W świątecznym dniu pan prezes oświadczył, że na dzisiejszą koalicję głosowali albo ludzie mniej inteligentni, albo zmanipulowani – pisze Andrzej Flügel w felietonie „Zakola i meandry”.
Pan Bogdan był zaskoczony, że prezydent w czasie przemowy z okazji Narodowego Święta Niepodległości nie przywalił, jak to czyni przy każdej okazji, rządowi, nie zwalił na Tuska winy za przeszłe i przyszłe problemy, nie rozwodził się nad rzekomym łamaniem konstytucji przez obecną władzę. Wystąpienie było na temat, z odniesieniem się do naszej trudnej historii, ze szczególnym uwzględnieniem wydarzeń sprzed 106 lat.
Kiedy już wydawało się, że jest jakaś nadzieja, iż poza jakimiś wyskokami można będzie uznać, że w końcu to święto powinno jakoś starać się łączyć, wszystko zburzył idol pana prezydenta, prezes Jarosław. Otóż jeszcze wcześniej raczył stwierdzić, że dzisiejsza władza to kolaboranci, formacja kierowana zewnętrznie przez Rosję i Niemcy. W kraju panuje terror, bezprawie, ale do czasu. Trzeba wygrać wybory prezydenckie, a potem parlamentarne. Wyczyścić do spodu i rozliczyć tych, którzy jego zdaniem niszczą demokrację tak pięknie rozwiniętą za czasów PiS. W świątecznym dniu pan prezes, pytany przez dziennikarza, że skoro uważa dziś rządzących za kolaborantów, to czy ich wyborców też, oświadczył, że na dzisiejszą koalicję głosowali albo ludzie mniej inteligentni, albo zmanipulowani. No pięknie! Pan Bogdan, jako że głosował na koalicję i woli być jak najdalej od ludzi byłej władzy, długo myślał, do jakiej grupy według podziału prezesa się przypisać. Wyszło mu na to, że lepiej być w grupie głupich niż zmanipulowanych. Trudno…
Zresztą, biorąc pod uwagę ostatnie teksty wygłaszane przez prezesa, który coraz bardziej traci kontakt z bazą, jak choćby o smoleńskim zamachu, jakieś pogardliwe określenia wyborców innych niż ci go popierający oraz eskalacja wyzwisk na swoich przeciwników politycznych już nas nie powinna dziwić.
Także straszliwy serwilizm po wyborze starego nowego prezydenta USA i służalcze skandowanie jego nazwiska. Kiedy pan Bogdan usłyszał, że jeden z największych pisowskich fighterów dostarczył Trumpowi listę wszystkich złych słów wypowiedzianych przez Tuska i ekipę o nim, przypomniało mu się opowiadanie Antoniego Czechowa o pewnym kapralu nadgorliwcu pilnującym porządku w jednej wsi na prowincji. Wezwany przed oblicze temidy, powiedział: „Wysoki sądzie! Mam tu listę chłopów, którzy w domach świecą wieczorem światło”. Pytany przez sąd, czemu sporządził taką listę, odpowiedział, że przecież nie było zarządzenia, że po zmroku można świecić…