W ostatnich latach w polskich szpitalach obserwujemy rosnący trend w zakresie stosowania znieczulenia zewnątrzoponowego przy porodach drogami natury. Jak wskazuje Krzysztof Kaczmarek, kierownik oddziału położniczo-ginekologicznego Wielospecjalistycznego Szpitala Wojewódzkiego w Gorzowie Wlkp., znieczulenie to staje się coraz bardziej popularne, a wyniki osiągnięte w jego placówce są jednymi z najlepszych w kraju.
W styczniu tego roku w gorzowskim szpitalu aż 44% porodów drogami natury zostało znieczulonych zewnątrzoponowo, co stanowi imponujący wynik na tle krajowej średniej wynoszącej 17% i średniej europejskiej na poziomie 40%. Dla porównania, we Francji wskaźnik ten dochodzi nawet do 80%.
Dlaczego tak mało kobiet w Polsce korzysta ze znieczulenia?
Problemem, z którym borykają się szpitale w Polsce, jest ograniczona dostępność specjalistów anestezjologów, którzy pełnią kluczową rolę w przeprowadzaniu znieczuleń porodowych. Jak podkreśla profesor Mirosław Czuczwar, kierownik Oddziału Anestezjologii Intensywnej Terapii WsW w Gorzowie Wlkp., brak kadry to wyzwaniem nie tylko w Polsce, ale także w innych krajach europejskich. Mimo to, problem z dostępnością anestezjologów nie może być jedynym powodem niskiego wskaźnika znieczuleń w Polsce. Kluczową rolę odgrywają również kwestie organizacyjne, finansowe oraz brak wystarczającego wsparcia ze strony administracji.
W Gorzowie, dzięki bliskiej współpracy między anestezjologami, położnikami i zarządem, udało się znacznie zwiększyć liczbę porodów znieczulonych zewnątrzoponowo. Profesor Czuczwar zaznacza, że zmiany te zostały wprowadzone w sposób zorganizowany, bez konieczności zatrudniania nowych specjalistów. W ciągu zaledwie kilku miesięcy udało się osiągnąć wyniki porównywalne do średnich europejskich. To pokazuje, jak duże znaczenie mają zmiany organizacyjne, a także edukacja pacjentek na temat dostępnych metod łagodzenia bólu.
Edukacja pacjentek kluczem do sukcesu
Wiele pacjentek w Polsce, szczególnie tych, które decydują się na cesarskie cięcie, zniechęca się do porodu naturalnego właśnie ze względu na obawę przed bólem. To dlatego tak ważne jest, aby w procesie przygotowań do porodu uwzględnić edukację. Elżbieta Piotrowska, lekarz Oddziału Położniczo-Ginekologicznego, podkreśla, że już na etapie szkoły rodzenia pacjentki są informowane o dostępnych opcjach znieczulenia. Warto zaznaczyć, że w przypadku znieczulenia zewnątrzoponowego, pacjentka ma możliwość aktywnego uczestniczenia w porodzie – może chodzić, poruszać się, co znacznie poprawia komfort.
Technika znieczulenia – jak to działa?
Znieczulenie zewnątrzoponowe polega na podaniu leków przeciwbólowych za pomocą cewnika wprowadzanego do przestrzeni zewnątrzoponowej kręgosłupa. Dzięki temu pacjentki mogą być mniej narażone na silny ból porodowy, nie tracąc przy tym możliwości poruszania się. Co ważne, decyzja o cesarskim cięciu w czasie porodu nie jest wykluczona, nawet jeśli pacjentka korzysta z tej formy znieczulenia.
Dążenie do pełnej dostępności
Krzysztof Kaczmarek zaznacza, że celem szpitala, do którego należy, jest zapewnienie pacjentkom pełnej swobody wyboru. W przyszłości ma to wyglądać tak, by każda kobieta wchodząca na salę porodową mogła w pełni świadomie zdecydować, czy chce skorzystać z znieczulenia. Aktualnie, mimo że średnia krajowa wciąż pozostaje niska, w Gorzowie już teraz pacjentki mogą liczyć na to, że poród będzie możliwy do przejścia w sposób jak najmniej bolesny.
Mimo trudności związanych z dostępnością specjalistów i problemami organizacyjnymi, polskie szpitale robią znaczące postępy w zakresie oferowania kobietom znieczulenia podczas porodu. Dzięki efektywnym zmianom organizacyjnym, współpracy między lekarzami, a także edukacji pacjentek, w przyszłości każda kobieta w Polsce może liczyć na możliwość rodzenia bez bólu. Zwiększenie dostępności znieczulenia zewnątrzoponowego, tak jak to ma miejsce w Gorzowie, powinno stać się inspiracją do dalszych działań na poziomie krajowym, mających na celu poprawę komfortu porodowego i zmniejszenie liczby cesarskich cięć.
Materiał filmowy zrealizowali: Marta Czernicka i Tomasz Pawłowski, zdjęcia: Marta Czernicka