Sezon pokazów pirotechnicznych uważam za otwarty. Choć puścić można dobrą muzę, ploty, kogoś z torbami, coś w niepamięć czy mimo uszu, niektórzy uwzięli się na petardy. Dzień, noc czy pora niczyja – bez znaczenia. W niewielkim, cichym mieście huk wybrzmiewa równie głośno. W Sylwestra – jestem w stanie zrozumieć, ale taki dodatek do niedzielnego obiadu czy pomoc w usypianiu niczemu nie służą. Dobra, umówmy się – moja ośka być może nie należy do najporządniejszych. Kossak mógłby nie być zachwycony takim uhonorowaniem jego imienia. Od połowy grudnia do połowy stycznia mieszkam na poligonie i regularnie podskakuję w rytmie wybuchów. Pomijając moje rozdrażnienie, powodów, by jednak powstrzymać się od strzelania, jest wiele.
Najwięcej mówi się o zwierzętach. Wyobraźmy sobie, że ktoś nagle zaczyna trąbić w trąbkę tuż przy twoich uszach. Albo, że tuż obok wybucha granat. I teraz pomnóżmy to 3-4 razy, bo o tyle bardziej czuły słuch mają zwierzaki. Do tego zaskoczenie i niezrozumienie – potężna dawka strachu, paniki, a czasem nawet fizycznego bólu. Te domowe można jeszcze naszprycować uspokajaczami, ale tym dzikim nie możemy ulżyć w żaden inny sposób, niż po prostu przestać.
Dla wielu ta wystrzałowa zabawa to wyrok. A my? Przecież osoby starsze, z chorobami serca, lękiem, traumą czy autyzmem – dla nich takie niespodziewane koncerty też nie są szczególną atrakcją. Kolejna sprawa: resztki petard. Walają się po trawnikach, chodnikach i skwerach. Nikogo nie obchodzi, że taka sezonowa dekoracja wiąże się z chemikaliami, które mogą dostać się do ziemi czy wód, że jakieś zwierzę może to zjeść, albo, o zgrozo, jakieś dziecko zainteresuje się kolorowymi skrawkami. No i te najgorsze efekty „urwirączek”, czyli podpalenia, oparzenia i wypadki drogowe. Ja to widzę tak: zabawa petardami hukowymi, bo te kolorowe fajerwerki już zostawię w spokoju, jest po prostu bezsensowna. Chwila głupawej radochy. To jak kiedy bąbelek rzuca cegłę w kałużę i się cieszy, że zrobiła plusk. Albo jak pisanie na ławkach czy garażach: „byłem tu”.
Może by tak zamiast lontu odpalić wyobraźnię?