Kończy się uciążliwy remont mostu, zaczyna się budowa obwodnicy, a miasto stawia na wino oraz turystykę, nie zapominając przy tym, by walczyć o… historię. Jakie plany mają władze Krosna Odrzańskiego, by miasto się rozwijało?
– Ostatnie lata to olbrzymie inwestycje na terenie Krosna. Wiemy wszyscy, że trzeba trochę pocierpieć, stać w korkach, przymknąć oko na to, co się dzieje. Bo przypomnę, że najpierw trwała inwestycja związana z obwałowaniem miasta, następnie kwestia związana z podniesieniem mostu i drogami dojazdowymi do mostu, a już na przełomie czerwca i lipca powinna rozpocząć się budowa obwodnicy – mówi Garczyński o realizowanych w mieście inwestycjach infrastrukturalnych.
Obwodnica na horyzoncie
Gdyby zapytać nie tylko mieszkańców Krosna czy powiatu krośnieńskiego, ale również tych, którzy przez miasto przejeżdżali w ostatnich kilkunastu miesiącach, większość stwierdziłaby, że Krosno Odrzańskie kojarzy im się z… korkami. Na szczęście, jak zapewnia burmistrz Garczyński, widać już światło w tunelu z tej kwestii.
– Jesteśmy na dobrej drodze i wolałbym, żeby mieszkańcy kojarzyli nasze miasto przede wszystkim z tym, że jest najładniej usytuowane i położone w województwie lubuskim. Natomiast nasz most, który notabene w tym roku obchodzi 120-te urodziny, wkrótce powinien być już przejezdny w dwóch kierunkach. Pierwotnie miało to być do końca roku. Powódź jednak spowolniła ten proces – zapewnia Garczyński.
Wraz z zakończeniem prac remontowych mostu praktycznie zbiegnie się rozpoczęcie kolejnej długo wyczekiwanej inwestycji. Obwodnica Krosna Odrzańskiego w ciągu DK29 mieć będzie ponad 11 km długości i ominie miasto od strony północnej i wschodniej. Ta inwestycja to nie tylko droga, jak mówi Garczyński, bo w ramach inwestycji powstanie m.in. 40 obiektów inżynierskich (wiadukty, mosty, przepusty), w tym obiekt mostowy o długości blisko 400 m.
– To jest bardzo ważna inwestycja, na którą wszyscy czekamy. Cieszę się, że dojdzie do skutku i to oczekiwanie się wreszcie zakończyło. Można powiedzieć, że to historia, która ma już siwe wąsy i siwą brodę. Budowa ma potrwać według planu do końca 2027 roku i miejmy nadzieję, że pójdzie wszystko zgodnie z planem – mówi z nadzieją włodarz Krosna Odrzańskiego.
Enoturystyka kołem zamachowym
Inwestycje w mieście to jednak nie tylko infrastruktura, bo Krosno Odrzańskie dość konkretnie postawiło w pewnym momencie na promowanie swoich walorów turystycznych, a w ostatnich latach dominuje tutaj enoturystyka, czyli po prostu turystyka winiarska, czego zwieńczeniem były trzy edycje Festiwalu Wina Musującego.
– W całym powiecie i w rejonie krośnieńskim jest już blisko osiem winnic, dziewiąta dojrzewa. Można powiedzieć, że jesteśmy stolicą wina musującego. Oczywiście, mamy też świetne wina spokojne, świetny rieslingi… Enoturystyka się rozwija. Jest sporo osób, które przyjeżdżają, żeby zakupić butelkę wina, spróbować, zobaczyć winnice. Takim punktem kulminacyjnym jest Festiwal Wina Musującego. W tym roku odbędzie już po raz czwarty – mówi Garczyński, który przy okazji zaprasza na imprezę, która odbywać się będzie od 4 do lipca.
Przełom w sprawie zamku?
Gdy enoturystyka w Krośnie kiełkuje i zyskuje na popularności wśród turystów, to w tle pozostaje część historyczna miasta, która zawsze była na pierwszym planie, a cały czas jest symbolem Krosna Odrzańskiego, czyli zamek piastowski. Od lat władze samorządowe próbują walczyć o fundusze na rewitalizację tego miejsca, co do tej pory, niestety, zawsze kończyło się fiaskiem. Pojawia się jednak szansa, by temat nie umarł, a miasto ma już pomysły, jak ponownie zawalczyć, by zamek, a w zasadzie pozostałości po nim, uratować.
– Za każdym razem podkreślam, jak istotny dla historii Polski jest Zamek Piastowski w Krośnie Odrzańskim. To powinno być podkreślane na każdym kroku, jak istotne dla historii Piastów, dla historii Polski jest to, żeby ten zamek stał, żeby się nie zawalił, żeby nie ulegał degradacji. Współpracujemy z konserwatorem zabytków, żeby spróbować pozyskać środki na zabytki związane ze szkodami po wrześniowej powodzi. Oprócz tego szykujemy się do złożenia wniosku w ramach programu rewitalizacji – wskazuje Garczyński.
Ile dzisiaj tak naprawdę potrzeba pieniędzy, by uratować to historyczne miejsce? Garczyński mówi o wyliczeniach rzędu 50 milionów, więc bez wsparcia zewnętrznego nie da się zrobić nic.
– Bez wsparcia z ministerstwa, bez wsparcia środków zewnętrznych nam się to nie uda. Natomiast chcielibyśmy przynajmniej zabezpieczyć mury i doprowadzić do takiej trwałej ruiny, chociażby jak to jest w zielonogórskim Zatoniu – mówi burmistrz.