Można mieć wątpliwości…

Zakola i meandry. Andrzej Flügel
Andrzej Flügel: Ponoć nowy szef największego mocarstwa świata jeszcze jako elekt dostał wypis z nie najlepszych opinii, jakie o nim wygłaszali niektórzy polscy politycy
Końcówka roku w naszym kraju była jak zwykle gorąca. Ognia pod kociołkiem sporów dodała wyjątkowa bezczelność niektórych ludzi związanych z dzisiejszą opozycją – pisze Andrzej Flügel w felietonie „Zakola i meandry”.

Pan Bogdan kiedyś nie przejmował się tym, że ze zmianą roku jest coraz starszy. Bo co to za różnica, czy ma się 26 albo 27 lat, ewentualnie 31 lub 32? Ciągle jest się młodym. Kiedy jednak ma się tych lat znacznie więcej, to każdy nowy rok przybliża człowieka do przysłowiowego „zjazdu do boksu”. To jednak dotknie wszystkich. Jednych wcześniej, drugich później…

Końcówka roku w naszym kraju była jak zwykle gorąca. Sporów i wzajemnego okładania się nie powstrzymała nawet świąteczna atmosfera. Ognia pod kociołkiem sporów dodała wyjątkowa bezczelność niektórych ludzi związanych z dzisiejszą opozycją. Oto były wiceminister sprawiedliwości, który ma postawione poważne zarzuty, uciekł na Węgry i dostał tam azyl polityczny od kraju, którego szef od dawna niszczy demokrację, ma gdzieś wspólne ustalenia unijne, lubi Putina i był wzorem dla naszego satrapy z Żoliborza.

Otóż ów były wiceminister miał jeszcze czelność nazwać obecnego premiera, rząd i jego funkcjonariuszy przestępcami! On, który zamiast wcinać gulasz, gadać głupoty z Budapesztu powinien dziś oglądać świat zza krat! Z drugiej strony pan Bogdan słyszał też opinię, że zamiast spektakularnie starać się zamykać gościa w areszcie śledczym (o nadużywanie tego środka dzisiejsza władza, kiedy była opozycją, oskarżała rządzących), lepiej trzeba było szybko sformułować akt oskarżenia, rozpocząć proces, posadzić go i jeszcze innych po wyroku sądu. Jest w tym jakaś racjonalność, bo przecież przy stosowaniu aresztu tymczasowego odpada argument o groźbie matactwa, bo przez tyle miesięcy można było już mataczyć, a formułka o grożącej wysokiej karze to słowa wytrychy stosowane przy niemal każdej próbie aresztowania. Wybrano inny pomysł i dziś główny sprawca jest dla wymiaru sprawiedliwości niedostępny.

Jeszcze bardziej bezczelny był jego niedawny szef, który zorganizował konferencję prasową i wyzwał wszystkich, dodając groźbę, co będzie, jak on i jemu podobni odzyskają władzę.

Pan Bogdan jest daleki od lekceważenia tych zapowiedzi, bo ta ekipa już pokazała, do czego jest zdolna. Tym bardziej martwi to, że na progu nowego roku panowie dalej są bezkarni. Poseł Antoni ma wszystkich gdzieś, mimo iż wydawało się, że po ujawnieniu, jakie numery robił w swojej podkomisji, on pierwszy powinien mieć już uchylony immunitet i na karku prokuratora. Były premier też spokojnie hasa, kąsa i niczym się nie przejmuje. Całej plejadzie pisowców, o których przekrętach tyle mówiono, nie spadł na razie włos z głowy.

Tak jest, niestety. Może w 2025 roku władza wreszcie zrobi to, co obiecała. Rozliczy tych, którzy łamali prawo?

Oby, choć biorąc pod uwagę to, co działo się w 2024 roku, można mieć wątpliwości…

Udostępnij:

Więcej artykułów

Wyślij wiadomość

Wyślij wiadomość

Skip to content