieku. Zamożni „importerzy” traktowali je jako rzeźby… ogrodowe. Zresztą my sami przez kilka dekad robiliśmy wszystko, aby zatrzeć ślady „niemieckości”, a nagrobki wykorzystywano w rozmaitych celach, chociażby jako materiał do utwardzania dróg. Stosunkowo niedawno ruszyło nas sumienie i zaczęliśmy ratować to, co pozostało od zapomnienia. Ostatnio sporo się mówi – na przykład – o starym cmentarzu w podnowosolskiej Modrzycy.
Lapidarium w Bytomiu Odrzańskim. Fot. LWKZ
Chwila zadumy w parku
Wiele grobowców znajdziemy w parkach, zwłaszcza tych pałacowych. Często grobowce są jedyną pozostałością po dawnych nekropoliach. Takie znajdziemy m.in. w Niekarzynie, Jarnatowie, Gliśnie, Konotopie, Drwalewicach, Łazie, Goruńsku, Podlegórzu, Drzeniowie, Wyszanowie, Lasocinie. Ale grobowiec, zielonogórskiego przemysłowca Beuchelta znajdziemy również w parku miejskim, w Parku Tysiąclecia.
Na zakończenie ciekawostka. raczej jego replika. Przed pałacem w Zatoniu dostrzeżemy wielką kamienną „skrzynię”. Znajdziemy ja na przedwojennych zdjęciach i jest to prawdopodobnie jedna z pamiątek po podróży do Italii księcia Aleksandra. Jednak na zdjęciach widać marmurowy oryginał. Dziś to kopia z piaskowca rzymskiego grobowca.
A gdzie jest oryginał? Jesienią 1998 r. Muzeum Narodowe w Warszawie wzbogaciło się o nowy, monumentalny sarkofag rzymski, stosunkowo rzadko spotykany nawet wśród światowych i najdroższych zakupów antykwarycznych. Sarkofag został kupiony od właściciela, dzięki pieniądzom od prywatnego sponsora. I tutaj dowiadujemy się, że zabytek przez kilkadziesiąt lat znajdował się w Nowej Soli, gdzie stał w parku przed fabryką nici „Odra”. Regularnie bielony pełnił rolę kwietnika.
Replika sarkofagu w Zatoniu
W latach 80. sarkofag przeniesiono na teren ogródków działkowych i ustawiono w pobliżu budynku administracji. Po jakimś czasie został on jednak w nieznanych okolicznościach sprzedany i wywieziony z miasta. Właściciel, od którego sarkofag twierdził, że pochodzi on z zamku w Siedlisku. Nie ma go jednak w bogatej dokumentacji Siedliska…
Piaskowcowa kopia, która obecnie stoi w parku jest pomniejszona o 5 proc. Falisty ornament w przedniej części to, cytując fachowców, strigilie, które zostały ujęte u góry i od dołu profilowanym obramieniem. W środku owe strigile tworzą tzw. mandorlę, czyli niedużą przestrzeń w kształcie migdała, wypełnioną zwykle dekoracją reliefową, tutaj figuralną. Dekoracji dopełniają dwie postacie – męska i kobieca. Na bocznych ścianach sarkofagu znajdziemy dwa gryfy, a w centrum fasady znajduje się medalion, przedstawiający mężczyznę z laską, zapewne chrześcijańskiego dobrego pasterza.
To jedynie niektóre z zabytków skłaniających do listopadowej zadumy, a na lubuskich cmentarzach znajdziemy wiele pasjonujących historii, wiele życiorysów…