Próbowaliście kiedyś kruszyć fundamenty? Betonową ścianę? Możecie walić kilofem i młotem wiele godzin, a nie zawsze uzyskacie dobre efekty. Czasami jednak powstanie mała rysa, potem dziurka i gdy będziecie naprawdę wytrwali to ostatecznie uda Wam się rozłupać tę przeszkodę. Takie zadanie postawił sobie mec. Robert Kornalewicz, który postanowił wprowadzić nieco demokratycznych zasad do Lubuskiego Związku Piłki Nożnej.
Pytam go wprost, chcesz startować? Odpowiada, że absolutnie nie, ale tak po prostu nie lubi gdy oszukuje się ludzi, albo zakłamuje, że wszystko jest w porządku gdy nie jest. No ale po kolei. Zbliżają się wybory w Lubuskim Związku Piłki Nożnej, żeby zostać kandydatem należy zebrać min. 30 głosów poparcia (rekomendacji) z lubuskich drużyn. Każda drużyna może oddać tylko jeden głos. I możecie nazywać się nawet Lionel Messi, ale tych 30 głosów nie zdobędziecie. Dlaczego? Bo dotychczasowy prezes Robert Skowron ma ich już 246 na 252 członków LZPN. Jak tylko rozpoczęła się kampania wyborcza on i jego ludzie objechali wszystkich i tak kandydat będzie tylko jeden. Ten sam co zawsze.
Całość sprawy nagłośnił właśnie radny Zielonej Góry, który za sprawę zabrał się, gdy dostał informację od znajomego prezesa klubu, że byli ludzie z ZPN i podsunęli mu do podpisu dokumenty, bo Pan Skowron jest… jedynym kandydatem. Mało tego, wszystkie druki rekomendacji były dokumentami ścisłego zarachowania, a prawie wszystkie pobrał właśnie ten jedyny kandydat.
Robert Kornalewicz zawnioskował do Prezydenta Miasta o kontrolę związku sportowego. Całość wyborów w tym gremium, które ma promować przejrzystość i walkę fair to jakaś farsa. I niestety kolejny raz okazuję się, że zamiast sportowych managerów, ludzi oddanych sprawie mamy po prostu działaczy i załatwiaczy. Bo to taka demokracja po naszemu, chociaż bliżej jej do tej znanej z państw wschodnich.