To nie Lubuskie i Brandenburgia decydują o prowadzonych obecnie kontrolach na granicy polsko-niemieckiej, ale obydwa samorządy jednym głosem mówią o potrzebie zmian w tym zakresie. – Do czasu, gdy nie zostaną znalezione rozwiązania w skali UE, będziemy próbowali zrobić wszystko, by podjęto odpowiednie działania organizacyjne, które maksymalnie zmniejszą komplikacje związane z kontrolami na granicy – zapewnia marszałek Marcin Jabłoński, który gościł w Zielonej Górze Dietmara Woidke – premiera Brandenburgii.
Niemiecki rząd wprowadzenie kontroli na granicach tłumaczy koniecznością wyłapywania nielegalnych imigrantów, ale w praktyce cierpią na tym przede wszystkim mieszkańcy rejonów przygranicznych, a więc w dużej mierze mieszkańcy województwa lubuskiego. Mowa tu zarówno o przedsiębiorcach z obu stron Odry, jak i Lubuszanach, którym zabrano możliwość swobodnego dojazdu do szkoły lub pracy.
– Mam nadzieję, że uda nam się sprawnie zrobić, aby Polacy i Niemcy funkcjonujący w dwumiastach na pograniczu mogli śmiało prowadzić tryb życia oraz aktywności, do których są przyzwyczajeni. Liczę na wsparcie premiera Woidke, gdy idzie o adresowanie naszych postulatów do rządów krajowych. Chcemy, aby jak najszybciej wprowadzono rozwiązania, niwelujące ogromne kolejki na pograniczu – mówi Marcin Jabłoński.
Niemcy na kontrolach tracą nie tylko wizerunkowo, ale także finansowo. Wystarczy spojrzeć na liczby. Polsko-niemiecka wymiana gospodarcza sięga setek miliardów euro. To piaty wynik na całym świecie, gdy idzie o współpracę z Niemcami. W tyle zostawiamy m.in. Włochów, czy też Wielką Brytanię. – Dlatego ze stanowczością i zdecydowaniem podkreślam, że ta niezakłócona wymiana gospodarcza oraz możliwość poruszania się przez granicę ma fundamentalne znaczenie dla obu państwa – zapewnia Marcin Jabłoński.
W poprawie sytuacji ma pomóc m.in. wizyta premiera Brandenburgii Dietmara Woidke, który odwiedził województwo lubuskie. – Kontrole na naszej wspólnej granicy są szczególnie niezrozumiałe dla przedsiębiorców, ale uzasadnione z niemieckiego punktu widzenia. Jednakże musimy zorganizować te kontrole tak, aby osoby wybierające się do pracy oraz przedsiębiorcy nie musieli pokonywać tylu trudności – uważa Dietmar Woidke – Nie chcemy mieć granic w UE między krajami członkowskimi, ale chcemy wiedzieć dokładnie, kto z zewnątrz przekracza nasze granice – dodaje.
Kontrole na granicy trwają od około roku, a więc temat ma wysoki priorytet w obu krajach, dlatego w rozmowach o obecnej sytuacji udział wziął również wojewoda lubuski. – Deklarujemy pomoc w kwestii rozwiązania ruchu na granicy, jeśli chodzi o stronę polską. Na poziomie rządowym w Polsce i Niemczech powstała wspólna komisja. Myślę, że zaraz po najbliższych wyborach w Niemczech będziemy rozmawiali o sprawnym przemieszczaniu się między naszymi państwami – mówi Marek Cebula, wojewoda lubuski.
– Jesteśmy zgodni, co do tego, że organizacja tych kontroli nie jest odpowiednia, wymaga usprawnienia. Możliwości są różne, ale nie jesteśmy decydentami jako kraj związkowy. Wiem, że trwają dążenia do złagodzenia sytuacji – zauważa Dietmar Woidke.
– Chodzi o to, aby w przyszłości ludzie nie bali się podejmować decyzji o zamieszkaniu po drugiej stronie granicy, posłaniu dzieci do szkoły polskiej lub niemieckiej, czy też podjęcia pracy u sąsiada. To jest dla mnie największym kosztem tego wszystkiego, co się stało, ponieważ ta sytuacja będzie przez lata rzutować na decyzje tysięcy osób żyjących przy granicy. Trzeba będzie odzyskać ich zaufanie – podsumowuje marszałek Marcin Jabłoński.