PiS zostawiło bałagan, a koalicja wymaga poświęceń (WIDEO)

Katarzyna Osos w studio LCI
Katarzyna Osos jest przekonana, że zmiana na stanowisku prezydenta pozwoli przyspieszyć zmiany proponowane przez Koalicję 15 Października. Fot. LCI

Rządowi Donalda Tuska minął rok u władzy. Co się udało, a co wymaga poprawy? Rozmowa z posłanką Katarzyną Osos z Platformy Obywatelskiej, która w piątek była gościem „Rozmowy dnia” LCI.

Myśli pani, że gdyby wybory do sejmu odbyły się w następną niedzielę, to wyborcy staliby do późnych godzin nocnych, by zagłosować na partie koalicji 15 października?

Mam nadzieję, że tak by było, chociaż mam świadomość i po roku rządów wiem, że były rozbudzone bardzo duże nadzieje i oczekiwania. I społeczeństwo, obywatele, obywatelki, spodziewali się, że te zmiany zapowiadane po prostu nadejdą bardzo szybko. A to nie jest tak. Trzeba się do tego przyznać, ale to wynika również z pewnych kwestii, nie do końca być może zależnych od nas. Po pierwsze pamiętajmy, że mamy szeroką koalicję, każdy szedł ze swoim programem i są tego plusy i minusy. Plusem jest na pewno to, że przy tak szerokiej koalicji potrzebny jest dialog, rozmowa, wracają debaty, dyskusje. Trzeba szukać kompromisów. Trzymanie władzy w jednym ręku na pewno jest łatwiejsze, ale jeżeli ktoś ma złe pomysły, to te złe pomysły również bardzo szybko realizuje. Tutaj szeroka koalicja jest na pewno z jednej strony hamulcem, być może niektórych rozwiązań, ale też może być hamulcem tych złych rozwiązań. Staramy się w koalicji wypracowywać jak najlepsze rozwiązania, ale to nie jest proste. Z drugiej strony, ten plus przeradza się również w minus, bo potrzeba na wszystko więcej czasu i faktycznie nie ma tego przyspieszenia, jakiego byśmy się spodziewali.

Kwestia realizacji obietnic wyborczych i różnic w koalicji to jeden aspekt, ale w jednym zawsze byliście zgodni: rozliczyć PiS i każdą aferę. To jednak też na razie trudno uznać za sukces…

Spotykam się i rozmawiam z mieszkańcami, nie tylko naszego regionu, więc słyszę, co mówią. I to jest trochę tak, że po prostu, kolokwialnie mówiąc, obrywamy za to, że nie za szybko sprzątamy… Ale zapominamy jednak o tym, kto nabałaganił, kto zrobił ten wielki, naprawdę wielki bałagan. Dlatego chociażby w kwestii rozliczeń pamiętajmy, że PiS nie spodziewało się, że przegra wybory, ale i tak, mimo wszystko, przygotowywało się i zabezpieczyło się pod względem prawnym. Mamy Trybunał Konstytucyjny, Sąd Najwyższy, KRS, do tego pełno pułapek prawnych w prokuraturze i to też również blokuje pewne kwestie. Poza tym pamiętajmy, my nie jesteśmy od tego, żeby wydawać wyroki. To jest jednak cały proces i prokuratura musi skierować akt oskarżenia i następnie sąd musi wydać wyrok. My nie chcemy być tacy jak oni, chcemy działać. My szliśmy również z hasłem przywrócenia praworządności i nie możemy zaczynać od tego, że nie będziemy sami przestrzegać tej praworządności, a wiemy, że wymiar sprawiedliwości również potrzebuje czasu, żeby te wyroki wydać.

Koniec końców, gabinet Donalda Tuska po roku rządzenia jest gorzej oceniany niż Beata Szydło czy Mateusz Morawiecki w analogicznym czasie. To dość symptomatyczne.

Bo zaczynali w o wiele lepszej sytuacji finansowej. Tam były zostawione miliardy na koncie i faktycznie w pierwszym roku przyjęli 500+, obniżyli wiek emerytalny. Te dwie najważniejsze obietnice zostały spełnione. Ale faktem jest, że sytuacja była całkiem inna. Nie mierzyli się z takimi problemami, z którymi się mierzy obecny rząd. Naprawdę, żeby posprzątać ten bałagan, to wymaga czasu. Dopiero później można iść do przodu i się dalej rozwijać. Idziemy dwutorowo. Oczywiście podejmujemy ważne decyzje, jak chociażby te środki z KPO. To pozwala na rozwój, ale niestety, hamulcem jest ten stan finansów i to, co przez osiem lat jednak narobiło PiS. Wielki bałagan tak naprawdę w każdej sferze. I my chcemy podejść do tego wszystkiego odpowiedzialnie.

Cała rozmowa:

 

Udostępnij:

Więcej artykułów

Wyślij wiadomość

Wyślij wiadomość

Przejdź do treści