Dopóki nie skorzystałem z Internetu, nie wiedziałem, że na świecie jest tylu idiotów – tej treści cytat w tle swojego profilu na FB umieściła moja znajoma. I moim zdaniem to najlepsza pointa do trwającej obecnie dyskusji nad mową nienawiści w sieci.
Właśnie dowiadujemy się, że kilkanaście dużych platform cyfrowych, w tym X, Facebook, Snapchat, Instagram, You Tube, TikTok, przystały do kampanii Unii Europejskiej mającej na celu walkę z tzw. mową nienawiści. Jednym z kroków w tym kierunku ma być reagowanie na większość zgłoszonych postów w ciągu 24 godzin.
Do końca nie było wiadomo, czy do tego towarzystwa przystąpi rzeczona X, podejrzewana o naruszanie unijnych przepisów cyfrowych. Uwagi pod adresem tej platformy wzbudziło ostatnio nadanie wywiadu z liderką skrajnie prawicowej niemieckiej partii Alternatywa dla Niemiec Alice Weidel, przeprowadzonego przez samego właściciela X, miliardera Elona Muska.
O ile w tym przypadku można zarzucić X promocję skrajnych, że użyję eufemizmu, poglądów, o tyle czynienie z globalnej sieci źródła całego internetowego zła jest lekką przesadą. Nie sięgając daleko, przyglądam się naszej umiłowanej ojczyźnie. Rzeczywiście wiele forów, komentarzy, postów to najprawdziwszy ściek, w którym pławią się internetowe szczury, a wiele z nich robi to dla kawałka sera. Jednak do tego szamba myśli i słowa spływają z realnej, a nie wirtualnej rzeczywistości i to nie spod przysłowiowej budki z piwem, ale z politycznych salonów. Nie generuje ich również wredna i podstępna AI. Bowiem słowa na „k”, „p” czy „ch” to drobiażdżek, kał, który szybko się „wyśmierdzi” i rozłoży. Najgorsze są te ślicznie opakowane, chociażby w fałszywy patriotyzm, religię lub poczucie przyzwoitości, odchody…
Bo internet uświadamia nam nie tylko, jak wielu na świecie jest idiotów, ale jak wielu jest złych ludzi. Po prostu złych.