Do kampanii prezydenckiej jeszcze daleko, ale niektórzy już ją jakby zaczęli. Oto marszałek Sejmu oznajmił, że startuje jako kandydat niezależny – pisze Andrzej Flügel w felietonie „Zakola i meandry”.
Pan Bogdan ani przez chwilę nie uwierzył, że mimo zapowiedzi przed prawyborami w największej partii dziś rządzącej, że obaj kandydaci mają unikać jakichś konfrontacji, prowadzić krótką kampanię po rycersku i takie tam, tak właśnie będzie. Skoro mają się nie odnosić do rywala i przekonywać kolegów partyjnych, że są lepsi od konkurenta, to po co te całe prawybory?
Tego się oczywiście nie uniknęło. Było to widać na każdym spotkaniu i w każdej rozmowie przed kamerami. Najpiękniej ukazało się to, kiedy jeden z uczestników spotkania z ministrem Sikorskim zapytał, jak to jest, że amerykańscy republikanie, którzy odwiedzili Polskę, spotkali się z prezydentem, potem z prezydentem Warszawy, a nie z ministrem spraw zagranicznych, usłyszał, że oni spotkali się z emerytowanymi generałami, a on ma kontakty z czynnymi generałami. I tak to wyglądało. Dodatkowo śmieszne było publikowanie na kilka dni przed głosowaniem zamówionych przez szefostwo partii sondaży. Ponoć po to, żeby członkowie partii mieli większe rozeznanie. Tak jakby w momencie ukazania się owego sondażu przybyli oni z innej planety i nie mieli pojęcia, kto jest kim i kogo popierają. Zresztą ujawnianie czegoś takiego spokojnie można uznać za jakąś sugestię.
Z kolei prezes Jarosław jest wyznawcą wskazania kandydata, mimo iż też u nich coś wcześniej przebąkiwano o prawyborach. Pan Bogdan czeka i jest ciekawy, czy ów kandydat będzie spełniał wskazania prezesa, czyli będzie postawny, wykształcony, dodatkowo ze znajomością języków. Zobaczymy. Na razie mamy tylko wieści z kuluarów. Nie są one zachęcające, bo biorąc pod uwagę nazwiska, jakie się przejawiają, to cytując klasyka, czyli byłego premiera, może to być wybór między dżumą a cholerą.
Do kampanii prezydenckiej jeszcze daleko, ale niektórzy już ją jakby zaczęli. Oto marszałek Sejmu oznajmił, że startuje jako kandydat niezależny, mimo iż jest szefem partii wchodzącej w skład koalicji rządowej i jest zależny jak najbardziej! Ale przecież walcząc o ten urząd, stosując język młodzieżowy, trzeba mieć bajerę.
Marszałek ma, działa i po kilku dniach pojawił się na terenach popowodziowych. Można przypuszczać, że nie jest to jego ostatnie słowo…